Wearables

Nowy wymiar wearables? Bransoletki z pulsometrem i DJ-ski set oparty na biciu serc widzów

Tomasz Popielarczyk
Nowy wymiar wearables? Bransoletki z pulsometrem i DJ-ski set oparty na biciu serc widzów
7

Wchodzicie na imprezę, otrzymujecie opaskę z pulsometrem. Na sali gra DJ, który otrzymuje informacje na temat waszego tętna. Na tej podstawie tworzy swój set. Dobre? Nawet lepiej!

Opaska z pulsometrem dotąd kojarzyła się wyłącznie z monitorowaniem aktywności fizycznej... lub generatorem liczb losowych (taki żart branżowy). W każdym razie nie spotkałem się jeszcze z rozwiązaniami biznesowymi, które wykorzystywałyby w jakiś sposób ten element. Oczywiście wszyscy swego czasu byliśmy karmieni wizją lekarzy 2.0, z dostępem do danych dotyczących naszego stanu zdrowia i aktualizowanych w czasie rzeczywistym. Jak na razie jeszcze nie spotkałem nikogo takiego  prawdę mówiąc nie widziałem jeszcze w zadnym gabinecie tabletu, ale może po prostu leczę się w złych miejscach.

Wracając jednak do tematu. Otrzymaliśmy dziś bardzo ciekawy materiał prasowy dotyczący wykorzystania drukarki 3D Zortrax M200 w projekcie DJ-a i producenta muzycznego Piotra Bejnara. Posłużyła mu ona do wydrukowania z materiału z materiału Z-ULTRAT opasek na nadgarstki, w których umieszczono pulsometry. Urządzenia wykorzystano podczas imprezy Ballantine’s STAY TRUE STORIES w warszawskim klubie Niebo, gdzie zaprezentował swój live-act, w trakcie którego miksował muzykę z biciem serc publiczności. Jak możemy przeczytać w komunikacie prasowym:

Wydarzeniem które zainspirowało artystę był jeden z jego występów, gdzie grał na środku parkietu pośród publiczności. Tańczący wokół ludzie nadawali rytm kolejnym utworom. Wtedy też Piotr Bejnar postanowił wykorzystać instrument, który każdy z nas ma w sobie – serce. W zależności od naszego nastroju, samopoczucia, czy wykonywanej czynności serce wybija inny rytm. Uchwycenie tego niepowtarzalnego momentu i wkomponowanie go do utworu, to zadanie które wymagało zaangażowania najnowocześniejszych technologii.

W bransoletki została wyposażona jedynie część publiczności. Były one również przewodowe, a więc nie miały zbyt wiele wspólnego z noszonymi przez nas dziś na nadgarstkach smartbandami czy smartwatchami. Trudno się dziwić - użycie łączności bezprzewodowej zdecydowanie podniosłoby koszt, a w dodatku ta bywa zawodna. W tym wypadku jednak zdecydowanie bardziej liczy się sam pomysł, a ten robi piorunujące wrażenie. Przypomina mi to trochę wyreżyserowany przez Maxa Josepha film "We Are Your Friends", gdzie również poruszono (między innymi) wątek korelacji między muzyką graną przez DJ-a i biciem serca uczestników imprezy. Sama produkcja nie była może najwyższych lotów. Przytaczając ją chcę jednak zwrócić uwagę na to, z jak nietuzinkowym rozwiązaniem mamy do czynienia.

Producenci elektroniki mają problem z wearables, bo technologia ta nie sprzedaje się jeszcze tak dobrze, jak powinna. Tymczasem, w obliczu hamującego rynku smartfonów jest to aktualnie kluczowe, aby ludzie przekonali się do inteligentnych opasek i zegarków. Tymczasem nie widzę nigdzie żadnych inicjatyw, które miałyby uczynić wearables czymś więcej. Nie chcę przez to powiedzieć, że teraz każda firma powinna opłacać kilku DJ-ów. Chodzi mi o takie proste, przyziemne sprawy - jedną z nich są płatności, które w Polsce podobno mają zadebiutować jeszcze w tym roku. Ale co z resztą? Rozumiem doskonale, że wiele zależy tutaj od deweloperów i ich aplikacji, ale nie wszystko. Czy tylko ja mam wrażenie, że segment inteligentnych akcesoriów na nadgarstek przez miniony rok nie ewoluował praktycznie w ogóle pod względem możliwości? Zmieniał się design i na tym właściwie poprzestano. A tymczasem okazuje się, że przy odrobinie kreatywności można wykorzystywać tego typu urządzenia do niesamowitych rzeczy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu