Polska

Pierwszy numer magazynu "Pismo" czytałem ponad 2 tygodnie. Bo taki dobry

Konrad Kozłowski
Pierwszy numer magazynu "Pismo" czytałem ponad 2 tygodnie. Bo taki dobry
34

Na początku stycznia w salonikach prasowych i kioskach pojawił się nowy magazyn. Miesięcznikiem o nazwie "Pismo" zainteresowałem się około tygodnia przed premierą i od razu byłem niesamowicie zaintrygowany nowością - czy w Polsce ma prawo powstać magazyn na miarę amerykańskiego "New Yorkera"? Pierwszy numer sugeruje, że tak.

Skojarzenia te nie są bezpodstawne, bo w pierwszym i zapowiadanym jako ostatni w historii magazynu wstępie, redaktor naczelny "Pisma" Piotr Nesterowicz wprost opowiada o inspiracji amerykańskim tygodnikiem. "Pismo" będzie ukazywało się co miesiąc, co z jednej strony uznaję już teraz za właściwą decyzję, gdyż taki czas jest optymalny, by można było przygotować blisko 100 stron ciekawych treści, zaś z drugiej żałuję, bo w ciągu roku pojawi się tylko 12 numerów.

Nowy magazyn "Pismo" to miesięcznik

Od samego początku "Pismo. Magazyn opinii" ma być postrzegany, jako czasopismo apolityczne. Dobrze jednak wiemy, że od tematów politycznych uciec się nie da, ale to, jak daleko można przesuwać pewne granice babrając się w pewnych sprawach, wyraźnie pokazuje większość polskich tygodników. Cieszyłem się na samą myśl o wydawnictwie pozwalający od tego odetchnąć. Wertowanie niektórych numerów w celu znalezienia zaledwie jednego czy dwóch tekstów, które mnie faktycznie zainteresują i pozwolą spędzić czas na zasadzie relaksu bez podnoszenia ciśnienia, bywa frustrujące. Nie napiszę, że w "Piśmie" polityki nie ma, ale ilość jest ograniczona do minimum, a w pierwszym numerze wybór padł na polską wersję tekstu Davida Remnicka - naczelny New Yorkera - o Hillary Clinton, z którą spotkał się po przegranych wyborach prezydenckich. Nie jest to świeży temat i można by go przyporządkować do zamkniętych wraz z końcem 2017 spraw, ale jest to jedna z lepszych lektur ostatnich miesięcy, dlatego rozumiem ten wybór.

Pierwsze skrzypce w "Piśmie" odgrywają społeczeństwo, kultura, gospodarka, technologia i nauka.

Przeglądając kolejne strony możemy się nieco zdziwić, jeśli przywykliśmy do lektury tekstów w sieci. O tytułach artykułów online można powiedzieć bardzo dużo i jestem przekonany, że przeważać będą opinie negatywne, dlatego tajemnicze i niejednoznaczne nagłówki w "Piśmie" to bardzo miła odskocznia. Gdyby te materiały miały pojawić się tylko w internecie, to jestem pewien na sto procent, że nigdy nie poznalibyśmy oryginalnego pomysły autora na tytuł. Długość materiałów też jest zadowalająca - wspomniany tekst o Clinton liczy 24 kolumny (z wcięciami na obrazki), a pozostałe artykuły oscylują w granicach 8-11 kolumn. Na łamach "Pisma" pojawili się Magdalena Kicińska (laureatka Grand Press) i Agnieszka Rosner, które przeprowadziły wywiad z Haliną Bortnowską, Ignacy Karpowicz i Weronika Murek, którzy odpowiedzialni są za teksty literackie "Mały fiat skapywał na podwórku" oraz „Fabrykę – pudełeńko” - to kolejny punkt wspólny z New Yorkerem. Ewa Wołkanowsa-Kołodziej przygotowała reportaż pt. "Więźniowie czwartego piętra" skupiający się na osobach starszych nie opuszczających własnych domów, zaś Marcin Król skutecznie wypunktował słabości społeczeństwa pod względem czytelnictwa i analfabetyzmu.

Prasa online, oczywiście właściwie wykonana, jest czymś fantastycznym. Nie mogąc sięgnąć po papierową wersję numeru, wystarczy uruchomić aplikację lub wklepać odpowiedni adres w przeglądarkę i możemy zapoznać się z interesującym nas tekstem, dlatego "Pismo" znajdziemy także online (różne wersje subskrypcji, ładnie prezentująca się strona RWD, wersja audio oraz pliki PDF). Dzienniki, tygodniki, miesięczniki i inne czasopisma traktuję jednak jako alternatywę dla ciągłego wpatrywania się w ekran, więc w miarę możliwości zdobywam wersje papierowe. "Pismo" znalazło się już na liście tytułów, po które będę wybierał się do kiosku już w dniu pojawienia się nowego numeru (o ile nie zdecyduję się na prenumeratę) i mam szczerą nadzieję, że kolejne numery utrzymają poziom pierwszego.

Dlaczego przeczytanie 100 stron zajęło mi prawie dwa tygodnie? Odpowiedź jest prosta: starałem się delektować lekturą jak najdłużej, by czas oczekiwania na kolejny numer był jak najkrótszy;)

 

Aktualizacja: problemy z plikami PDF, które zgłaszaliście, zostały już naprawione. Przypomnę, że przez pierwszy miesiąc od rejestracji możecie czytać "Pismo" online za darmo.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu