Jest takie powiedzonko z ojcem, nauką i dziećmi – podejrzewam, że większość kojarzy. Nie przywołam, bo nie wypada, ale chyba najlepiej pasowałoby ono ...
Jest takie powiedzonko z ojcem, nauką i dziećmi – podejrzewam, że większość kojarzy. Nie przywołam, bo nie wypada, ale chyba najlepiej pasowałoby ono do "złotych rad", jakich korporacji Apple udzielił jeden z top menedżerów Sony. W pewnym stopniu go rozumiem, bo chciał w ten sposób wypromować produkty swojej firmy i wskazać na ich innowacyjność (to słowo zaczyna mnie drażnić w branży IT), ale efekt jest chyba odwrotny od zamierzonego.
Najpierw szczegóły, czyli kto, co, gdzie i kiedy. Rzecz miała miejsce w Barcelonie podczas zakończonych już targów MWC 2014. Bohaterem opowiastki jest Pierre Perron piastujący stanowisko szefa Sony Mobile Europe. Top menedżer postanowił pochwalić swoją firmę i jej produkty, udowadniając, że dba ona o dobro klientów, odpowiada na ich potrzeby, dostarcza na rynek sprzęt najwyższej jakości i zawsze "świeży". W Barcelonie teorię przekuto w praktykę - korporacja pokazała Xperię Z2. Trzeba przyznać Sony, że faktycznie szybko wymienia swoje flagowce – po raptem kilku miesiącach przyszedł czas na nowy model. Ale przecież dla klienta zrobi się wszystko.
Być może nikt nie zwróciłby uwagi na owe przechwałki i nie przyczepił się do "innowacyjności" Sony, gdyby pan Perron nie odniósł się w swojej wypowiedzi do korporacji Apple. Zdaniem top menedżera japońskiego giganta, amerykańska korporacja traci na odświeżaniu swojej linii smartfonów w cyklu rocznym. Traci i unieszczęśliwia klientów, którzy muszą długo czekać na pojawienie się w sprzedaży sprzętu z nowinkami. Branża idzie przecież szybko do przodu i trzeba zdecydowanie reagować na jej postępy. Jeżeli coś wartościowego pojawiło się w pierwszym kwartale, to trzeba to dać klientom w kolejnym, a nie zwlekać długie miesiące.
Takich dynamicznych zmian oczekują podobno klienci. Apetyty rosną i trzeba je zaspokajać. Robi to Sony, gorzej w przypadku Apple. Gdyby amerykańska firma zmieniła strategię, to mogliby uszczęśliwaiać klientów smartfonami z lepszą specyfikacją i nowymi bonusami częściej niż raz w roku. Stąd już krok do stwierdzenia, że zadowoleni byliby nie tylko klienci, ale też sama firma, bo do jej kasy spływałoby znacznie więcej pieniędzy. Kolejki przed sklepami Apple oglądalibyśmy dwa razy w roku (mam na myśli wyłącznie kolejki smartfonowe). Jeszcze więcej zielonych prezydentów trafiałoby do kopca amerykańskiego prezydenta. Nic tylko działać w tym kierunku.
Jednak Apple nie działa i chyba nie robi tego przypadkiem. Na temat tej firmy, jej produktów, filozofii czy strategii można mieć różne zdanie, ale trzeba im przyznać, że wiedzą, jak zarabiać pieniądze. I to nie kilkadziesiąt milionów dolarów w ciągu roku, ale grube miliardy i to w każdym kwartale. Decydenci firmy najwyraźniej potrafią odnaleźć się na rynku i sprostać oczekiwaniom klientów. Tego samego póki co nie można powiedzieć o Sony - zarówno o całości biznesu, jak i o ich segmencie mobilnym. Korporacja jest restrukturyzowana, być może zmierza to we właściwym kierunku, ale do sukcesów i kokosów droga daleka.
Wypuszczanie nowego smartfonu co pół roku nie jest dobrym pomysłem, bo to odświeżanie oferty na siłę. Czy klient naprawdę zauważy, że lekko podrasowano procesor, wyświetlacz albo aparat? Bo przecież głównie na tym polegają "innowacje", o których mówił przedstawiciel Sony. Czy Xperia Z2 jest przełomem w porównaniu do swojego poprzednika? To zapewne lepszy produkt, z pewnością warty uwagi, ale nie na tyle, by na jego rzecz rezygnować z modelu Z1. Na zawarte w nim zmiany klient mógłby spokojnie poczekać kilka miesięcy dłużej. Nie ma sensu udawać, iż branża rozwija się w tak szaleńczym tempie, że smartfony trzeba zmieniać co parę kwartałów. To naginanie rzeczywistości, które do niczego dobrego nie prowadzi.
Źródło grafiki: Apple
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu