VOD

Prawdziwa telewizja internetowa? Właśnie o taką współpracę i efekty mi chodziło!

Konrad Kozłowski
Prawdziwa telewizja internetowa? Właśnie o taką współpracę i efekty mi chodziło!
Reklama

To, co kryje się za hasłem "telewizja internetowa" może oznaczać bardzo wiele. Dla jednych będą to po prostu tradycyjne kanały telewizyjne, które można zobaczyć w sieci, natomiast dla innych będą to programy typowe dla internetu opublikowane za pośrednictwem popularnych serwisów jak YouTube. Ale wydaje mi się, że jest jeszcze coś, co chyba najlepiej pasuje do takiego określenia.

Możemy o tym łatwo zapomnieć albo nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, ale gdy Netflix czy Amazon dodają do swojej oferty własny serial, film czy program, to proces ich powstawania wcale nie różni się pod wieloma względami od tego, w jaki sposób realizowane są tego typu produkcje do emisji telewizji czy z zamiarem kinowej premiery. Różnicę można dostrzec natomiast między innymi w procesie decyzyjnym, w efekcie którego zamówienie na serial obejmuje nie tylko jeden pilotażowy odcinek, lecz cały pierwszy sezon, co daje twórcom możliwość opowiedzenia całej historii od początku do końca (zazwyczaj). Wiele mówi się też o swobodzie pracy filmowców czuwających nad nowym tytułem - dystrybutor będzie mieć do czynienia dopiero z finalną wersją. Co więcej, bardzo często w ogóle nie dochodzi do ingerencji w strukturę, formę czy inne elementy produkcji. W przypadku dużego studio zaniepokojonego nieudaną premierą w kinach i fiaskiem całego projektu zdarza się, że reżyserzy muszą iść na ustępstwa.

Reklama

Nie jest to naturalnie regułą, bo ostatnie doniesienia na temat ostatniego 6. sezonu "House of Cards", którego zwiastun już możecie obejrzeć, wskazują, że duża część kadry kierowniczej Netlfliksa czuwa nad zwieńczeniem prawdopodobnie najważniejszego projektu w historii całej firmy, co tylko potwierdza różnorodność ich działań. Bo Netflix nie stronie też od partnerstw i współpracy ze stacjami telewizyjnymi oraz wytwórniami. Albo wspólnie realizują cały projekt od początku do końca (jak chociażby nadchodzący "Black Earth Rising" wspólnie z brytyjską BBC lub "Ania, nie Anna" z kanadyjską CBC), albo wspierają twórców na inne sposoby, by później skupić się na dystrybucji tytułu. Przejmują też tytuły, które miały trafić do kin - to spotkało przecież "Anihilację", "Paradoks Cloverfield" czy "Zagładę". A dopiero co Netflix przejął też prawa do animacji "Nowa generacja", którą mógł zaopiekować się ktoś inny.

Netflix i Vox wyjaśniają

To wszystko nie oznacza jednak, że Netflix skupia się już tylko na dużych, poważnych, drogich i spektakularnych produkcjach. Można odnieść takie wrażenie, ale gdy dowiecie się o już dostępnej serii "Wyjaśniamy" i zapowiedzi "Obserwuj nas" szybko zorientujecie się, jak szerokie jest spektrum działalności firmy. Pierwszy ze wspomnianych programów to efekt połączenia sił Netfliksa i serwisu Vox, który fantastycznie radzi sobie na YouTube, gdzie publikowane są fenomenalne, acz krótkie dokumenty omawiające tak ciekawe tematy, że trudno jest czasami oderwać się od monitora. "Wyjaśniamy", to seria której nowe odcinki debiutują teraz co tydzień na Netflix - każdy z epizodów jest około dwukrotnie dłuższy niż programy na kanale YouTube'owym Vox i liczą około 18 minut. Jak sugeruje tytuł, każdy z poruszanych tematów jest wyjaśniany od podstaw, lecz nie sądzę by nawet dla osób obeznanych w tematyce astrologii, tatuaży, krykieta, e-sportu, modyfikowanego DNA, k-popu czy życia pozaziemskiego nie znalazły się tam nowe informacje.

Obserwuj Netfliksa i BuzzFeed

Netflix idąc niejako za ciosem zapowiedział nowy program "Obserwuj nas", który powstanie we współpracy z BuzzFeedem. Dzięki niemu będziemy śledzić dziennikarzy serwisu podczas ich codziennej pracy, gdy działają w terenie przygotowując materiały o technologii, kulturze, społeczeństwie czy polityce. Nie zabraknie tam naprawdę kontrowersyjnych tematów, co widać już na zwiastunie. W komentarzach nie brakuje negatywnych opinii jeszcze przed premierą: "Who asked for this?" pytają niektórzy. Czy zasadnie? Myślę, że czas na ocenę przyjdzie dopiero po obejrzeniu choć jednego odcinka.

Jeśli to nie jest prawdziwa internetowa telewizja, to nie wiem co lepiej będzie pasować do tego terminu. 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama