Ile razy daliście się oszukać ślicznymi grafikami promującymi jakiś tytuł w cyfrowym sklepie? Wygląda na to, że przynajmniej na Steamie takie mydlenie oczu podrasowanymi obrazkami niedługo przejdzie do lamusa.
Koniec z mydleniem oczu na Steamie. Na kartach produktów tylko grafiki wyciągnięte z gry
Ładne opakowanie zachęca do zakupu w praktycznie każdej branży. W growej nie jest inaczej i nawet jeśli filmowy zwiastun nie będzie się starał pokazać gry w lepszym świetle niż powinien, swoje zrobią grafiki w cyfrowych sklepach. Nie oszukujmy się, ludzie kupują oczami, szczególnie jeśli robią to szybko. I wbrew temu, co mogłoby Wam się wydawać, nie każdy szuka w sieci recenzji czy wideo nagranych bezpośrednio w grze.
Bardzo doceniam pracę włożoną w grafiki koncepcyjne, podobnie jak grafiki inspirowane samą grą - świetnie nadają się na tapetę pulpitu, ale czy pokazują jak wygląda gra? No chyba nie. I najwyraźniej tak samo zaczęło wreszcie uważać Valve, bowiem na platformie Steam szykują się zmiany. Te dotkną twórców i wydawców, ale na pewno korzystnie odbiją się na naszych zakupach.
Valve chce, by kupujący doskonale wiedzieli na co wydają pieniądze. A chce to osiągnąć przymuszając producentów i wydawców do umieszczania na Steamie obrazków pokazujących faktyczną rozgrywkę. Takie screeny mają zastąpić masę grafik niezwiązanych z tym, co widzimy na ekranie po zakupie jakiegoś tytułu. Co Wy na to?
Pomysł bardzo fajny, zdziwiony jestem dlaczego Valve zdecydowało się wprowadzić go w życie dopiero teraz. Pozostaje jednak pytanie kto, jak i na ile mocno będzie pilnował całej sprawy. Biorąc pod uwagę, ile produkcji można w cyfrowym sklepie kupić, raczej wątpię
Na Steamie zasad trzeba przestrzegać i gry naruszające nowy regulamin mogą być zwyczajnie usunięte z usługi lub w jakiś sposób zawieszone w sklepie - przynajmniej do momentu aż wydawca/twórca nie podmieni aktualnych grafik. Valve samo daje przykład - jeśli spojrzycie na Dotę 2, ilustracje związane z grą zniknęły, a na ich miejscach pojawiły się obrazki wyciągnięte z samej gry.
Koniec z wciskaniem kitu?
Spotkaliście się kiedyś z określeniem „bullshot”? To popularne w branży gier określenie powstałe z połączenia słów bullshit i screenshot. Tym mianem określa się podrasowane grafiki prezentujące rzekome screeny z gry. Nie będę podawał konkretnych przykładów, ale na pewno widzieliście przepiękne screeny w materiałach promocyjnych - tak ładne, że aż nierealne. Potem uruchamialiście swoją kopię gry na jakimś mocnym PC-ie za grube tysiące - patrzyliście na ekran, a potem na screen, potem znów na ekran i znów na screen. Niestety promocyjnych obrazków nikt nie kontroluje i tak naprawdę twórca lub wydawca może pokazywać co chce i najwyżej później będzie musiał zmierzyć się z falą krytyki. Ale co taką zagrywką sprzeda - to jego. Fajnie, że Valve robi coś w tym temacie i mam nadzieję, że na samym pomyśle i jego ogłoszeniu się nie skończy, a materiały promujące grę w cyfrowym sklepie faktycznie będą poddawane kontroli. Czego sobie i Wam życzę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu