Jesteśmy już po konferencji Nokii i każdy może sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nowy sprzęt uratuje tego producenta? Rewolucji raczej nie zobaczyliś...
Jesteśmy już po konferencji Nokii i każdy może sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nowy sprzęt uratuje tego producenta? Rewolucji raczej nie zobaczyliśmy, ale fińska korporacja pokazała produkty, które mogą się podobać i znaleźć odbiorców. Szerzej na ten temat będziemy zapewne pisać w kolejnych dniach. Póki co warto jednak rzucić okiem na inne urządzenie – smartfon Lauta, który do sprzedaży już raczej nie trafi, a w pewnym sensie jest symbolem przełomowego okresu w historii firmy.
Ostatnie dni to prawdziwe zatrzęsienie informacji na temat nowych gadżetów Nokii. Emocje zostały już jednak rozładowane i wzrok sektora skupił się na Motoroli, a niedługo zaczniemy się "intensywnie" interesować konferencją Apple (potem jeszcze czymś ciekawym zamierza nas zaskoczyć HTC, ale to wydarzenie już raczej nie wywoła "szału" na rynku). Teraz uaktywnią się zwolennicy i przeciwnicy mariażu Nokii i Microsoftu. Ci pierwsi będą przekonywać, że firma nie miała innego wyjścia i na dłuższą metę świetnie na tym wyjdzie. Drudzy kolejny raz powtórzą, że warto było nadal pracować nad Symbianem (po odpowiednim podrasowaniu systemu) i rozwijać projekty MeeGo i Meltemi. Atmosferę podgrzeje jeszcze fakt pojawienia się w Sieci informacji na temat wspomnianej we wstępie słuchawki Lauta RM-742.
Ten sprzęt miał współpracować właśnie z platformą MeeGo i pełnić rolę następcy modelu N9. Sprzęt mógł trafić do sprzedaży w roku 2011, ale po gruntownej zmianie polityki firmy, prototyp trafił do szuflady (razem z całym systemem). Na temat podzespołów nie ma sensu się rozpisywać, ponieważ Nokia "uzbroiła" urządzenie w moduły znane z N9. Ciekawy jest design, ale on z kolei nawiązuje do N950 – smartfonu przeznaczonego dla deweloperów. Slider nie otrzymał swojej szansy i dzięki temu może się stać tematem wielu dyskusji z cyklu: co by było gdyby…
Ewentualny sukces smartfonów Nokii z Windows Phone 8, którego spodziewa się m.in. Stephen Elop (a przynajmniej cały powtarza, iż sprzęt jego firmy zapewni użytkownikom to, czego nie zaoferują im inni producenci), pewnie ukróci ataki ze strony miłośników MeeGo i potwierdzi, iż obrana ścieżka była tą właściwą. Mówiąc krotko: zwycięzców nikt nie będzie rozliczał z ich decyzji i podjętych środków. Ale należy tez założyć wariant mniej optymistyczny dla Nokii: nowym sprzętem firmy nie zainteresuje się aż tylu odbiorców, by uratować korporację i z czasem podzieli ona losy Palm lub Kodaka. A to poważnie uzbroi adwersarzy Elopa i sprawi, że będzie się on kojarzył tak jak Leo Apotheker (były CEO HP): źle. Zapewne już niedługo przekonamy się, kto miał rację (a raczej kto jej nie miał).
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu