Przecież nic wielkiego jeszcze się nie stało. HMD Global wespół z Nokią użyczającą marki zaprezentowali zaledwie trzy smartfony (w tym jeden znany nam już dużo wcześniej) oraz feature phone'a będącego ukłonem w stronę bodaj najbardziej rozpoznawalnego modelu Finów. Powrót Nokii na rynek nie powinien być rozpatrywany w kategoriach szeroko pojętego "wow!". Spójrzmy na to bardziej, jak na odrobinę niecodzienne zjawisko.
Nokia. Przede wszystkim marka
Nokia kojarzy nam się z czasami, kiedy niemal każdy chciał mieć telefon właśnie od Finów, królowały najpierw modele z monochromatycznym wyświetlaczem, a następnie seria udanych smartfonów z Symbianem na pokładzie. Dobrze wiadomo, że ten producent nie odpowiedział na rewolucję mobilną tak, jak trzeba - niepotrzebnie pchał się w rozwijanie swojego rozwiązania software'owego, a następnie dokonał... bardzo udanego (finansowo) mariażu z Microsoftem, który dla tego drugiego skończył się okropnym fiaskiem. Nokia zaś mogła się pochwalić dwoma dokonaniami. Po pierwsze - pozbyła się kosztownego balastu. Po drugie - otrzymała za niego spore pieniądze. Mowa o biznesie mobilnym, który powędrował do Redmond i obecnie... szkoda o nim mówić.
Wielu z Was, czytelników, a również my w redakcji zachodzimy w głowę, po co w ogóle Nokia oraz HMD postanowiły wydać odświeżoną wersję Nokii 3310. Dobrze wiadomo, że ten telefon nie powtórzy sukcesu swojego protoplasty. W dodatku, nie wywołuje tak pozytywnych emocji. Pojawia się sporo głosów, że to jedynie "żałosna próba" wybicia się na renomie poprzednika. I tak rzeczywiście jest. Natomiast z tą "żałosnością" bym nie przesadzał.
Pozwolę sobie przytoczyć jednego z naszych bardziej aktywnych komentatorów, który dokonuje bardzo trafnej (aczkolwiek ostrej) diagnozy tego, co się aktualnie dzieje z Nokią oraz HMD. Tak, zadziałał marketing. Tak, zadziałało bazowanie na sentymentach. Nokia 3310 nie jest produktem przeznaczonym do podbijania statystyk, zapychania sejfów obydwu firm pieniędzmi. Jest tylko (i aż) telefonem, który ma wywołać szum, pokazać, że Nokia jest, żyje i ma się dobrze. Ludzi nie obchodzi, że de facto, telefony produkuje HMD Global i fińska legenda nie ma w tym takiego udziału, jak w czasach jej największej świetności. Spoglądając jednak na nagłówki, konsument będzie w przeświadczeniu, że coś się jednak dzieje. Ostatecznie trafi na recenzje, wzmianki na temat typowych smartfonów sygnowanych logo Nokia. Im bardziej wywoła się w nim poprzedni sentyment, tym bardziej prawdopodobne jest, że zdecyduje się na powrót do marki, która była przez jakiś czas nieobecna na rynku smartfonowym.
Trzeba przyznać również, że obecne propozycje od HMD i Nokii nie są przełomowe
Są poprawne - takie, jakie powinny być. W portfolio tego tandemu na próżno szukać flagowca, który mógłby nawiązać bezpośrednią konkurencję z topowymi telefonami Samsunga, LG, Sony, HTC. Na razie nie ma to sensu. Huawei i inni przedstawiciele "chińskiego świtu" udowodnili, że atakowanie rynku tańszymi, ale w dalszym ciągu mocnymi smartfonami może się opłacić. Wielokrotnie mówiłem o tym, że Samsung i reszta stawki nie powinny się bać tych najbardziej krzykliwych producentów technologii mobilnych - prawdziwe zagrożenie jest w tych markach, które bazują na niskiej cenie i doborze relatywnie mocnych podzespołów. Wśród klientów zapanowało przekonanie, że dobry smartfon wcale nie musi oznaczać, że strata w portfelu będzie bolesna. Zresztą, również i mur w postaci ograniczeń fizycznych w procesie produkcji podzespołów doskonale wspomaga taką ideę.
Ok, gdzie w tym wszystkim jest Nokia?
HMD Global oraz Nokia wyprodukowały średnio wydajne smartfony, których cena jest odrobinę wyższa, niż w przypadku porównywalnych, chińskich propozycji. Kto oglądał wczorajszą konferencję, nie ma złudzeń, do czego dąży ten tandem. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, kiedy powiedziano "Nokia, nareszcie z Androidem" tak, jakby chciano dosłownie dokopać Microsoftowi. Wskazano na to, że telefony sygnowane tym logo będą bezpieczne dzięki comiesięcznym poprawkom bezpieczeństwa, wydajne, bo będzie je napędzać absolutnie czysty Android. W Chinach natomiast w 23 sekundy wyprzedała się pierwsza partia urządzeń, w ciągu 3 dni zanotowano ponad milion rejestracji oznaczających chęć zakupu Nokii 6. Taki sukces na chińskim, wbrew pozorom, wymagającym rynku robi wrażenie.
Nokia obok Huawei może narobić sporo dobrego szumu
Na MWC swoje już zrobiła. Zgarnęła sporo nagłówków w mediach relatywnie niskim kosztem. Podbiła temat własnego powrotu mistrzowsko bazując na sentymentach. Jestem pewien, że będziemy jeszcze pisać o bardzo dobrych wynikach sprzedażowych smartfonów HMD i Nokii na całym świecie. Flagowiec? Kwestia czasu, wiadomo, że obydwie firmy pracują nad najmocniejszą propozycją przeznaczoną dla najbardziej wymagających klientów. Trzeba jednak odpowiednio wysondować rynek. Wstępna weryfikacja się udała - sporo osób czekało na Nokię i całkiem nieźle przyjęło ów powrót. Pytanie tylko, czy przełoży się to na sukces sprzedażowy w ogóle.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu