Nauka

Chcą osadzić "radar" na orbicie. Będzie pilnował Ziemi

Jakub Szczęsny
Chcą osadzić "radar" na orbicie. Będzie pilnował Ziemi
Reklama

Wydaje się, że Ziemia to wyjątkowa statyczny kawałek skały osadzony w kosmosie, prawda? No, nieprawda. U nas cały czas się dzieje. Trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, procesy geologiczne, zmiany w lodowcach... i nowy satelita NISAR opowie nam o tym więcej. Będzie pilnować naszej planety.

26 lipca z południowego wybrzeża Indii wystartuje wspólna misja NASA i ISRO. Na orbitę wyniesiony zostanie NISAR — jeden z największych i najdroższych radarów kosmicznych w historii. 1,5 miliarda dolarów. Prawie 3 tony wagi. Czułość pozwalająca zauważyć ruch gruntu mniejszy niż 1 centymetr.

Reklama

Globalny stetoskop

NISAR  posłucha, przeskanuje, odbierze też mikroimpulsy odbijające się od Ziemi. I zrobi to przez chmury, w nocy, w dzień, przez rośliny. Radar syntetycznej apertury to tutaj zmysł nowej generacji.

Jego 12-metrowa antena rozkładana w przestrzeni obejmie pas o szerokości 240 km. W ciągu 12 dni przeskanuje całą lądową i lodową powierzchnię planety — dwukrotnie. Tak gęsto, tak dokładnie, tak konsekwentnie, jak nie robił tego żaden poprzednik.

Precyzja, współpraca, przełom

NISAR będzie mierzył przesunięcia gruntu z dokładnością do milimetrów. Odczyta parametry tam, gdzie wcześniej nie dawaliśmy rady: pod lasami Indonezji, pod zlodowaciałą Syberią, pod strzechami na wsiach. Zidentyfikuje zmiany po trzęsieniach ziemi, osunięciach, topnieniu lodu i wycince lasów. W dwóch długościach fal: amerykański radar przenikający roślinność i indyjski — skanujący warstwy wyższe i regiony polarne. Czy trzeba nam czegoś więcej?

Po raz pierwszy w historii NASA i ISRO zbudowały satelitę wspólnie. Nie wymieniono się tylko danymi. Zespolono technologie, budżety, ambicje. USA dają instrument o zdolnościach chirurgicznych. Indie — siłę nośną i precyzyjne oko do warunków lokalnych. Zachód i wschód wspólnie zaglądają pod powierzchnię.

Dzięki NISAR powstanie pierwsza w historii globalna, regularnie aktualizowana mapa wilgotności gleby. I to w rozdzielczości 200 metrów. Co to znaczy? Planowanie upraw, nawadnianie, przewidywanie susz, ocenianie powodzi będzie teraz znacznie prostsze. Dane, które dziś zbiera się lokalnie, z opóźnieniem, NISAR dostarczy z orbity — szybko, dokładnie, globalnie. Ogromna oszczędność czasu i pieniędzy dla lokalnych agencji i ministerstw.

Co naprawdę zmienia NISAR?

Po pierwsze: wiedzę, a raczej jej stan. Ilość danych sięgnie 140 petabajtów — to równowartość mniej więcej całego archiwum NASA o Ziemi. Ale to nie sam wolumen robi wrażenie, tylko gęstość i powtarzalność. Te dane nie będą statyczne, lecz dynamiczne: z możliwością podglądania zmian w czasie rzeczywistym.

Po drugie, mapy tworzone przez NISAR mogą stać się fundamentem planowania urbanistycznego, reagowania na katastrofy, zarządzania wodą i rolnictwem.

Reklama

Czytaj również: Chiny z nietypowym pomysłem. Stworzyli prawdziwe bestie i umieszczą je na orbicie

Więcej niż satelita

Po starcie z Sriharikota NISAR rozpocznie swoją wieloletnią misję monitorowania życia planety. Z czasem stanie się cichym bohaterem raportów, analiz i decyzji politycznych. Na podstawie jego pomiarów, być może, będą budowane całe plany rewitalizacji terenów zielonych, zalesiane połacie wcześniej ogołocone z drzew i tworzone optymalne przestrzenie do życia: zarówno dla ludzi, jak i przyrody. O to właśnie chodzi: o równowagę, której tak bardzo nam czasami brakuje tu i teraz.

Reklama

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama