E-commerce

Niedziele wolne od handlu? A co w takim razie ze sklepami internetowymi?

Tomasz Popielarczyk
Niedziele wolne od handlu? A co w takim razie ze sklepami internetowymi?
Reklama

Media rozgrzewa ostatnio temat zakazu handlu w niedziele. Okazuje się, że opracowywany projekt zmian zakłada również... wyłączenie sklepów internetowych.

Zakaz handlu w niedzielę budzi sporo kontrowersji. Odłóżmy je jednak na bok. Czy rykoszetem oberwie rynek e-commerce? Okazuje się, że tak może być, bo projekt ustawy obejmuje wszystkie podmioty, których główną działalnością jest handel. I tu zaczyna się festiwal absurdów. Czy faktycznie e-sklep będą musiały na ten jeden dzień zniknąć z sieci?

Reklama

Analizujący temat Money.pl przytacza wypowiedzi szefów m.in. Bonito.pl i cdp.pl, którzy zgodnie tłumaczą, że wyłączenie strony www na jeden dzień jest niemożliwe. Każdy administrator serwera (webmaster) wie jednak, że nie ma w tym nic trudnego. Mało tego, taki proces można zautomatyzować. Techniczne możliwości zatem teoretycznie istnieją. Czy będą potrzebne?


Alfred Bujara będący współautorem ustawy tłumaczy, że dotyczy ona jedynie dostaw oraz fizycznej pracy e-sklepów. Pytanie nasuwa się samo - czy ktokolwiek z Was widział internetowy sklep wysyłający w niedziele (ok, zdarzają się ewenementy). Zdecydowana większość z nich w te dni jest całkowicie zamknięta. Co oczywiście nie znaczy, że nie można składać zamówień. Sam wczoraj złożyłem kilka. A co powiecie na Allegro? Przecież to dziesiątki tysięcy sprzedawców - oni też mają na 24 godziny zawiesić swoje aukcje? Co gorsza, z treści ustawy wcale nie wynika, że chodzi jedynie o fizyczne funkcjonowanie. Sklep ma w niedzielę nie sprzedawać. Po prostu.

Pomijam już tutaj fakt, że w takiej sytuacji polskie e-sklepy od razu znajdują się na przegranej pozycji w rywalizacji z zagranicznymi, które mogą funkcjonować bez przeszkód. Klient, który chce dokonać zakupów, w końcu ich dokona - u konkurencji, która mu na to pozwala.

Pierwotnie pomysł zmian w prawie zaproponowany przez Solidarność zakładał zakaz pracy wszystkich jednostek powiązanych w z handlem (również internetowym). Mowa tutaj zatem m.in. o centrach logistycznych takich molochów, jak Amazon. Ostatecznie się z tego wycofano, co jednak w dalszym ciągu nie rozwiewa wszelkich wątpliwości. Pozostaje mieć nadzieję, że autorzy projektu są elastyczni i gotowi do dialogu. Obawiam się mamy do czynienia z kolejną sytuacją, w której ludzie niemający większego pojęcia o rynku e-commerce, nieświadomie chcą doprowadzić do katastrofy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama