W dniu, w którym lodówka zatrzaśnie przede mną swoje drzwi i stwierdzi, że jestem za gruby na kanapkę, stwierdzę, że... No właśnie: nie wiem, co stwie...
Nie zjem kiełbasy, pójdę na spacer. Tak kazał komputer
Fan nowych technologii, ale nie gadżeciarz. Zainte...
W dniu, w którym lodówka zatrzaśnie przede mną swoje drzwi i stwierdzi, że jestem za gruby na kanapkę, stwierdzę, że... No właśnie: nie wiem, co stwierdzę. Najpierw pomyślałem, że rozłożyłbym ręce w geście rozpaczy i zaczął płakać, bo maszyna przejęła kontrolę nad moim życiem. A potem doszedłem do wniosku, że może przydałby się ktoś (coś?), kto czuwałby nad moim zdrowiem i sylwetką, skoro sam nie potrafię tego robić. Na żywego asystenta doradzającego przez całą dobę w kwestii diety, ćwiczeń i higieny pracy mnie nie stać. Cyfrowe rozwiązanie będzie tańsze. A do tego nie do oszukania i możliwe, że wszechwładne. Chyba jednak zacznę płakać...
Jednym z tytułów tekstów, które ostatnio przykuły moją uwagę, był ten: IBM's Watson Will Tell You When To Sleep, Exercise, And Eat. Nim zacząłem czytać, pomyślałem, że powraca czarnowidztwo niektórych futurystów czy artystów wieszczących zniewolenie człowieka przez maszyny. Chcesz czy nie, i tak przed nimi skapitulujesz. I nie potrzeba do tego wojny z cyborgami, terminatorów, które będą nas eksterminować, procesów reedukacyjnych, które uczynią z nas posłusznych obywateli. Nic z tych rzeczy - sami oddamy im władanie nad sobą. Powód? To proste: lenistwo
Wczoraj pisałem w jednym z tekstów, że może nie będziemy musieli ogarniać zmian we współczesnym świecie, technologicznej rewolucji, bo zrobi to za nas cyfrowy asystent: Siri, Cortana, Alexa - imię nie jest istotne, ważne, jakie spełnia funkcję. Pomaga. Uzależnia od siebie, bo coraz bardziej zdajemy się na jej usługi. Takim pomocnikiem ma być także Watson. To superkomputer stworzony i rozwijany przez IBM. Dla jednych wspaniały produkt, przejaw ludzkiego geniuszu, dla innych maszyna zagłady. Może nie dosłownej, ale i tak strasznej.
Wspomniany Watson ma wspierać firmę Under Armour znaną z branży sportowej (ubrania, obuwie, sprzęt). Przywołany wcześniej tekst opisuje właśnie to wsparcie. Watson dostaje mnóstwo informacji, tworzy big data dotyczące użytkowników inteligentnych produktów i aplikacji sportowej firmy, dorzuca do tego wiadomości zaczerpnięte z innych źródeł (np. te dotyczące pogody, zdrowia, żywności) i staje się mentorem dla użytkowników aplikacji. Podpowie jak i co jeść, ile spać, kiedy wyjść pobiegać. Tak, już teraz są podobne rozwiązania, a ludzie z nich chętnie korzystają. Różnica polega na tym, że Watson może doradzać w sposób totalny. To superkomputer, którego możliwości ciągle rosną.
Zastanawiając się nad jego możliwościami, pomyślałem o lodówce, którą niedawno pokazał w Las Vegas Samsung. Inteligentnej lodówce. Wyobraźcie sobie, że podchodzicie do niej, a chłodziarka blokuje drzwi, gdy za nie łapiecie. Powód? Podłączona do Internetu waga, na której staliście przed chwilą pokazuje dwa kilogramy nadwagi. A inteligentne buty i smartwatch donoszą, że nie było biegania od trzech dni. Komunikat na lodówce jest jasny: przebiegniesz trzy kilometry, dostaniesz jedzenie. Zrezygnowany człowiek ubiera buty i idzie biegać. Ale po drodze dochodzi do wniosku, że przecież może sobie kupić jedzenie - np. batonika. Bierze go z półki, zbliża kartę/telefon/zegarek do czytnika, by zapłacić i... dowiaduje się, że tego kupić nie może: wirtualny asystent zablokował środki na taki zakup. Na obiad do rodziny nie pojedziesz, bo samochód nie odpali - też uruchamia go asystent. Pozostaje pobiegać.
Po powrocie zmęczony, ale niesiony myślą o kabanosie, człowiek zbliża się do lodówki, lecz w tej otwierają się tylko niewielkie drzwiczki i wysuwa się kilka marchewek... Wszystko dla twojego dobra drogi użytkowniku. Podobnie może być np. z rozrywką - komputer, telewizor albo tablet zostaną zablokowane o 23.00, bo system stwierdzi, że ostatnio nie spałeś odpowiednio długo. Zamiast się męczyć, idź do łóżka i wypoczywaj. Aha, sąsiad z góry przeczytał w tym miesiącu o dwie książki więcej, a nie można zaniedbywać ducha, gdy rozwija się ciało - przeczytaj kilka rozdziałów przed snem (w gruncie rzeczy, może to nie jest takie straszne...).
Ktoś spyta: ok, na takie rzeczy mogą się zdecydować osoby, które postanowią być fit. Same wpakują się w ten czarny scenariusz (dla jednych czarny, dla innych wymarzony). Ale przecież nie każdemu na tym zależy. To prawda. Pomyślcie jednak o towarzystwach ubezpieczeniowych i np. obliczaniu składki - firmy będą chciały poznać sporo danych na temat naszych zwyczajów, stanu zdrowia czy diety i nie wystarczy im wypełniona ankieta czy dostęp do karty medycznej. Poproszą o więcej. A jak powiesz nie, to uderzą po kieszeni. Nieprawdopodobne? Pożyjemy, zobaczymy...
Pewnie pojawią się głosy, że te scenariusze nie są nowe, że w filmach, książkach czy artykułach prasowych takie wizje pojawiły się już dawno temu. Jasne, ja tego nie wymyśliłem. Ale czym innym jest prognozowanie odległej przyszłości, a czym innym reakcja na tytuł przywołany kilka akapitów wcześniej. To już nie są odległe wizje, wkraczamy na ten kruchy lód. Za dziesięć lat lodówka naprawdę może mi odmówić kabanosa i wyśle na spacer. A najgorsze jest to, że wcześniej sam ja poproszę o takie zachowanie, bo będę chciał zrzucić pięć kilogramów...
PS Sprzętów i systemów, które można wciągnąć w tę historyjkę jest cała masa - wszak budujemy Internet rzeczy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu