Recenzja

Nie wierzę, że polecam Wam ten dziwaczny film. Between Two Ferns: The Movie - recenzja

Konrad Kozłowski
Nie wierzę, że polecam Wam ten dziwaczny film. Between Two Ferns: The Movie - recenzja
Reklama

Czy mówią Wam coś imię i nazwisko Zach Galifianakis? Tego aktora możecie kojarzyć z roli w Kac Vegas, ale powinniście go znać z innego powodu. Jego specyficznego i wyjątkowego programu Between Two Ferns, który teraz doczekał się wersji filmowej...

Between Two Ferns to popularny program na YouTube. Jego prowadzący, wspomniany Zach Galifianakis, zasiada po jednej stronie stolika, bo na drugim z krzeseł gości zawsze jakaś gwiazda. To właśnie te głośne nazwiska przyciągają widzów, ale są oni na równi ważni ze stylem, z jakim Zach prowadzi rozmowy z gośćmi. Bez ogródek wypomina aktorom filmy, które był nisko oceniane lub przeszły zupełnie bez echa. Nie boi się przekręcić imię i nazwisko gwiazdy, która siedzi naprzeciwko, a także zadać nie tyle niewygodne, co wręcz bezczelnie chamskie pytanie, często naruszające granicę dobrego smaku lub zwykłej przyzwoitości.

Reklama

Krótkie talk show rozdmuchane do rozmiarów filmu

Wszystko to odbywa się jednak w ramach niepisanej umowy i zasad, jakimi rządzi się program. Goście doskonale wiedzą, czego się spodziewać - będzie dziwnie i niezręcznie, a może nawet nieprzyjemnie. Spora część tych rozmów może nigdy nie ujrzeć światła dziennego, bo aktorki i aktorzy często wybuchają śmiechem, gdy słyszą kolejne durne pytanie Galifianakisa i dopiero gdy opanują emocje są w stanie zagrać skonsternowanych, zaskoczonych lub obrażonych. Często też nie pozostawiają suchej nitki na Zachu odgryzając się na swój sposób.

Between Two Ferns to za mało

Czy przy tego rodzaju show w głowie może w ogóle pojawić się pomysł na produkcję pełnometrażową? Najwyraźniej Galifianakis uznał, że tak i osiągnął z Netfliksem porozumienie. Jego efektem jest film Between Two Ferns: The Movie, w którym podobnie jak w programie, tytułowe paprotki są bardzo ważnym elementem całości.  Jeszcze ważniejszym, zdaniem głównego bohatera Zacha, jest program typu late show, który chce poprowadzić w telewizji. Stanie się to, gdy dostarczy swojemu zwierzchnikowi 10 odcinków Between Two Ferns w ciągu dwóch tygodni. Nie wszystko jednak idzie po jego myśli, po drodze natrafia na sporo przeciwności, o mało nie zabija Matthew McConaughey'a, wyśmiewa Benedicka Cumberbuta i okrada Petera Dinklage.

Wraz z nim w trasę wyrusza trójka współpracowników, o których wartości dopiero przyjdzie mu się przekonać. Całość podszyta jest głupkowatym, miejscami idiotycznym wręcz humorem, ale nie brakuje też miejsca na klisze i pewne przesłanie. To naprawdę nietypowa mieszanka, bo koniec końców film pozostawia niezłe wrażenie, nawet jeśli najzabawniejszymi scenami są te z wywiadów z gwiazdami. Maksymalnie dwukrotnie zdarzyło mi się być nieco zażenowanym tym, co oglądam, ale moja tolerancja nie jest zbyt duża, więc na części z Was niektóre sceny mogą nie zrobić wcale wrażenia. Do wyłapania kilku żartów niezbędna będzie dobra znajomość angielskiego, ale nie jest to wymagane do zrozumienia całości (oczywiście polskie tłumaczenie jest). Spodobało mi się też, jak Galifianakis niepozornym żartem komentuje niektóre zachowania w branży filmowej, które nabierają na sile. Bądźcie czujni.

Ten film ma specyficzny urok. Nie musi zadziałać na każdego

Sam sobie się trochę dziwię, że Between Two Ferns: The Movie uznałem za coś, co polecę innym. Na te półtorej godziny udało mi się jednak oderwać od innych rzeczy, nieźle się bawić, a chwilami naprawdę solidnie zaśmiać. Nie jest to produkcja, do której będę powracał i Wy zapewne też nie, bo znacznie chętniej powtórzę te obecne w filmie oraz inne wywiady, które są dostępne za darmo na YouTube. Ale jednorazowy seans może być dobrym pomysłem, jeśli chcecie poprawić sobie humor.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama