Polska

Nie możesz zapłacić kartą, bo sklep ustalił minimalną kwotę transakcji? Sklep nie powinien tego robić!

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

108

Do napisania tego tekstu niejako natchnęła mnie dyskusja na Facebooku. Zdarzało Wam się płacić w sklepie kartą i usłyszeć, że poniżej pewnej kwoty nie zrealizujecie swojej transakcji? Mnie zdarzyło się to dokładnie raz - jako, że jest wolny rynek, który bardzo lubię, postanowiłem wdrożyć jego zasady...

Do napisania tego tekstu niejako natchnęła mnie dyskusja na Facebooku. Zdarzało Wam się płacić w sklepie kartą i usłyszeć, że poniżej pewnej kwoty nie zrealizujecie swojej transakcji? Mnie zdarzyło się to dokładnie raz - jako, że jest wolny rynek, który bardzo lubię, postanowiłem wdrożyć jego zasady do swojego postępowania. Ów sklep omijam teraz szerokim łukiem i idę do innego, gdzie podobnych problemów nie ma.

Karta wygodną jest

Płatności kartą zmieniły to, jak podchodzę do zakupów w ogóle. Fakt, że człowiek jest skłonny wydać więcej w sklepie, gdy płaci kartą - nie widzi, jak pieniądze "fizycznie" uciekają mu z portfela. Jednak wygody odmówić temu nie można. I o ile jest się świadomym zagrożeń, które mogą nas napotkać na drodze - płatności kartą są bezpieczne.

Z kart korzystam od lat - po pierwsze nie lubię nosić wypchanego portfela. Mam tam wszystko, co mi potrzebne - dokumenty, parę groszy w portmonetce, dwie karty bankomatowe. Banknoty widzę bardzo rzadko. Owe karty nawet przy płatnościach zbliżeniowych będą wołać o kod PIN. Stąd, jak mi ktoś buchnie portfel, to w najlepszym wypadku kupi sobie paczkę papierosów, a z kart nie skorzysta. Na pamięć znam numer telefonu służący do błyskawicznego blokowania kart płatniczych, także i dane potrzebne do tej operacji. Na wszelki wypadek. Wtedy to będę mógł się śmiać, że przegryw jeden może sobie co najwyżej portfel na bazarze opylić. Tylko dokumentów szkoda.

Kartami płacę niemalże za wszystko. Za zakupy, za pizzę, za to, za tamto... nawet biletów komunikacji miejskiej nie kupuję w kioskach - z tych korzystam już w telefonie. Nie wyobrażam sobie pozbawienia siebie wygody bezgotówkowego opłacania transakcji w sklepach - wokół mnie są same sklepy obsługujące płatności kartą i jakoś nie mam problemów z dostępnością tego rozwiązania w pobliżu. A nie mieszkam w centralnej części Rzeszowa - kilometr ode mnie jest granica miasta (wylotówka na Przemyśl).

Okazuje się jednak, że w dalszym ciągu istnieje coś takiego, jak "minimalna wartość transakcji kartą". Istnieje tylko dlatego, że ustalają ją sobie sklepy. Co prawda nie łamią tym samym prawa, jednak regulamin usług agenta rozrachunkowego już tak. Jak to wygląda?

Niby miejsce cywilizowane

Duża galeria w Rzeszowie, Millenium Hall, ul. Majora Wacława Kopisto. Chyba wieczór był, kilka miesięcy temu. Akurat miałem kilka spraw do załatwienia w tym miejscu, a wykończyłem paczkę papierosów. Jako, że najbliżej był kiosk znajdujący się w galerii, tam się skierowałem i przy kasie poprosiłem te i te fajki. 20 gwoździ do trumny wylądowało na ladzie, przyszło zapłacić. Mówię, że kartą. Dziewczyna w moim wieku przy kasie mówi, że nie da rady. Właściciel limit ustalił. A to cwaniak.

Mówię, że tak nie wolno. Ona na to, że jej nic do tego - nie da zapłacić, bo pracę straci. Shitstormu uskuteczniać nie będę, bo jak widzę - dziewczę to studentka. Dorabia sobie - a niech robi. Jeszcze jej narobię kłopotu i w następnym miesiącu będzie żyć o jednym ziemniaku i kilku chińskich zupkach. Podziękowałem, poszedłem do Piotra i Pawła. Tam zapłaciłem za papierosy bez problemu - kartą.

Dodam także, że nigdzie nie było informacji, że płatność kartą jest możliwa od 20 złotych. Stąd na pewniaka podszedłem do kasy i już szykowałem zapalniczkę, a tu taka niespodzianka.

Tak nie wolno

O ile nie zachodzi tutaj przypadek łamania prawa, jest to natomiast naruszenie dobrych praktyk oraz umów z agentem rozrachunkowym, na mocy których sklep może oferować płatności kartą i posiada służące do tego urządzenia. Przyczyna takiego postępowania sklepów jest bardzo prosta - chodzi jak zwykle o pieniądze. Za każdą transakcję sklep musi opłacić interchange. Co prawda od 1 lipca ubiegłego roku zostały one obniżone, to owe udogodnienie dotyczy raczej dużych sklepów oraz sieci, które mogą negocjować korzystne umowy ze swoimi agentami rozrachunkowymi. Mniejsze sklepy niestety często nie mają takich możliwości i ratują się jak mogą - efektem tego jest wprowadzenie minimalnej możliwej opłaty kartą. Stąd bardzo nie rozumiem, dlaczego duża sieć kiosków wprowadziła opłatę w opisywanym przeze mnie, osobistym przypadku.

Dyskusja na Facebooku odniosła się także do kwestii moralnych - małe sklepy muszą konkurować z większymi, wszędzie szukają oszczędności. Czy postępowanie mniejszych sprzedawców towarów nie jest usprawiedliwione właśnie tym, iż ich szanse są bardzo nierówne w konfrontacji z dużymi sieciami? Ja podchodzę do tego tak: skoro już sklep zawiera umowę, wedle której nie może wprowadzać minimalnych opłat dla transakcji bezgotówkowych, powinien jej bezwzględnie przestrzegać. Ja na ten przykład, zawierając umowę z bankiem załóżmy na kredyt, nie mogę zapłacić jednej raty mniejszej, a drugiej większej i mówić, że wszystko jest w porządku. Argumentacja, że jestem tylko malutkim człowiekiem na nic się nie zda - umowa to umowa. Stąd skoro papier jasno mówi, że ma być tak, a nie inaczej - należy stosować się do reguł, które zatwierdziliśmy własnoręcznym podopisem.

Co robić?

Jeżeli w sklepie spotkacie się z odmową przyjęcia płatności kartą z wyżej wymienionego powodu, powiadomcie o tej sprawie Wasz bank, który dalej podejmie odpowiednie czynności. Skoro płatność kartą jest naszym prawem i nie powinno być to obwarowane krzywdzącymi konsumenta ograniczeniami, warto ubiegać się o swoje i uświadomić sprzedawcom, że umowa jednak jest umową.

Grafika: 1, 2, 3

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

prawoVISAMasterCardsklephot