Microsoft

Nie chcesz Windows 10? Nic nie szkodzi - w razie czego jest na Twoim komputerze

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

31

Windows 10 oprócz widocznego w statystykach sukcesu zgarnął również mnóstwo negatywnych opinii w związku z bardzo kontrowersyjnym podejściem do prywatności użytkowników. Nie ma w tym nic dziwnego - wszak ten temat jest bardzo drażliwym, zwłaszcza w czasach, gdy zdarza się nam ową prywatnością płacić...

Windows 10 oprócz widocznego w statystykach sukcesu zgarnął również mnóstwo negatywnych opinii w związku z bardzo kontrowersyjnym podejściem do prywatności użytkowników. Nie ma w tym nic dziwnego - wszak ten temat jest bardzo drażliwym, zwłaszcza w czasach, gdy zdarza się nam ową prywatnością płacić. Nie ma tak, że cokolwiek w Internecie jest za darmo.

Kolejna porcja żali w stronę Microsoftu dotyczy faktu, iż maszyny, które nie zostały oznaczone przez użytkowników jako te, na których zostanie zainstalowany Windows 10 poprzez zatwierdzenie rezerwacji i tak ten system pobierają, w sposób identyczny jak robiły to urządzenia zadeklarowane jako gotowe do aktualizacji. Co z tego wynika? Wielkie larum, bo Microsoft zwyczajnie okłamuje użytkowników i robi coś "na siłę". Użytkownicy lubią mieć wybór i to rozumiem. Jednak samo pobranie aktualizacji niczego przecież nie zmienia.

Czytelnik serwisu INQUIRER zauważył, że mimo braku zatwierdzenia zapytania o aktualizację, jego system Windows i tak zassał z serwerów Microsoftu gotową kopię systemu. Co więcej, w jego historii aktualizacji wyświetliła się informacja o niemożności zainstalowania Windows 10. W folderze ~BT znalazł on ponadto pliki ważące około 6 GB. Czytelnik podjął polemikę z tym faktem - myślał, że taka aktualizacja jest opcjonalna. Jeżeli jej nie chce - nie powinien jej mieć.

Z jednej strony trochę rozumiem obawy czytelnika powyższego serwisu. Sam jako użytkownik nowych technologii lubię mieć wybór, ale z drugiej strony rozumiem to, że po drugiej stronie istnieje korporacja nastawiona na zarobek. Microsoft nikogo do niczego nie zmusza, nie wyświetla irytujących okienek (GWX pojawił się tylko raz). Gigantowi oczywiście zależy na tym, by zasięgiem Windws 10 objąć jak największą liczbę użytkowników - to najważniejsza premiera od lat. Od niej również zależy to, w jakim miejscu będzie Microsoft za kilka lat.

Microsoft na zapytanie INQUIRER odpowiedział jak się wydaje - dosyć szybko i okazało się, że maszyny, gdzie ustalono automatyczne aktualizacje za pomocą narzędzia Windows Update, tam znajdzie się gotowa kopia instalatora Windows 10 tak, aby proces w razie zdecydowania się użytkownika był maksymalnie prosty. Taka intencja jest całkiem zrozumiała. Co jednak w wypadku, gdy dysponujemy sprzętem o małej ilości wolnego miejsca? (hybryda) Wtedy Windows Update nie przeprowadzi wyżej wspomnianego procesu tak dostosowując swoje działanie do możliwości komputera, by nie nadwyrężać możliwości dysku twardego. I właśnie w tym momencie INQUIRER rozmija się nieco z prawdą - w przypadku takich komputerów poprawne przeprowadzenie instalacji Windows 10 zależało od podpięcia do urządzenia pamięci zewnętrznej.

Nie ma się zatem czego bać. Folder pojawił się po to, by z niego skorzystać w razie potrzeby (od premiery Windows 10 macie na to rok).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu