Felietony

Nie chcesz reklam - zapłać. Obejrzysz - my Ci zapłacimy. Przeglądarka Brave początkiem nowego trendu?

Tomasz Popielarczyk
Nie chcesz reklam - zapłać. Obejrzysz - my Ci zapłacimy. Przeglądarka Brave początkiem nowego trendu?
Reklama

Nie lubicie reklam w sieci? Jasne, że nie lubicie - popularność Adblocków nie wzięła się przecież znikąd. Niebawem zadebiutuje przeglądarka internetowa Brave, która może wiele zmienić na tym rynku.

Brave to zupełnie nowe podejście do tematu blokowania reklam. Twórcą projektu jest Brendan Eich, współzałożyciel i były CEO Mozilli. Chce on za sprawą własnej przeglądarki zmienić model biznesowy serwisów www, który do tej pory opierał się albo na reklamach, albo na paywallu. Zyskuje wydawca i konsument - jeden pieniądze, a drugi dostęp do treści. Brave, które ma być niebawem dostępne na desktopach oraz urządzeniach mobilnych, wprowadza jednak zupełnie nowy model.

Reklama



Przeglądarka blokuje natywnie reklamy - nic nowego. Ma to robić szczególnie skutecznie i niezawodnie - to już budzi zainteresowanie. Użytkownik ma jednak możliwość zastąpienia reklam... innymi, mniej inwazyjnymi i przyjemniejszymi w odbiorze. I tutaj zaczyna się cała magia, bo zyski ze sprzedaży tych reklam mają być dzielone między sprzedawcę, Brave oraz... użytkownika. Najwięcej otrzymuje ten pierwszy, bo aż 55 proc. Reszta jest natomiast po równo dzielona między Brave oraz użytkownika. Ten ostatni otrzymuje zarobione przez siebie pieniądze w postaci bitcoinów. Domyślnie są one przekazywane do najlepszych wydawców, ale można oczywiście je gromadzić na swoim koncie lub przekazywać wybranym serwisom współpracującym z Brave. W takim modelu wygrywają zatem wszyscy i (przynajmniej teoretycznie) nikt nie jest poszkodowany.



Ale na tym nie koniec, bo Brave zakłada również możliwość całkowitej blokady reklam. W takiej sytuacji jednak jest już pobierana od użytkownika opłata, którą można uiścić m.in. zarobionymi za oglądanie reklam bitcoinami. Brave pobiera 5 proc. z tej kwoty, a cała reszta trafia do wydawców. Użytkownik ma zatem wybór i może, w zależności od własnych preferencji, zmodyfikować działanie wyświetlanych stron www. Odwiedzane przez niego serwisy natomiast nie tracą (a przynajmniej tracą mniej niż w przypadku klasycznych adblocków). Zresztą nie tylko w kwestii reklam - Brave ma również oferować szereg funkcji związanych z ochroną prywatności (jak np. blokada ciasteczek). Ma być przy tym bardzo szybka i doskonale zoptymalizowana, na co dowodem jest poniższe porównanie wersji na iOS z domyślnym Safari.

Szczegółów dotyczących działania Brave nie znamy. Projekt znajduje się dopiero w powijakach, więc trudno mówić o konkretnych kwotach, jakie mogliby zarobić użytkownicy oraz reklamodawcy. Ciągle nie wiemy też, ile będzie wynosić opłata za używanie przeglądarki bez reklam. Podstawowym pytaniem jest jednak, czy wydawcom przypadnie on do gustu. Z jednej strony bowiem Brave proponuje im ciekawy model zarabiania. Z drugiej jednak blokuje wszystkie inne reklamy. Może się zatem okazać, że największe koncerny z branży reklamowej zbojkotują Brave i wrzucą do jednego worka z innymi adblockami. Pojawia się też kwestia samych użytkowników. Czy zdecydują się zapłacić za brak reklam? Dotąd przecież wszelkie narzędzia i wtyczki do blokowania były udostępniane całkowicie bezpłatnie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama