Recenzja

Need for Speed: Payback - recenzja. Szybcy i wściekli plus Forza Horizon równa się niewypał

Tomasz Popielarczyk
Need for Speed: Payback - recenzja. Szybcy i wściekli plus Forza Horizon równa się niewypał
Reklama

Seria Need for Speed ma najlepsze lata już za sobą. Choć ostatnia odsłona wypadła dobrze, to mam wrażenie, że aktualnie w segmencie zręcznościowych gier wyścigowych z fajną fabułą i otwartym światem panuje posucha. Czy Payback ma szansę to zmienić?

Need for Speed: Payback to zdecydowanie nietypowe podejście do serii NFS. Gra sprawia wrażenie, jakby twórcy naoglądali się filmów Szybcy i wściekli , a potem spędzili długie godziny na graniu w Burnout: Paradise oraz Forza Horizon 3. Efekt? Otrzymujemy mieszankę tych wszystkich konwencji i stylów. Czy wybuchową?

Reklama

Need for Speed: Payback - fabuła, grywalność, gameplay

Zabawę zaczynamy od poznania głównych bohaterów – trójki przyjaciół (Tyler, Jess i Mac), których łączy miłość do czterech kółek. Jess to twarda laska, która nie ma skrupułów, by spychać przeciwników z drogi, taranować ich i generalnie rywalizować w bardzo siłowy sposób. Mac to fan offroadu i zdolny drifter. Tyler, który kreowany jest na główną postać opowieści, wydaje się najbardziej nijaki – to po prostu utalentowany kierowca, podobno najlepszy w mieście.

Historia zaczyna się od jednej z akcji. Plan jest prosty – musimy zwędzić luksusowe auto (fenomenalnego  Koenigsegga Regera) pewnemu bogaczowi, który udostępnia nam je na czas wyścigu. W efektowny sposób opuszczamy trasę rywalizacji i po dynamicznej ucieczce przed pościgiem odprowadzamy auto na miejsce. Tam się okazuje, że zostaliśmy zdradzeni, a we wszystko zaangażowana jest mafijna organizacja zwana Familią. W konsekwencji główny bohater dostaje ultimatum i kończy jako szofer i chłopiec na posyłki u wspomnianego wcześniej bogacza. Sytuacja zmienia się kilka miesięcy później, kiedy Tyler w końcu ma dość odprowadzania aut swojego szefa do myjni i postanawia na własną rękę rozprawić się z Familią.

Tak wygląda początek opowiedzianej w grze historii. Nie powiem, żeby fabuła rzuciła mnie na kolana - wręcz przeciwnie. Jest mocno naciągana, a występujące w niej postaci sprawiają wrażenie sztucznych i niezbyt przekonujących. Motywy ich postępowania są błahe i często naiwne. Brakuje jakiegokolwiek mocniejszego pierwiastka. Z drugiej strony jednak widać, że twórcy dedykują swój produkt graczom w różnym wieku. Przekaz zatem złagodzono do granic możliwości, żeby trafił on również do młodszych sympatyków serii. Jeżeli zatem macie kilkanaście lat, z pewnością spojrzycie na to o wiele łagodniejszym okiem. Szczególnie, biorąc pod uwagę polski dubbing, w którym wystąpili m.in. raper O.S.T.R. czy Joanna Jędrzejczyk. Poza jednak samym tym faktem, trudno mi napisać na jego temat cokolwiek pozytywnego. Dialogi są drętwe, sztuczne i "wyluzowane" na siłę. Po pewnym czasie ma się już ich zwyczajnie dość.


Rozrywka polega na jeżdżeniu po otwartej mapie, na której ulokowano różnego rodzaju aktywności. Wykonując je podnosimy naszą reputację i posuwamy naprzód fabułę. Gromadzimy też pieniądze, za które tuningujemy auta. Ulepszeń dokonujemy natomiast za pomocą wygrywanych w wyścigach kart. I to właściwie cała filozofia. Nic by nie było w tym złego, gdyby twórcy wysilili się choćby na odrobinę oryginalności. Niestety zamiast tego otrzymujemy fotoradary, poukrywane żetony, bilboardy do rozbijania i zaginione samochody do odnalezienia. Gdzieś już to widzieliśmy, prawda? Nowy NFS niestety nie tylko na tym polu łudząco przypomina Forzę Horizon i wcale nie wychodzi mu to na dobre. Innym problemem są wspomniane karty, które są przyznawane w sposób losowy. Niestety idzie to w parze z dość szybko rosnącymi wymaganiami dotyczącymi mocy pojazdu w poszczególnych wyścigach. Efekt? Musimy podejmować więcej aktywności, powtarzać misje lub... zapłacić prawdziwymi pieniędzmi. Zgadza się, Need for Speed: Payback posiada mikropłatności w single'u i wręcz delikatnie sugeruje, że warto z nich korzystać. Dramat.

Multiplayer? Zapomnijcie. NFS na tym polu ciągle jest gra ułomną i ze znajomymi się nie pościgamy. O trybie podzielonego ekranu już nawet nie wspomnę...


Reklama

 

Model jazdy? Jak łatwo się domyślić to czysta zręcznościówka, a więc wchodzimy w zakręty na ręcznym z prędkością 150 km/h. Utrata panowania nad autem nie wchodzi w grę i jest wręcz wyzwaniem. Trochę odbiera to przyjemność z zabawy, ale z drugiej strony próg wejścia jest na tyle niski, że zadowoli nawet totalnych laików, jeśli chodzi o samochodówki. Do dyspozycji otrzymujemy dość ograniczone możliwości personalizacji naszego auta, co wcale nie poprawia sytuacji. Gwoździem do trumny są przeciwnicy, którzy zwyczajnie oszukują i zamiast po prostu wyróżniać się dobrą sztuczną inteligencją, są sztucznie przyśpieszani i wspierani przez komputer w taki sposób, by cały czas siedzieć nam na ogonie (lub wręcz nas wyprzedzać). Szczególnie daje się to odczuć, gdy używamy nitro, a oponenci dalej są widoczni w lusterku.

Reklama


NFS: Payback na Xbox One X z OLED-em

Graficznie nowa produkcja Ghost Games wypada bardzo przyzwoicie. Ja grałem na Xboksie One X podłączonym do telewizora LG OLED C7. Gra przy takiej konfiguracji potrafi miejscami oczarować, choć nie uświadczymy w Payback wsparcia dla HDR oraz rozdzielczości 4K. Modele pojazdów prezentują się świetnie - są dopracowane, szczegółowe i wiernie odwzorowane. Otoczenie również trzeba ocenić pozytywnie, bo jest bogate, a czasem uświadczymy tutaj nawet odrobinę dynamiki. Przyczepiłbym się do fizyki, co niejako ma związek ze stricte zręcznościowym charakterem rozgrywki. O udźwiękowieniu już dwa słowa napisałem. Tutaj dodam jedynie, że, jak zwykle w NFS, ścieżkę muzyczną dobrano w sposób trafny i właściwy. Wiele utworów wpada w ucho i doskonale wpisuje się w ogólny klimat produkcji.


Need for Speed: Payback to produkcja przeciętna, która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Twórcy mieli pomysł, by połączyć w niej wszystko to, co najlepsze w Forzy Horizon, Burnoucie oraz The Crew, a wszystko to ubrać w klimat filmowej serii Fast & Furious. Nie wyszło jednak z tego nic dobrego, bo gra, która powstała, jest złagodzonym do granic możliwości nijakim tytułem, który tak naprawdę nie jest w stanie rywalizować z żadną z tych produkcji. Czy warto? Jeżeli jesteście sympatykami serii, z pewnością znajdziecie sporo jasnych punktów i przymkniecie oko na typowe dla NFS-ów niedociągnięcia (szczególnie mam tu na myśli AI). Jeżeli nie, odpuście sobie. Na rynku jest o dużo fajnych ścigałek w tym klimacie - chociażby fantastyczna Forza Horizon. Natomiast już za chwilę wychodzi The Crew 2, który może być bardzo sympatycznym powiewem świeżości dla tego gatunku.

Ocena: 6/10

Kup Need for Speed: Payback w Komputronik.pl już  dzisiaj. Kliknij!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama