Apple

Apple wchodzi w nowy biznes. Zaczyna od wywrócenia branży do góry nogami

Kamil Świtalski
Apple wchodzi w nowy biznes. Zaczyna od wywrócenia branży do góry nogami
Reklama

Apple kreuje swój własny świat. Terminy którymi twórcy aplikacji na ich nowe gogle mają określać swoje produkty są tego idealnym przykładem.

Apple chce unikać skrótów, które dla zwykłego zjadacza chleba znaczą niewiele — a dodatkowo mogłyby go jeszcze odstraszyć. Co to oznacza w praktyce?

Reklama

Polecamy na Geekweek: Google Chrome trafi do samochodów. Zapowiedziano nowości dla Android Auto

Już za kilkadziesiąt dni w sklepach zadebiutuje najnowsze urządzenie od Apple — ich gogle Vision Pro. Firma jednak od zawsze ma swoje podejście do nazewnictwa i... trzeba przyznać, że w szerszym ujęciu — ma ono sporo sensu. Mam tu na myśli nie wdawanie się w szczegóły dotyczące tego ile ich smartfony mają pamięci RAM czy z jakiej technologii korzystają ich ekrany. Dla tych drugich mają swoje autorskie nazewnictwa, które mają wystarczyć i być zrozumiałe dla każdego. Chcą by już sama nazwa ekranu mówiła, że ten w iPhone 15 jest gorszy od tego w iPhone 15 Pro — i w gruncie rzeczy ma to sporo sensu.

Okazuje się też, że firma ma też swoją wizję opisu aplikacji tworzonych z myślą o goglach rozszerzonej rzeczywistości: Apple Vision Pro. Jakie to zasady?

Opis aplikacji rozszerzonej rzeczywistości bez... używania terminu "rozszerzona rzeczywistość"

Apple jak zwykle chce rozegrać sprawę po swojemu — z tej też okazji postanowiło ustalić nowe wytyczne dla opisu aplikacji przygotowywanych z myślą o Apple Vision Pro. Wśród nich znalazło się zalecenie, by nie używać terminów takich jak rozszerzona rzeczywistość (augumented reality - AR), wirtualna rzeczywistość (virtual reality - VR), mieszana rzeczywistość (mixed reality - MR) czy... rozszerzona rzeczywistość (extended reality - XR). Swoją drogą — ta ostatnia z fraz nie ma specjalnego tłumaczenia na polski, a odnosi się do wszystkich trzech ją poprzedzających. W jaki sposób firma życzy sobie by opisywać produkty tworzone z myślą o możliwościach oferowanych przez Apple Vision Pro?

Apple chciałoby, by określać takie oprogramowanie mianem... spatial computing. W wolnym tłumaczeniu oznacza to coś w rodzaju przetwarzania przestrzennego lub obliczania przestrzennego — ale jako że firma oficjalnie nie wprowadza gogli rozszerzonej rzeczywistości na polski rynek, rodzimy oddział Apple nie ma jeszcze oficjalnego tłumaczenia dla tych wytycznych.

Apple nie chce złych skojarzeń. Stąd te wszystkie decyzje

Wszelkiej maści "rzeczywistości" w ujęciu technologicznym wielu użytkownikom... po prostu źle się kojarzą. Trudno się temu dziwić — sam od kiedy pamiętam nie mam najlepszych wspomnień z goglami wirtualnej rzeczywistości, bo mój organizm... po prostu słabo na nie reaguje. Apple chce, by ich urządzenie było przedstawiane w możliwie jak najlepszym świetle — i nie chce żadnych złych skojarzeń z nim związanych.

Poza tym rezygnując z bardziej precyzyjnego nazewnictwa uda im się uniknąć wszelkiej maści pomyłek — a o te przecież nie jest trudno. Standardowi użytkownicy prawdopodobnie nie rozumieją różnic pomiędzy rzeczywistością rozszerzoną, wirtualną, mieszaną a extended reality, czyli terminem spinającym trzy poprzednie. Oczekują emejzingu. I spójności w tworzeniu zupełnie nowej kategorii produktów.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama