Temat gromadzenia i przesyłania danych do Microsoftu przez najnowszy Windows 10 wydawał się zamknięty. Należało przywyknąć do takiego stanu rzeczy, ale za pomocą odpowiednich narzędzi, bądź samodzielnie, można było ograniczyć ilość tychże danych. Wygląda jednak na to, że odznaczanie checkboxów nijak ma się do faktycznej działalności Windows 10.
[Aktualizacja] Najwyraźniej nie ma ucieczki przed szpiegowaniem w Windows 10
Użytkownicy mają możliwość zrezygnowania z dzielenia się z Microsoftem wieloma rodzajami informacji. Począwszy od tak prywatnych danych jak zawartość naszego kalendarza czy kontaktów (głównie z myślą o funkcjach Cortany), wprowadzanych informacji do komputera za pomocą klawiatury czy mikrofonu, nasze aktualne położenie i chyba przede wszystkim dane diagnostyczne oraz te dotyczące błędów. Sporo tego, prawda?
Założę się, że większość z Was nie wyraziła zgody na ich przekazywanie. A nawet jeśli nie, to do dzisiejszego ranka nakłaniałbym Was do wykonania odpowiednich czynności, które pozwolą zatrzymać takie dane na Waszej maszynie. W tej chwili nie jestem już taki pewien, czy rzeczywiście warto zawracać sobie głowę próbami powstrzymania tych procesów. Gdy zajrzymy do umowy licencyjnej Windows 10 okaże się, że korzystając z systemu wyrażamy zgodę na opisywane powyżej praktyki i nie ma przed nimi ucieczki. Potwierdzają to "eksperymenty" prowadzone przez takich użytkowników jak @CheesusCrust, który zdecydował się opublikować na forum voat.co wyniki swoich testów.
W celu sprawdzenia czy i ewentualnie jak często Windows 10 będzie podejmował próbę przesłania zgromadzonych danych na zewnątrz, zainstalował on system przy użyciu VirtualBoxa wybierając edycję biznesową Windows 10, a w trakcie instalacji odznaczył wszystkie opcje dotyczące zbierania i przekazywania informacji. Rezultaty test przeszły jego najśmielsze oczekiwania - po zaledwie 8 godzinach licznik wskazywał aż ponad 5,5 tysiąca prób kontaktu z 51 adresami IP należącymi do Microsoftu. Po 30 godzinach liczba ta wzrosła do 112 adresów IP.
Następnym krokiem była ponowna instalacja systemu oraz skorzystanie z narzędzia o nazwie DisableWinTracking mającego zapewnić maksymalny poziom prywatności poprzez zablokowanie (prawie) wszystkich sposobów na gromadzenie i przesyłanie informacji. Po upłynięciu 30 godzin okazało się, że całkowite zrezygnowanie z funkcji śledzenia jest niemożliwe - 30 adresów IP i 2758 prób kontaktu.
Najwiekszym problemem Microosftu są więc w tej chwili dwie sprawy. Po pierwsze, pomimo zaoferowania możliwości wyłączenia niektórych funkcji, dane są najwyraźniej w dalszym ciągu zbierane i przesyłane do centrów Microsoftu. Po drugie, firma z Redmond nadal nie potrafi w jasny sposób wyjaśnić, dlaczego poziom inwigilacji jest tak wysoki i jak konkretnie zgromadzenie tak ogromnej ilości informacji przekłada się na uczynienie systemu lepszym. Wszystko to nie wygląda też najlepiej w takich sytuacjach, jak ta opisana przeze mnie jakiś czas temu, gdy okazało się, że instalacja najnowszej zbiorczej aktualizacji dla Windows 10 powoduje "cichą reinstalację" systemu przywracającą większość ustawień do wartości domyślnych.
Joe Belfiore musiał zmierzyć się z takimi pytaniami jakiś czas temu, a w odpowiedzi usłyszeliśmy, że firma nadal oczekuje na opinie użytkowników w tej sprawie i ostatecznym celem jest odnalezienie odpowiedniego balansu. Brak dostępu do niektórych opcji wynika z chęci utrzymania jak najlepszej wydajności i stabilności systemu oraz chęci uniknięcia zbytniego skomplikowania ustawień, do których mająd dostęp użytkownicy. Od tamtego czasu Microsoft odmawiał komentarza w tej sprawie.
Aktualizacja: Po dokładniejszej analizie logów zgromadzonych przez użytkownika okazuje się, że opisane powyżej wnioski zostały wyciągnięte zbyt pochopnie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu