Felietony

Największym problemem Mozilli jest obecnie komunikacja, nie działanie Firefoksa

Jan Rybczyński
Największym problemem Mozilli jest obecnie komunikacja, nie działanie Firefoksa
11

Ostatnio wiele mówi się o tym, że Firefox przegrywa z Chrome, że przeglądarka Google, która jest na rynku od niedawna, pokonała starego wyjadacza, który wcześniej podjął nierówną walkę z Internet Eksplorerem. Niewątpliwie Ognisty Lis ma na swoim koncie czas, gdy nie zachwycał swoim działaniem, wyglą...

Ostatnio wiele mówi się o tym, że Firefox przegrywa z Chrome, że przeglądarka Google, która jest na rynku od niedawna, pokonała starego wyjadacza, który wcześniej podjął nierówną walkę z Internet Eksplorerem. Niewątpliwie Ognisty Lis ma na swoim koncie czas, gdy nie zachwycał swoim działaniem, wygląda jednak na to, że ten okres należy do przeszłości, czemu więc ciągle nie może wyrwać się z dołka, a jego popularność wciąż spada? Skoro problem nie leży w działaniu przeglądarki, to gdzie?

Oczywiście w komunikacji. Chociaż Mozilla to organizacja non-profit, to konkuruje z przeglądarkami, które mają zdecydowanie i przede wszystkim przynosić zysk. Google reklamuje Chrome gdzie tylko się da, o czym przekonają się tylko osoby, które nie korzystają z Chrome - w końcu Google specjalizuje się w reklamie kontekstowej. Dlatego reklamowanie swojego produktu jest kluczowe, jeśli nie w taki sposób jak robi to największy potentat reklamy, to chociaż przez umieszczenie odpowiednich informacji na stronie dotyczącej przeglądarki.

To w ogóle częsty problem wielu projektów Open Source, zapominanie o tym, że o użytkownika trzeba zabiegać, zarówno przez dopracowany UX, jak i odpowiednie przedstawienie zalet swojego produktu. Sama otwartość i bezpłatność nie są najważniejszymi zaletami dla większości potencjalnych użytkowników. Nie mówiąc już o tym, że w przypadku przeglądarek konkurencja jest również bezpłatna.

Brak istotnych zmian na stronie od wersji 4.

Od wersji 4, kiedy to Firefox zmienił swój wygląd i wkroczył na nową drogę, wygląd strony opisującej zalety przeglądarki się praktycznie nie zmienił. To poważny błąd, ponieważ sama przeglądarka zmieniła się od tego czasu bardzo mocno. Dla mnie Firefox w wersji 4 był w zasadzie nie do przyjęcia, natomiast od czasu zmniejszenia zapotrzebowania na pamięć i przyspieszenia działania, jest zdecydowanie lepiej. Do tego stopnia, że dziś korzystam z Lisa bez bólu, czego nie mogłem powiedzieć od wyjścia pierwszej wersji Chrome w 2008 roku, aż do co najmniej 6 lub 7 wersji Firefoksa.

Skoro zmiany nie są widoczne gołym okiem, jedynie w działaniu, ani nie są widoczne na stronie przeglądarki, skąd ma o nich wiedzieć potencjalny użytkownik, który nie śledzie tematu, nie interesuje się tym jakie zmiany zostały wprowadzone? Jeśli nie wiem, że są zmiany na lepsze, nie będę instalował przeglądarki na próbę, jeśli nie będę instalował, nie dowiem się, że coś się zmieniło na lepsze i błędne koło się zamyka.

Brak czytelnego podsumowania co uległo zmianie obecnie i co zmieni się w przyszłości.

Kiedy chcę się dowiedzieć co zmieniło się w ostatniej wersji Firefoksa, albo co gorsza, co nowego przynoszą ze sobą ze sobą kanały beta i aurora, o nocnych kompilacjach nie wspominając, pozostaje mi w zasadzie tylko szukanie niepewnych informacji z trzeciej ręki za pomocą Google. Zwykle trafiam na podsumowanie jakieś serwisu poświęconego IT, czasami informacji dotyczącej aurory, zwłaszcza zaraz po wydaniu wersji stabilnej, nie ma w ogóle.

Owszem Mozilla ma cały zestaw różnych stron Wiki, na których rozpisany jest plan rozwojowy, są jednak skierowane do specjalistów. Sam nie zawsze rozumiem o jakich zmianach jest mowa. Na dodatek brak odnośników do tych informacji ze strony głównej, prawdopodobnie dlatego, że właśnie nie są one przeznaczone dla szarego użytkownika internetu.

Brak prostego posumowania w punktach, które mówiłoby wprost jakie są najistotniejsze zmiany. Ja chętnie przeczytałbym informację mówiącą, że w obecnym wydaniu o tyle procent zmniejszono zużycie pamięci RAM, w wersji beta przyspieszono Java Script, a aurora przyniesie taką oto poprawę na lepsze. Do tego daty kolejnych kroków w cyklu wydawniczym. Tymczasem o tym jak bardzo zostało zoptymalizowane zużycie pamięci można przeczytać tylko na blogu jednego z twórców Ognistego Lisa. Mało kto mówi o tym, że obecnie Firefox jest chyba najbardziej oszczędną pod względem zużycia RAMu przeglądarką.

Dla mnie jest jasne, że skoro sam z trudnością wyszukuję tego rodzaju informację, dla zwykłego Kowalskiego mogłyby równie dobrze nie istnieć. Gdybym nie śledził zmian i z uporem maniaka nie instalował kolejnych wersji, nie wiedziałbym, że Firefox w wersji 4 oraz obecnie obowiązujące 9 wydanie się czymkolwiek istotnym różnią. Skro zniechęciłem się wtedy, pozostałbym dalej zniechęcony.

Powyższe błędy w komunikacji nie ulegają dla mnie wątpliwości, jest natomiast jeszcze jedna, odrobinę dyskusyjna kwestia.

Otwartość i non-profit jako kluczowe zalety to niekoniecznie dobry pomysł.

W tej chwili Mozilla ustanowiła jak kluczowy selling point fakt, że Firefox jest otwarty, a organizacja go wspierająca jest non-profit. Mam poważne wątpliwości czy te zalety faktycznie nadają się na najmocniejszy punkt kampanii. Nie zrozumcie mnie źle, dla mnie faktycznie jest to bardzo ważna zaleta, jedna z najważniejszych. Bez standardów, bez otwartości, sieć nie byłaby dziś tym, czym jest. Być może byłaby pod kontrolą jednej firmy. Tylko czy to w ogóle obchodzi statystycznego użytkownika internetu?

Praktyka pokazuje, że użytkownicy mało przejmują się prywatnością. Stąd brak chęci czerpania zysków z użytkowników Firefoksa dla większości jest bez znaczenia. Możemy powiedzieć, niestety, ale co to tak naprawdę zmienia? Podobnie z otwartością. Ile procent użytkowników otwartego oprogramowania zaglądało w kod aplikacji, albo potrafi docenić, że inni mogą to robić? To są w zasadzie pytania retoryczne, bo naprawdę interesuje się tym tylko garstka pasjonatów.

To oczywiście nie znaczy, że nie należy ludzi edukować o tym, jak ważne są dla sieci standardy i otwarte oprogramowanie. Trzeba i jest to bez wątpienia jedna z misji Mozilli, którą to misję zdecydowanie popieram. Tym nie mniej, na tego rodzaju misję raczej nie ma miejsca w momencie dokonywania wyboru przez większość użytkowników. Ponownie, być może niestety, ale tak to właśnie wygląda i Firefox albo się dostosuję do rynkowej walki, albo dalej będzie tracił na znaczeniu.

Ja na miejscu postawiłbym na zalety, które liczą się dla największej grupy użytkowników, nawet przeprowadził badania, żeby te potrzeby ustalić. Już teraz mogę zaryzykować stwierdzenie, że szybkość działania, przyjemność z używania, unikalne funkcje, są ważniejsze, niż misja i "dumnie non-profit".

Podsumowując, zamieniłbym miejscami misję z zaletami przeglądarki i zmianami na lepsze, które mają zachęcić użytkowników do ponownego spróbowania Firefoksa. Dla twórców i wybranych użytkowników misja może być wciąż najważniejsza i powinna stanowić integralną część całości, jednak pierwsze z czym ztyka się szary użytkownik sieci powinno być mu zdecydowanie bliższe i bardziej przemawiające do jego wyobraźni.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu