Orange pochwalił się na blogu swoimi działaniami na rzecz modernizacji sieci w 2019 roku, dzieląc się przy tym ciekawymi spostrzeżeniami, szczególnie jednym, o którym wspominam już w tytule.
Orange: mieszkańcy domków jednorodzinnych przeciwni stacjom bazowym za oknem. A sami je najbardziej obciążają
Ale po kolei. Zbliżające się wdrożenie nowej technologii 5G nie zwalnia operatorów z konieczności rozbudowy już istniejącej infrastruktury, działającej jeszcze w oparciu o starsze technologie LTE czy 3G. Orange w 2019 roku postawił 200 nowych stacji i rozbudował ponad 5 tys., tych już istniejących.
O tym jak bardzo było to potrzebne świadczą pierwsze dane, które wymienia w swoim podsumowaniu 2019 roku - w minionym roku klienci tego operatora wykorzystali o 34% więcej danych niż rok wcześniej, a i tak uśrednione prędkości tej sieci pozostały na niezmienionym poziomie lub nawet lekko wzrosły.
Aktualnie Orange posiada ponad 11 200 stacji bazowych, a na 22% z nich działa już agregacja 4 nośnych 4G, dzięki czemu w ich lokalizacjach możliwe są najwyższe prędkości w tej konfiguracji sięgające kilkuset Mb/s. W minionym roku Orange podwoił liczbę takich stacji na terenie całego kraju.
Większa wydajność i pojemność sieci, to także zasługa refarmingu (który objął prawie 4 tys. stacji bazowych), czyli przesunięcia części częstotliwości obsługujących starsze technologie 2G i 3G do 4G.
Reasumując, przez cały 2019 rok mniejszych lub większych modernizacji doczekało się ponad 40% z wszystkich stacji bazowych Orange, co pozwoliło zwiększyć pojemność całej sieci o 35%, czyli prawie dokładnie tyle samo, o ile wzrosło zużycie przesyłanych i odbieranych danych przez klientów tego operatora.
O skali zapotrzebowania na takie działania, świadczą kolejne dane, którymi dzieli się Orange, otóż jeszcze w 2014 roku tylko 8% danych odpowiadało za przesył ich przez technologie 4G, a w minionym roku już 90%, co pozwoliło klientom wykorzystać w całym roku aż 920 PB danych. Przy czym różnica w przesyle pomiędzy styczniem a grudniem wyniosła ponad 30%, co świadczy o systematycznym jego wzroście z miesiąca na miesiąc.
Przyszedł już czas na tytułowy paradoks, a mianowicie na niechęć mieszkańców domków jednorodzinnych do stawiania w ich lokalizacji nowych stacji bazowych mimo, że sami mocno obciążają te już istniejące w niedalekiej odległości.
- Najwięcej danych, już tradycyjnie przechodziło przez stacje bazowe zlokalizowane na osiedlach domków jednorodzinnych. Ubiegłoroczny zwycięzca – stacja bazowa w wielkopolskim Śremie przegrała tym razem ze stacją, która znajduje się w Starej Miłosnej. Dodam od siebie, że w takich miejscach rozwój sieci jest mocno utrudniony, gdyż mieszkańcy choć chcą mieć zasięg, to nie bardzo mają życzenie oglądania stacji bazowych. Stacje w takich miejscach bywają przeciążone, a gdy z jakiś powodów muszą zostać wyłączone – znika zasięg w całej okolicy.
To dosyć niezrozumiałe postępowanie, choć zapewne mają oni świadomość, że w przeciwieństwie do mieszkańców większych budynków, mają utrudniony dostęp do infrastruktury stacjonarnej. Więc jedynym wyjściem, by mieć nie tylko zasięg do rozmów, ale i dostęp do sieci, są operatorzy ze swoim internetem mobilnym, a do komfortowego korzystania z niego potrzeba więcej nadajników w tak obciążonych lokalizacjach.
Na koniec zobaczmy, jak to wyglądało z tymi rozmowami, bo LTE to nie tylko internet mobilny, ale i możliwość przeprowadzania rozmów, dzięki technologii VoLTE, przez którą przeszła w 2019 roku większość z 70 mld minut rozmów przeprowadzonych przez klientów Orange.
Źródło: Blog Orange.
Photo: Gutzemberg/Depositphotos.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu