Apple

Na początku roku Apple wprowadzi ogromną zmianę. Po niej iPhone już nigdy nie będzie taki sam

Kamil Świtalski
Na początku roku Apple wprowadzi ogromną zmianę. Po niej iPhone już nigdy nie będzie taki sam
Reklama

Unia Europejska wymusiła na Apple zmiany, które mają szansę przewrócić świat iPhoniarzy do góry nogami. Póki co jednak wciąż jest wiele niewiadomych.

Sideloading aplikacji, czyli instalacja oprogramowania z zewnętrznych źródeł, od lat jest na iPhone tematem... dość spornym. Androidowcy twierdzą, że to niemożliwe — i czyni to system najzwyczajniej w świecie upośledzonym. Kto poświęcił tematowi kilka minut wie, że to jak najbardziej jest możliwe — i wcale nie potrzeba do tego żadnej specjalistycznej wiedzy. De facto wystarczy kilka minut i wszystko da się załatwić.

Reklama

Czy jest to równie wygodne na Androidzie? Nie. Czy jest to możliwe? Jak najbardziej. Ale jak wiadomo: rozmaite organy regulujące coraz mocniej dokręcają śrubę, zmuszając Apple do wprowadzenia zmian w swojej polityce. I w niedalekiej przyszłości Apple ma pozwolić na instalację oprogramowania ze sklepów innych, niż tylko ich własny AppStore.

Aplikacje z zewnętrznych sklepów w iPhone: co warto o nich wiedzieć?

Od kilku miesięcy wiemy, że czasy w których to AppStore jest jedyną "oficjalną" opcją by pobrać aplikacje na iPhone zmierzają ku końcowi. Na łamach Aktu o Rynkach Cyfrowych przygotowanego przez Unię Europejską, do marca przyszłego roku gigant z Cupertino powinien umożliwić łatwiejszy dostęp do aplikacji spoza swojego sklepu. I istnieje spora szansa że tak właśnie zrobi, w przeciwnym wypadku może spodziewać się ogromnych kar. Nawet 20% globalnego przychodu. Ale zrobi to niechętnie, bo jak wiadomo: to kura znosząca złote jaja. I wpuszczenie do tego kurnika konkurencji może okazać się bolesne.

Wygląda na to, że Apple nie będzie cudować i faktycznie zdecyduje się wprowadzić zmiany, których wymaga od nich Akt o Rynkach Cyfrowych. Ale z informacji podanych przez Marka Gurmana wynika, jakoby gigant z Cupertino i tak planował stworzyć "wysoce kontrolowany system". Nie wdaje się on tam w żadne szczegóły, ale znając Apple spodziewać się można chęci zachowania jak największej kontroli... a wielu użytkowników spodziewa się także uciążliwości całego tego procesu.

Źródło: Depositphotos

Ma to dużo sensu, bowiem Apple od lat jak mantrę powtarza te same wiadomości dotyczące jakości oprogramowania oraz dbania o prywatność użytkowników. I to właśnie one mogą okazać się idealną wymówką do wprowadzenia dodatkowych narzędzi kontroli, dzięki którym którym wciąż będą oni niejako trzymać pieczę nad wszystkim co się dzieje w świecie aplikacji na iPhone'a. Warto też mieć na uwadze, że wszystko wskazuje na to, że zmiany wymuszone przez Unię Europejską będą obowiązywać wyłącznie na jej terenie.

W obliczu tego, że nawet do ich AppStore udaje się regularnie przedostawać złośliwym aplikacjom — brzmi to co najmniej śmiesznie. Nie zmienia to jednak faktu, że jakoś trudno mi sobie wyobrazić by Apple ot tak pozwoliło robić każdemu co mu się żywnie podoba. Już i tak wiadomo, że jakiś tam procent od transakcji wewnątrz aplikacji wciąż prawdopodobnie uda im się zachować. Do tego jeszcze kapka kontroli nad treściami — i wciąż żadnych emulatorów czy innych cudów tam nie uświadczymy. No chyba, że zainstalujemy je samodzielnie — tak, jak mogliśmy to zrobić dotychczas.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama