Wearables

Ten smartwatch sugeruje, co "nie gra" w urządzeniach ubieralnych. I wskazuje inną drogę

Jakub Szczęsny
Ten smartwatch sugeruje, co "nie gra" w urządzeniach ubieralnych. I wskazuje inną drogę
Reklama

W sieci natrafiłem na niezwykle ciekawy koncept urządzenia ubieralnego. Czy smartwatchem można nazwać urządzenie, w którym nie znajdziemy ekranu dotykowego, za pomocą którego możemy wydawać komendy? Według twórców projektu, nie jest on koniecznie potrzebny do tego, aby móc zegarek na rękę nazwać urządzeniem inteligentnym.

Bo przecież zegarek jednoznacznie kojarzy nam się z tarczą, wskazówkami, albo chociaż wyświetlaczem numerycznym, na którym odczytamy aktualną godzinę. Startup Somatic inaczej podszedł do tego tematu oferując coś w rodzaju "haptycznego asystenta" zamiast standardowego sprzętu wyświetlającego czas i ewentualnie, łączącego w sobie funkcje wspomagające pracę naszego smartfona.

Reklama

Zamiast tego, znajdziemy w nim jedną wielokolorową diodę LED, która migając zapowie nam konkretne powiadomienia oraz 4 kierunkowe silniczki, które zapewnią nam odpowiedź haptyczną urządzenia. Subtelne wibracje będą jednym z ważniejszych sposobów komunikacji zegarka z użytkownikiem.

Twórcy zegarka zapewniają, że odpowiedź haptyczna sprzętu jest tak precyzyjna, że może być wykorzystywane nawet do nawigacji. Niekoniecznie widziałbym ją w samochodach, gdzie w nieznanych nam miastach równie ważne obok komend "w lewo", "w prawo", są również te, które polecają nam ustawienie się na konkretnym pasie, lub trzymania się prawej strony, by zaraz skręcić w prawo. Dlatego też, jako element nawigacyjny dla pieszego, czy rowerzysty sprawdziłoby się to znakomicie. Niekoniecznie w kontekście kierowcy, który potrzebuje znacznie szerszych informacji o drodze.

Ale nie tylko - przypisane do konkretnego kontaktu wibracje pozwoliłyby nam na szybkie zidentyfikowanie dzwoniącego bez wyciągania smartfona z kieszeni. Ale, czy nie wygodniejsze byłoby sprawdzenie tego samego na... standardowym smartwatchu? Podobnie z powiadomieniami z aplikacji. Tego typu podejście wygląda efektywnie, ale dopóki nie mam tego urządzenia w rękach, nie mogę orzec, jak bardzo jest ono przydatne. Szczególnie, że z urządzeniami ubieralnymi w tej formie jest mi zupełnie nie po drodze.

Ale ten koncept wskazuje na coś innego. Ważna jest synergia

Jeżeli urządzenia ubieralne mają być przydatne w naszym życiu, muszą wykorzystywać inne kanały komunikacji z użytkownikami, niż smartfony. Sprzęt, który po prostu nosimy jest "intymny", nawet bardziej niż dobrze znane nam smartfony, po których "mażemy" palcami i jest to obecnie najlepsza forma interakcji z tego typu sprzętem. Ale, w kontekście urządzeń ubieralnych warto zastanowić się, czy komunikacja z nimi nie powinna odbywać się za pomocą bardziej naturalnych dla nas sposobów. Tutaj widzę pole do popisu dla... mowy naturalnej oraz gestów.

Szczególnie to pierwsze rozwiązanie dla zegarków i np. podłączonych do nich słuchawek mogłoby się okazać przełomowe. Wystarczy, że rozmawialibyśmy z naszym urządzeniem, to wykonywałoby komendy, a smartfon byłby przydatny tylko wtedy, gdy wspomniane wyżej metody wydawania komend okazałyby się niewystarczające (na przykład musielibyśmy coś napisać). Nie wiem, czy intencjonalnie, ale twórcy smartwatcha Moment zwrócili uwagę na to, co nie gra w dzisiejszych inteligentnych zegarkach. Zwyczajnie nie tak podchodzą do kwestii interakcji z użytkownikami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama