Felietony

Na modułowe smartfony jeszcze przyjdzie czas. Mocno w to wierzę

Albert Lewandowski
Na modułowe smartfony jeszcze przyjdzie czas. Mocno w to wierzę
14

Modułowe smartfony to temat, który pojawia się w sieci od kilku lat. Chyba najbardziej znanym przykładem projektu, poświęconego czemuś podobnemu, pozostaje Project Ara od Google, który został zakończony, ale to wcale nie oznacza, że Amerykanie na dobre zrezygnowali z samego pomysłu.

Modułowe smartfony - równie dobre, co słabe

Sam pomysł na modułowe smartfony jest genialny. Zanim przejdziemy do niewątpliwych wad takich urządzeń, trzeba zacząć od zalet, które spowodowały, że w ogóle zaczęto myśleć nad ich implementacją w masowo dostępnych sprzętach. Po pierwsze użytkownicy mieliby możliwość dowolnej wymiany podzespołów, podobnie jak wygląda to w komputerach stacjonarnych, choć tu naturalnie sporym ograniczeniem pozostawałyby wymiary telefonu.

Po drugie takie rozwiązania mogłyby wystarczyć na dłużej. Często wystarczyłoby wymienić tylko jeden komponent, aby smartfon był w stanie wytrzymać kolejny rok, co nie tylko dałoby pewne oszczędności, ale też pozwoliłoby skuteczniej zadbać o środowisko. Po trzecie stanowiłyby prawdziwą ciekawostkę i zabawę dla fanów nowych technologii.

Teoretycznie zatem dla firm mogłyby być one hitami sprzedaży. Należy tu zatem przywołać poważne wady modułowych smartfonów, które powodują, że na takie urządzenia musimy jeszcze trochę poczekać. Nie da się ukryć, że konstrukcja z mocno wydzielonymi poszczególnymi elementami jest wymagająca pod kątem konstrukcyjnym. Chodzi tu o samą wytrzymałość, koszta produkcji oraz wygląd. Ładna stylistyka i niewielka grubość? Zdecydowanie nie w tym przypadku.

Do tego dochodzi brak mocnych argumentów do stosowania w komunikacji z klientami. Zresztą sami producenci szczególnie nie czują do tego potrzeby, ponieważ dla nich wiązałyby się takie telefony tylko i wyłącznie z mniejszymi przychodami. Do tego przeciętny Kowalski wolałby właśnie postawić na wymiany normalnego smartfona co dwa, trzy lata, aniżeli zabawy z modułowymi zabawkami.

Google nie mówi nie

W ciągu ostatnich kilku lat można wspomnieć o dwóch eksperymentach. Od razu na myśl przychodzi mi tu LG z modułami do G5 i jego różnych odmian, np. G5 SE, które pozwalały spersonalizować możliwości flagowca, ale z racji na nietypowy wygląd i mało przekonywujące reklamy, model ten poniósł sromotną porażkę. Tu na szczęście Motorola pokazała, że moduły do urządzeń mobilnych mają sens.

Seria Z do dzisiaj daje użytkownikom opcję dokupienia modułów. Moto Mods dalej się rozwijają i widać, że producent nie zamierza z tego rezygnować, jednocześnie pokazując, że takie produkty mogą być smukłe i wyjątkowo eleganckie. Moim zdaniem taka polityka zasługuje na uznanie. Łatwa wymiana dedykowanych akcesoriów, ogromne możliwości przy zachowaniu normalnej ceny oraz cienkiej obudowy.

Teraz jednak powraca temat modułowych smartfonów od Google, które mogłyby być składane bezpośrednio przez użytkowników. Wszystko za sprawą wniosku patentowego, uznanego przez amerykański urząd w styczniu tego roku. W dokumencie można również znaleźć informacje, że podobna konstrukcja nadawałaby się nawet do tabletów lub laptopów i szczególnie w tych ostatnich miałaby sporo sensu.

Osobiście z chęcią kupiłbym modułowy smartfon. Głównie z ciekawości i chęci zabawy z modernizacją takiego telefonu, ale dostrzegam pewne ich naturalne wady, które skutecznie stają im na drodze do ewentualnej popularyzacji. Pozostaje mieć nadzieję, że przynajmniej cały dorobek z projektów nad składanymi telefonami zostanie wykorzystany gdzieś indziej.

źródło: Android Headlines

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu