Mobile

Mobilne wojny. Nowa nadzieja - Microsoft & RIM

Grzegorz Marczak
Mobilne wojny. Nowa nadzieja - Microsoft & RIM
Reklama

Autorem tekstu jest Karol Kopańko Rok 2012 obfitował w kolejne epizody wojny patentowej między głównymi producentami smartfonów. Zależnie od chimer...

Autorem tekstu jest Karol Kopańko

Reklama

Rok 2012 obfitował w kolejne epizody wojny patentowej między głównymi producentami smartfonów. Zależnie od chimerycznych szali sądowej sprawiedliwości, raz na górze było Apple, a raz Samsung. Jak mówi stare polskie przysłowie: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”, co jednak w sytuacji gdy ten trzeci nie jest jeden?

Jeszcze dekadę temu na rynku inteligentnych telefonów, nazywanych wtedy częściej palmfonami krezusami wśród systemów były BlackBerry OS, Palm OS, Symbian OS i Pocket PC 2002. Muszę jednak nadmienić, że użyte przeze mnie określenie krezus niezbyt dobrze oddaje rzeczywisty obraz sytuacji, w której udział ogółu smartfonów w rynku telefonów wynosił mniej niż 5 %. Pięć lat później te 4 platformy były wciąż najpopularniejsze, z tym że Pocket PC wyewoluował w Windows Mobile 5, a Palm’owi w oczy zajrzało widmo wyginięcia. Rok 2007 przyniósł ogromny przełom na rynku mobilnych technologii - CEO Apple’a Steve Jobs zaprezentował pierwszego iPhone’a z iOS na pokładzie. Jak ogromne konsekwencje miało to wydarzenie można sobie uzmysłowić spoglądając na listę spółek z największym zapleczem kapitałowym, na której gigant z Cupertino zajmuje pierwsze miejsce.

Powróćmy więc na dobre do teraźniejszości, w której mamy do czynienia z dipolową sytuacją. Dominacji Androida i iOS’a, wydaje się solidnie ugruntowana. Jej podstaw nie był w stanie naruszyć Samsung ze swoim autorskim systemem bada, w którym - jak pokazał czas - sam twórca nie pokładał wygórowanych nadziei. Czy więc na rynku jest miejsce dla trzeciego, a nawet czwartego gracza?

Swoje pretensje do podziału mobilnego tortu anonsują coraz śmielej Windows i Research In Motion. Obie firmy przespały pierwszy okres błyskawicznie wrastającego popytu na telefony, których głównym zadaniem nie byłaby tradycyjnie pojmowana komunikacja. Obie zaprezentowały nowe, obiecujące wersje systemów, odpowiednio Windows Phone 8 i BlackBerry 10. Obie zapowiadają przełomowe rozwiązania i obie chcą odzyskać należną im pozycję. Windows we współpracy głównie z Nokią wypuścił już na rynek pierwszą linię flagowych Lumnii, które zbierają w przeważającej mierze pozytywne recenzje, a RIM na 30 stycznia zapowiedział oficjalną premierę autorskich słuchawek. Zwłaszcza dla tej ostatniej firmy, która zdaje się być przyparta do muru, jest to ostatni dzwonek na wprowadzenia jakiegoś novum, jeśli nie chce ona pozostać na ciągle zwężającej się niszy telefonów dla biznesmenów.

Przyjrzyjmy się jednak sytuacji z punktu widzenia statystycznego Kowalskiego, albo Smitha. Taki oto konsument widząc kilka lat temu kolegów zagrywających się Angry Birds sprawił sobie smartfona z systemem Google’a lub Apple’a i zauważając ogromny potencjał urządzenia niewiele większego od portfela zaczął w niego inwestować. Kupował aplikacje, ułatwiające radzenie sobie z codziennymi sytuacjami. Odkrył w sobie duszę gracza (co prawda niedzielnego) spędzając czas przy niewymagających łamigłówkach, które z czasem zostały zastąpione przez proste zręcznościowi. Kiedy zechciał obejrzeć film lub posłuchać nowego albumu ulubionego artysty, za pomocą kilku muśnięć palca kupował niezbędną zawartość.

Teraz nasz statystyczny posiadacz środków mogących zmienić właściciela może wybrać jedną z dwóch dróg. Pierwsza – wierności systemowi (jak to brzmi ;P ) wybranemu na początku przygody z mobilną rozrywką. W jej przypadku Smith będzie nadal bezproblemowym odbiorcą softu przygotowywanego z myślą o jednym z królujących środowisk.

A teraz druga droga, która jest o tyle ciekawsza, że bardziej wyboista. Kowalskiemu znudziły się już stare ikonki na pojemnościowym ekranie smartfona i rozgląda się on za czymś nowym. W telewizji zobaczył spot promujący nowego Windowsa, zaintrygowała go tajemnicza filozofia nowatorskiego interfejsu. Reklama dźwignią handlu; i już nasz użytkownik z radością przesuwa kolorowe kafelki. Radość malująca się na jego twarzy znika jednak po kilku dniach, kiedy trzeba zająć czymś w drodze do pracy czy posłuchać wybranych kawałków. Ogół contentu zakupionego na Androidzie czy iOS’ie jest niemożliwy do przeniesienia na inny system. Smutek zdobiący teraz twarz Kowalskiego jest wymownym komentarzem do sytuacji, w której się znalazł. „Gdybym wiedział o tym wszystkim od początku…” – mówi z żalem i wydaje ciężko zarobione pieniądze na nowe aplikacje.

Reklama

To nie przypadek, że programiści systemów nie dbają o kompatybilność z innymi softami. Jest to planowana z wyprzedzeniem strategia, która ma zatrzymać nabywców przy danej marce i uprzykrzyć im odejście od niej. Ekosystemy Google’a czy Apple’a są to doskonale zaprojektowane maszyny, które umożliwiają dostęp do wielu środków rozrywki muśnięciem palca, jednak to muśnięcie zostaje na stale przypisane do tożsamości użytkownika na konkretnym urządzeniu. Większe szanse na tym polu upatruję dla Microsoftu, który pod egidą jednego systemu stara się połączyć urządzenia stacjonarne, mobilne i usługę Xbox Live. RIM nie posiada tak rozległego zaplecza.

Jak więc przekonać ludzi do nowych systemów, skoro trzeba by w nie od początku inwestować? Największą grupą docelową zdają się klienci, dla których hipotetyczne urządzenie będzie pierwszym smartfonem – zapowiada to więc walkę na rynku budżetowych słuchawek. Windowsowym przedstawicielem w tym segmencie jest Nokia Lumia 610, która walczy o posiadaczy mniej wypchanych portfelów, natomiast na premierę telefonów korzystających z BlackBerry 10 będziemy musieli jeszcze poczekać do końcówki stycznia. Jak na razie RIM stoi na straconej pozycji, a uratować go będą mogły bardziej niż urządzenia, kreatywne rozwiązania projektantów, ponieważ doszliśmy do takiego punktu rozwoju branży, kiedy ludzie równą uwagę poświęcają hardawe’owi jak i software’owi.

Reklama

A jak rysują się szanse Windowsa? Pomijając fakt jego monopolistycznej pozycji jako producenta oprogramowania dla komputerów stacjonarnych, na rynku mobilnych technologii jest płotką, która musi walczyć o utrzymanie się powyżej linii opłacalności. Ciepłe przyjęcie Lumii jest pozytywnym prognostykiem na przyszłość a 3,6 miliona sprzedanych smartfonów w trzecim kwartale tego roku całkiem dobrym wynikiem. Niestety dla giganta z Redmont, dobrym jedynie do momentu przytoczenia wyników konkurencji. Ponad miliona urządzeń z Androidem jest aktywowanych codziennie na całym świecie, a Apple niedawno chwaliło się dwumilionową sprzedażą piątek w Chinach podczas zaledwie jednego weekendu. Może więc wyścig zbrojeń będzie miał tylko dwóch graczy?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama