Microsoft

Oglądamy spóźnioną metamorfozę Microsoftu godną naszych czasów

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

Jaka aplikacja jako następna zasili mobilne portfolio Microsoftu? Na ten moment trudno wyrokować, ale tego, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy dojdzie do kolejnego przejęcia jestem bardziej niż pewien. Microsoft stara się nadrobić stracony czas poprzez kosztowne zakupy, jednocześnie samemu rozwijając wiele mobilnych projektów. Bo najlepszą w tej chwili strategią wydaje się być nadanie marce Microsoft takiej samej wartości w sektorze mobilnym, na którą firma pracowała przez wiele lat na rynku komputerowym.

Doskonale przypominam sobie okres, gdy Microsoft bardzo zdystansowany podchodził do mobilnych platform, a niezależni deweloperzy dwoili się i troili, by przygotować jak najlepszy zamiennik dla desktopowych aplikacji pakietu Office. Gdy po latach, tak, latach oczekiwań do App Store i Google Play trafił mobilny Office, wydawało się, że nastanie nowy okres. Okres, w którym Microsoft weźmie sprawy we własne ręce i powalczy o pozycję w branży mobilnej porównywalną do tej, którą cieszył się i szczycił w sektorze desktopowym. Jednak początki były niezwykle nieśmiałe, by nie powiedzieć nieudane. Brak wsparcia dla iPada i nienagłośniona premiera nie zwiastowały niczego dobrego.


Sporym krokiem naprzód miał być Windows Phone, który to skusił mnie między innymi mobilnymi odsłonami Worda, Excela i PowerPointa. W mgnieniu oka okazało się jednak, że raz udostępniony produkt nie doczekał się takiego wsparcia, jakie otrzymywał pakiet programów udostępniany na komputery osobiste. Podczas gdy konkurencyjne platformy doczekały się naprawdę godnych uwagi i pochwał aplikacji mobilnych z rodziny Office, wersja dla Windows Phone dogorywała i trzeba było czekać aż na premierę Windows 10 Mobile, by móc powiedzieć, że oferta Microsoftu jest porównywalna na każdej z trzech platform.

Kierunek zmian mógł być tylko jeden

Ten proces, który obserwowaliśmy przez wiele miesięcy był jednak wyraźnie znakiem zmian, które zachodziły w firmie. Microsoft przejrzał na oczy i pod kierownictwem Nadelli objął za cel osiągnięcie znanej z konkurencji "desktop" formy w kategorii "mobile". Microsoft nie pozbył się i nie pozbędzie dywizji związanych z Xboksem czy marką Surface, ale nowy kierunek, ku któremu firma zmierza, zdaje się być bardziej naturalny i progresywny. W okresie, gdy firmy Google, Apple i Facebook zdołały przekonać do swoich mobilnych produktów miliony użytkowników, Microsoft próbował przekonać te same osoby do swojej nowej oferty - mobilnego Windowsa. Jednak szereg popełnionych błędów i wciąż płynący czas działał na niekorzyść Microsoftu nie pozwalając osiągnąć zamierzonych celów.


W lutym 2014 u sterów korporacji stanął Satya Nadella, a na pierwszą radykalną decyzję czekaliśmy do końca tamtego roku. W grudniu do listy przejętych przez Microsoft aplikacji trafiło Acompli - mobilny klient e-maila. Do tego samego grona dołączył kalendarz Sunrise oraz aplikacja służąca do tworzenia list zadań Wunderlist. Całkiem niedawno wspominaliśmy o planach wprowadzenia do App Store oraz Google Play klawiatury WordFlow znanej z mobilnego Windowsa i zanim się obejrzeliśmy Microsoft zapłacił (rzekomo) 250 milionów dolarów za SwiftKey. Wszystko to wydarzyło się w ciagu 12 miesięcy, co jednocześnie było działaniem niezbędnym i wymuszonym.

12 miesięcy to jednocześnie dużo i mało

W międzyczasie pakiet Office stał się jednymi z najprzyjemniejszych w obsłudze aplikacji mobilnych, a klient poczty Outlook zastąpił oficjalnego Gmaila na iOS stając się domyślną aplikacją do obsługi e-maila. Sporą przemianę przeszedł Skype, którego infrastruktura została kompletnie przebudowana i nareszcie można po niego sięgnąć z podobną satyskacją na urządzeniu mobilnym, co komputerze. Dosyć nieregularnie dane nam jest też zapoznawać się z projektami "garażowymi" Microsoftu, jak nietypowy budzik czy odpowiedź na Google Keep. Ba, Microsoft nawet przygotował aplikację na iPhone'a do robienia zdjęć selfie.

Nawet jeśli Microsoft nie będzie tak rozpoznawalny i kojarzony z sektorem mobilnym, jak dzieje się to w przypadku rynku oprogramowania dla desktopów, to przecież pod jego skrzydłami rozwijane są i będą jedne z najważniejszych produktów. Nie stawiane są żadne granice tematyczne aplikacji, co tylko potwierdza chęć sięgnięcia po jak największe grono użytkowników i dotarcie do każdego możliwego klienta. Czy to w App Store, czy to w Google Play, Microsoft może zbudować swój "obóz" pełen świetnych i popularnych aplikacji. Proces ten trwa i pomimo kilku potknięć czy nietrafionych pomysłów Microsoft konsekwentnie próbuje przejąć jak największą część tego "tortu" dla siebie. Czasem przychodzi to z ceną i to naprawdę wysoką, ale ktoś w Redmond już to na pewno dobrze przekalkulował i doskonale wiedzą, że zamiast słowa "zakupy" należy stosować określenie "inwestycje".

Zdjęcia: Mike Mozart (Flickr), Maurizio Pesce (Flickr).

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu