Ciekawa opowieść na temat tego, jak Nintendo zareagowało na próbę ich przejęcia przez Microsoft. I jak pokazała historia — dobrze zrobiło.
Microsoft próbował przejąć Nintendo. Reakcja giganta na propozycję była... niespodziewana
Microsoft z grami na poważnie romansuje od lat dwutysięcznych. Pierwszy Xbox zadebiutował na rynku w listopadzie 2001 roku, ale przecież prace nad nim nie trwały krótkiej chwili. Wiele miesięcy inżynierowie pracowali nad tym, by zrewolucjonizować rozrywkę zamkniętą w niewielkim pudełku ustawionym pod telewizorem. I choć jest to jedna z tych konsol których nigdy w swojej kolekcji nie miałem (na szczęście wszystkie interesujące mnie tytuły załapały się do wstecznej kompatybilności dla Xboksa 360) i nie kojarzę jej z jakimś spektakularnym sukcesem — to jest dla mnie symbolem zmian które wprowadziła. Możliwe że gdyby nie oni, to japońscy konkurenci znacznie dłużej zwlekaliby z wprowadzeniem tych sprzętów w nową, cyfrową erę. Ale już wówczas Microsoft poszukiwał dróg rozwoju, które pozwolą im sprawnie wspiąć się na szczyt. Zechcieli nawet zakupić Nintendo, o czym opowiedział Kevin Bachus — jeden z inżynierów pracujących nad pierwszym Xboksem.
Niespodziewana reakcja Nintendo na próbę przejęcia przez Microsoft
Cała ta sytuacja wydarzyła się w 2000 roku. To czas, gdy na rynek zmierzał ciekawy, ale średnio sobie radzący z porównaniem do konkurencji pod względem sprzedaży, Game Cube oraz następca jednej z konsol wszech czasów: Game Boy Advance. Kolejne ważne z perspektywy Nintendo projekty już pewnie były na wykończeniu w laboratoriach firmy (mam tu na myśli Wii i DS). Tymczasem ekipa z Microsoftu odwiedził japoński koncern i zaproponowała im przejęcie. Tak całą tę historię opisywał Bachus w rozmowie z redaktorką Bloomberga — Diną Bass.
Steve [Ballmer] kazał nam spotkać się z Nintendo, aby sprawdzić, czy rozważą przejęcie. Oni nas po prostu wyśmiali. Wyobraź sobie godzinę, podczas której ktoś po prostu się z ciebie śmieje. Tak właśnie wyglądało to spotkanie.
Microsoft się jednak nie poddawał — i mimo tego jak ich potraktowano, szukał sposobów na znalezienie jakiejś płaszczyzny porozumienia z Nintendo. Chociażby w postaci partnerstwa. Ale jak pokazała nam historia gier — do niczego takiego nie doszło. Microsoft miał nadzieję, że firma zgodzi się na partnerstwo w ramach którego ekipa wielkiego N stworzy gry — bo w tym jest bezkonkurencyjna. Niestety (dla Microsoftu): ta propozycja również ich nie interesowała ani trochę.
Ciekawa opowieść, gdyby Nintendo zareagowało inaczej i chociaż odrobinę zechciałoby wspomóc Microsoft, kto wie jak wyglądałby krajobraz gier dwie dekady później. To żadna tajemnica że mimo wielu starań — Xboksy kompletnie nie radzą sobie na japońskim rynku zdominowanym przez Nintendo i Sony. Ale ciekawa jest także perspektywa giganta z Redmond, któremu wydawało się że pieniędzmi i mocnymi konsolami załatwią co trzeba. No nie tym razem — Wii było dziwadłem, najsłabszą wówczas konsolką na rynku, a wynikami sprzedaży i trafieniem do zupełnie nowych grup odbiorców udowodniło, że czasem podążanie własną ścieżką procentuje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu