Dlaczego śpiew ptaków o poranku wydaje się koić duszę, a zgiełk z ulicy potrafi wyprowadzić z równowagi? Badanie przeprowadzone przez naukowców z UWE Bristol wskazuje jasno na fakt, iż dźwięki z otaczającego nas świata wpływają na stres i lęk. Wyniki pokazują, że to, co słyszymy, ma bezpośredni wpływ na nasz dobrostan. W miastach często nie brakuje terenów zielonych. Czy typowe dla ośrodków zurbanizowanych odgłosy mogą zniwelować korzyści płynące z obecności natury? Niestety tak.
Bezsprzecznie, miasta stają się coraz głośniejsze. Ruch uliczny, budowy, hałasy z lotnisk – to tylko niektóre z elementów codziennego życia mieszkańców terenów silnie zurbanizowanych. Badania wskazują, że dźwięki natury: śpiew ptaków czy szum drzew, obniżają ciśnienie krwi, zmniejszają tętno i łagodzą stres. Po ciężkich tygodniach pracy fajnie jest przecież wyjechać gdzieś, gdzie odgłosów miasta po prostu nie ma, prawda? Sam chwalę sobie wszelkie wyjazdy "na wieś": doskonale wtedy mi się śpi, chętniej i częściej wstaję wcześnie rano, łatwiej odcinam się nawet od szumu informacyjnego, jakim są m.in. powiadomienia w telefonie.
Natomiast antropogeniczny hałas – czyli dźwięki wytwarzane przez człowieka – działa wprost przeciwnie, zwiększa poziom lęku i wszystko to, co nazywamy "obciążeniem psychicznych". Uwielbiam miasta, uwielbiam Rzeszów: czyli aglomerację nie za dużą i nie za małą: pełną możliwości i sklepów na wyciągnięcie ręki. Ale już coraz częściej zakorkowaną, coraz gęściej zaludnioną i — niestety — coraz bardziej przytłaczającą. Nic dziwnego, że wielu ludzi wręcz ucieka z miasta, gdzie jest po prostu głośno i momentami nieprzyjemnie.
Tak naukowcy przygotowali się do badania
W eksperymencie uczestniczyło 68 studentów-ochotników, którzy wysłuchali trzech rodzajów nagrań: naturalnych dźwięków przyrody (np. śpiew ptaków o poranku) oraz tych samych nagrań połączonych z hałasem ruchu drogowego o prędkości 32 km/h i 64 km/h. Po każdej sesji badani oceniali wedle standaryzowanej skali swój poziom stresu i nastrój.
Wyniki były jednoznaczne: naturalne dźwięki wyraźnie redukowały stres i poprawiały nastrój, szczególnie po doświadczeniu "czegoś stresującego". Gdy do kojących dźwięków dodano hałas ruchu drogowego, korzyści znacznie malały, a (co ciekawe) im większa prędkość pojazdów, tym mniejszy dobroczynny wpływ odgłosów natury. Zapewne w tym momencie uaktywnią się wszyscy, którzy uważają, iż posiadacze aut są obecnie mocno piętnowani za całe zło tego świata. Moi Drodzy, przecież to nie Wasza wina, że ludzie tak są zbudowani. Obecnie w świecie działamy w ramach trendu dbałości o dobrostan psychiczny ludzi - stąd tego typu badania. Nikt nie chce na siłę dyskryminować "samochodziarzy" i li tylko ze złośliwości spowodować, że będziecie się wlec na drogach niczym żółwie. Nie o to chodzi.
Dla porównania: kiedy jestem w mieście, w niedzielny wieczór odczuwam coś w rodzaju "lęku dnia jutrzejszego". Dobija mnie (dosłownie) fakt, że jutro zaczyna się kolejny tydzień raczej niełatwej pracy, obawiam się o stan poszczególnych projektów, czasami nawet mam mało przyjemne myśli odnośnie postaw klientów lub zwyczajnie martwię się, czy w najbliższych miesiącach wszystko się "zepnie". Zazwyczaj takie myśli są zupełnie nieuzasadnione i wszystko idzie tak, jak trzeba. Niemniej, tego typu rzeczy mam w głowie.
Za to gdy zostaję dłużej "na wsi", o takich sprawach myślę znacznie mniej. Potrafię podejść do pracy, perspektywy "dnia kolejnego" spokojniej, ułożyć rozsądny plan działania, który daje mi przynajmniej częściowe poczucie bezpieczeństwa, kontroli nad sytuacją. Różnica więc jest i — jak zdążyłem już zauważyć dawno temu — inaczej pojmuję to w mieście, a jeszcze inaczej poza miastem.
Sprawdź również: Praca stresuje niemal wszystkich Polaków. Te wyniki mówią same za siebie
Co możemy z tym zrobić?
To Wam się nie spodoba. Badacze sugerują, że zmniejszenie prędkości pojazdów w miejscach, gdzie w miastach mieszkają ludzie (a zatem niemal wszędzie), może być prostym, a jednocześnie skutecznym rozwiązaniem. Niższe limity prędkości nie tylko poprawiłyby bezpieczeństwo (patrząc na to, co czasami dzieje się na al. Rejtana w Rzeszowie — nie miałbym nic przeciwko nie tylko niższym limitom, ale i częstszym kontrolom), ale także redukują hałas, pozwalając naturalnym dźwiękom przebić się przez miejski zgiełk. Nie bez znaczenia są inwestycje w tereny zielone, które są źródłem naturalnych, kojących odgłosów.
A co z "elektrykami"?
Pojazdy elektryczne rzeczywiście generują mniej hałasu niż ich spalinowe odpowiedniki, ale nie są absolutnie bezgłośne (syk kondensatorów i szum opon). A zatem one również mogą wpływać na dobrostan ludzi. Badania nad tym konkretnym aspektem są w toku — tutaj więc jest za wcześnie, by powiedzieć coś jednoznacznego. Aczkolwiek nie wyobrażam sobie, by na tej samej drodze dla spalinówek był niższy limit prędkości, a dla elektryków większy. Wyobrażacie sobie awanturę, jaka rozpętałaby się w Polsce, gdyby ktoś wpadł na taki pomysł?
Sprawdź również: Oto gry które wywołują najwięcej stresu. Pierwsze miejsce jest ogromnym zaskoczeniem!
Natura naprawdę pomaga w łagodzeniu stresu i poprawie nastroju, a miasta... cóż. Nie są dla nas optymalnym środowiskiem. To dopiero początek badań dotyczących komfortu życia mieszkańców miast — ośrodków urbanistycznych bardzo istotnych dla całych państw: gdzie znajdują się największe fabryki, największe firmy usługowe oraz urzędy. Biorąc pod uwagę to, że bez miast raczej trudno byłoby nam funkcjonować, dobrze by było wspierać dobrostan ludzi w nich mieszkających. Pytanie tylko, czy ich mieszkańcy są gotowi na raczej daleko idące zmiany, które mogą godzić w ich poczucie wolności.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu