Sto tysięcy niemieckich limuzyn - ile to może kosztować? W doniesieniach prasowych podaje się sumę 10 miliardów dolarów. Kosmiczne pieniądze. Czy naprawdę ktoś byłby w stanie wyłożyć takie pieniądze, nawet w ratach, na wspominaną flotę samochodów? Bohaterem wpisów jest Uber, który... takiej kasy nie ma. Ale może mieć - to przecież gorący biznes, do którego lgną inwestorzy. Tylko czy powinniśmy brać na poważnie te rewelacje?
Weekend przyniósł dwie ciekawe informacje, obie dotyczyły Ubera - wspominałem niedawno, że tydzień bez informacji na temat tej formy to tydzień stracony i teraz pozostaje mi to powtórzyć. Jakub pisał wczoraj o nieprzyjemnych zajściach, których ofiarami padli polscy kierowcy współpracujący z Uberem. Mniej więcej w tym samym czasie na świecie omawiano inny temat: zakupy amerykańskiej firmy:
Uber, firma oferująca aplikacje pozwalające na rezerwację przejazdów samochodowych za pomocą telefonu komórkowego, zamówiła u Daimlera 100 tys. mercedesów klasy S - poinformował w piątek niemiecki "Manager Magazin".[źródło]
Gdy trafia się na takie doniesienia, nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć "wow". Sto tysięcy limuzyn? 10 miliardów dolarów? Po pierwszym szoku pojawia się jednak pytanie: po co? Przecież firma działa na innych zasadach, nie jest jej potrzebna własna flota, zwłaszcza tak droga. Zaczyna się zatem drążenie tematu. A w efekcie szybko okazuje się, że to plotka. Może i pochodząca z obu źródeł, ale niepotwierdzona przez firmy. Stąd już prosta droga do wniosku, iż mamy do czynienia z jakąś ściemą. Chociaż z drugiej strony...
Nie wierzę w to, że Uber mógłby zamówić 100 tysięcy luksusowych Mercedesów. Ale całkiem prawdopodobne wydaje się to, że firma sonduje rynek i sprawdza go np. pod kątem dostarczania autonomicznych pojazdów. Nie jest tajemnicą, że Uber sam nad nimi pracuje, ale nie wiadomo, jakie są efekty - jeśli mizerne, to przyda się pomoc z zewnątrz. Tej mogą udzielić np. niemięcie koncerny motoryzacyjne. W zamówienie 100 tysięcy autonomicznych Mercedesów jestem już w stanie uwierzyć. Dzisiaj do tego nie dojdzie, lecz mogą się toczyć rozmowy dotyczące czasu realizacji zamówienia i ceny. Tak, to wydaje się prawdopodobne.
Do takich rozmów Ubera może dopingować czas i sytuacja na rynku, a ta zmienia się dość dynamicznie. W ostatnich miesiącach agresywnie pogrywa firma General Motors. Najpierw podpisała istotną umowę z konkurentem Ubera, firmą Lyft, potem zainteresowała w kilka innych biznesów z tej działki i zaproponowała nowe rozwiązania na polu wynajmu samochodów, udostępniania ich ludziom, którzy chcą zarabiać jako kierowcy. Za Oceanem na tym polu dzieje się naprawdę dużo, Uber nie może tego nie zauważać. Możliwe, że wspomniana plotka ma być sygnałem, iż najdroższy "startup" świata nie zamierza stać z założonymi rękami.
To informacja dla GM, Lyft i innych firm, ale powinni się z nią zapoznać także "nieznani sprawcy", o których wczoraj pisał Jakub. Zakładam, że to taksówkarze, ewentualnie wynajęci przez nich ludzie. Muszą zdać sobie sprawę z tego, że podejmują walkę z wiatrakami. Bo tak można już określić to starcie. Po przeciwnej stronie staje wielka firma działająca na wielu rynkach i mająca olbrzymie ambicje. Media poważnie piszą o flocie Mercedesów, bo w przypadku Ubera to jest możliwe (zaznaczyłem jednak, że dotyczy to raczej pojazdów autonomicznych) i prędzej czy później do tego dojdzie. A w takim przypadku obrzucanie samochodów ekskrementami (odsyłam do wpisu Jakuba) nie wystarczy. Spalenie kilku aut i pobicie kierowców też nie pomoże...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu