Technologie

Mazda powraca z silnikiem Wankla, tym razem w wersji dla aut elektrycznych

Krzysztof Kurdyła
Mazda powraca z silnikiem Wankla, tym razem w wersji dla aut elektrycznych
Reklama

Silnik rotacyjny został opracowany jeszcze w latach 50-tych poprzedniego wieku przez Felixa Wankla. Miał być prawdziwą rewolucją, nieduża pojemność pozwalała uzyskiwać zaskakująco wysoką moc, silnik miał lepszą kulturę pracy i był znacznie cichszy. Nic dziwnego, że licencję na zastosowanie takiej konstrukcji wykupiło sporo firm samochodowych. Niestety, jak w większości tego typu przypadków, wraz z niewątpliwymi zaletami, pojawił się też szereg poważnych wad, z którymi ciężko było sobie w czasach jego debiutu poradzić. Jedyną firmą, która uparcie próbowała go przez lata rozwijać była Mazda i jak się okazuje, cały czas wierzy w tę konstrukcję.

Silnik dla EV

Od czasu zakończenia produkcji Mazdy RX-8 wraz z jej wielokrotnie nagradzanym silnikiem Renesis minęło już 9 lat. Od tego momentu, co jakiś czas pojawiały się pogłoski o pracach nad nową konstrukcją tego typu, co jednak wraz z mijającymi latami oraz proekologicznymi zmianami zachodzącymi na rynku stawało się coraz bardziej wątpliwe. Kilka lat temu, gdy rynek samochodów elektrycznych zaczął rosnąć, kierownictwo koncernu poinformowało jednak, że koncepcję Wankla dalej rozwijają, ale teraz będzie to silnik wydłużający zasięg elektryków. Prace w tym kierunku zostały w kolejnych latach potwierdzone kilkoma patentami i prototypami.

Reklama

Wygląda na to, że cała konstrukcja jest już w końcowej fazie przygotowań do produkcji. Mazda poinformowała oficjalnie na swoim japońskim kanale YouTube, że nowy silnik tego typu będzie od 2022 r. dostępny jako opcja dla ich elektrycznego crossovera MX-30. To sugeruje, że możemy się spodziewać naprawdę ciekawej i bardzo kompaktowej konstrukcji, znacznie różniącej się od swoich protoplastów.

Ostatni Mohikanin?

W tym wszystkim zdecydowanie najciekawsze jest, w jakim stopniu Mazda zdołała sobie poradzić z tradycyjnymi wadami tych silników, szczególnie w kontekście ekologii i spełniania wyśrubowanych obecnie norm emisji spalin. Zużycie paliwa i wysoka emisyjność szkodliwych substancji były piętami achillesowymi nawet nowoczesnego Renesisa i ostatecznie doprowadziły do zakończenia jego produkcji. Tak długi czas prac nad tą konstrukcją może sugerować, że być może zobaczymy jakieś zupełnie nowe rozwiązania w tym zakresie.

Oczywiście wraz ze wzrostem znaczenia samochodów elektrycznych, powolnym, ale jednak ciągłym rozwojem baterii oraz dynamiczną rozbudową infrastruktury elektrycznej jest to w pewnym sensie ślepa uliczka. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie to ostatni już Wankel w historii, ale i tak niezwykle ciekawym będzie obejrzeć, co japońscy inżynierowie zdołali z tej konstrukcji wycisnąć.

Nie ukrywam, że duża część mojej sympatii dla tej marki wynika stąd, że wielokrotnie eksperymentowali ze swoimi samochodami, nie pozwalając naskoczyć księgowym na inżynierów, a ten silnik jest ikonicznym przykładem takiego podejścia. Nie zawsze wychodziło to idealnie (jako były posiadacz Mazdy 323F BA wiem, co mówię :) ), nie wszystkie rozwiązania się sprawdzały, ale dzięki temu Mazda była takim japońskim odpowiednikiem Citroena, marką inną niż wszystkie. I jak widać ten duch cały czas w Mazdzie żyje.

Źrodło: [1]

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama