Artykuł sponsorowany

Marzysz o podłogach, które myją się same? Znaleźliśmy właściwe rozwiązanie

Tomasz Szwast
Marzysz o podłogach, które myją się same? Znaleźliśmy właściwe rozwiązanie
Reklama

Robot sprzątający to urządzenie, dzięki któremu możemy zapomnieć o ręcznym odkurzaniu i mopowaniu podłóg na długi czas, o ile wybierzemy właściwy model. Roborock Saros 10R ma pełną talię argumentów by przekonać nas, że warto postawić właśnie na niego. Oto co warto o nim wiedzieć.

Roboty sprzątające to obecnie prawdziwi ulubieńcy recenzentów. Z czego to wynika? W przeciwieństwie do rynku smartfonów czy telewizorów, na których od wielu lat panuje stagnacja, tu cały czas coś się dzieje. Praktycznie każdego roku producenci samojezdnych odkurzaczy prezentują coś, co może zmienić zasady gry. Innowację, która sprawi, że sprzątanie stanie się maksymalnie przyjemne, bo nie będzie trzeba zajmować się nim wcale.

Reklama


Jeszcze kilka lat temu roboty nie należały do szczególnie skomplikowanych urządzeń. Dysponowały relatywnie niewielką siłą ssania, przez co często trzeba było sięgać po tradycyjny odkurzacz. Nie sprzątały również szczególnie dokładnie, bo ich zdolności nawigacyjne sprowadzały się do odbijania od jednego obiektu do kolejnego, najczęściej od ściany do ściany czy mebla. A co jeśli mamy zwierzę domowe, które postanowiło pozostawić na środku pokoju przykrą niespodziankę? Cóż, łagodnie mówiąc, był problem. Tymczasem Roborock Saros 10R udowadnia, że te czasy już minęły i nigdy nie wrócą. Robot sprzątający to urządzenie, na które można liczyć w codziennym utrzymywaniu czystości, w dodatku na co dzień praktycznie bezobsługowe.

Jako redakcja mieliśmy możliwość korzystać z niego przez około dwa tygodnie. Jakie wrażenie zdążył po sobie pozostawić? W tym krótkim materiale postaramy się streścić szczegóły naszej przygody z jednym z najlepszych odkurzaczy samojezdnych, jakie można obecnie znaleźć w polskich sklepach.


Roborock Saros 10R zrobi wszystko, by na dobre zapomnieć o sprzątaniu podłóg

Zacznijmy może od tego, jak wygląda pierwsze uruchomienie i konfiguracja robota sprzątającego Roborock Saros 10R. Całość sprowadza się do wyjęcia odkurzacza z pudełka, ustawienia i podłączenia do prądu stacji dokującej. Następnie mocujemy najazd i mopy, uzupełniamy zbiorniki na czystą wodę i detergent do czyszczenia podłóg i… właściwie to wszystko. Jeszcze tylko instalacja aplikacji towarzyszącej, błyskawiczna konfiguracja, podczas której możemy wybrać, by odkurzacz porozumiewał się z nami w języku polskim i można zlecić mu wstępne mapowanie sprzątanej powierzchni. Co dzieje się dalej?

Dalej pozostaje już tylko raz na jakiś czas uruchomić odkurzacz, albo nawet nie. Zlecić zadania sprzątania mieszkania możemy również przy pomocy zdefiniowanego harmonogramu. Wtedy już cały proces sprzątania podłóg na sucho i mokro odbywa się bez naszego udziału. Nasza ingerencja w pracę odkurzacza sprowadza się niemal wyłącznie do tego, by co kilka dni uzupełnić czystą wodę i wylać brudną. Zdecydowanie rzadziej czeka nas napełnianie zbiorniczka na płyn do mycia podłóg czy opróżnianie worka na nieczystości stałe w stacji dokującej.

Pranie mopów? Raz na jakiś czas nie zaszkodzi, jednak w codziennej eksploatacji w ogóle nie trzeba się tym przejmować. Stacja dokująca czyści je gorącą wodą w temperaturze 80 stopni, a następnie suszy strumieniem ciepłego powietrza. Na przestrzeni dwóch tygodni ani raz nie zdarzyło się, by mop pozostawał wilgotny czy nabrał przykrego zapachu mokrej, brudnej ścierki. Nic z tych rzeczy. To najprawdopodobniej najbardziej bezobsługowy ze wszystkich teoretycznie bezobsługowych robotów, z jakich kiedykolwiek korzystaliśmy. Roborock Saros 10R przybliża poziom komfortu użytkownika w pobliżu maksimum. Dość powiedzieć, że częściej trzeba było czyścić stację dokującą ozdobioną tworzywem w kolorze fortepianowej czerni, niż zajmować się samym odkurzaczem.

Reklama


Roborock Saros 10R to wyższy poziom dokładności sprzątania

Jest jedna rzecz, która najmocniej została w pamięci po dniach, kiedy to Roborock Saros 10R stał na straży czystości podłóg w mieszkaniu. Mowa o niezwykłej wręcz, jak na robota sprzątającego, precyzji czyszczenia. Można zauważyć, że robot podchodzi do powierzonych zadań wyjątkowo starannie, co początkowo może nieco irytować.

Reklama

Podczas pierwszych kilku przejazdów irytowało nas to, ile czasu Roborock Saros 10R jest w stanie jeździć po jednym tylko pomieszczeniu. Momentami można było odnieść wręcz wrażenie, że odkurzacz pogubił się i trzeba będzie ręcznie przenieść go w inne miejsce. Tymczasem nic z tych rzeczy. On cały czas sprzątał według przyjętego wcześniej planu. Tyle tylko, że jak zauważyliśmy po czasie, robił to wyjątkowo skrupulatnie. Roborock Saros 10R bardzo chętnie posługiwał się wbudowaną diodą doświetlającą. Często wysuwał ruchomą szczotkę czy mopa, by trafić nimi w każdy kąt sprzątanej powierzchni. Coś, co na początku irytowało, z biegiem czasu stało się docenianą zaletą. Okazało się bowiem, że robot sprzątający wcale nie stracił orientacji. On sprzątał i to bardzo dokładnie.

Rezultat? Przekroczył najśmielsze oczekiwania. Bez trudu dało się odczuć, że w sprzątanym mieszkaniu jest naprawdę bardzo czysto. Podłogi są zadbane, wolne od zabrudzeń i bez grama kurzu widocznego gołym okiem. Mimo tego, że w mieszkaniu, o którego czystość dbał, stale przebywa trójka dzieci i pies. Roborock Saros 10R udowodnił, że niestraszne mu omijanie niespodziewanych przeszkód, w tym naprawdę drobnych zabawek, jak klocki czy kauczukowe piłki. Włosy? To żaden problem. Odkurzacz wyposażony jest w system Dual Anti-Tangle, który zapobiega plątaniu się włosów wokół szczotek. Trafiają wprost do zbiornika na brud. Z perspektywy licznej rodziny, zdecydowanie warto się w niego wyposażyć.


Przejdźmy do technikaliów

Jako że rzeczywiste wrażenia są dalece bardziej ciekawe, niż suche technikalia, zajmujemy się nimi dopiero w tym miejscu. Co sprawia, że Roborock Saros 10R tak dobrze wykonuje swoją pracę? Rzućmy okiem na specyfikację techniczną, a znajdziemy odpowiedź.

Zacznijmy od tego, jak Roborock Saros 10R radzi sobie z pokonywaniem przeszkód terenowych. Pomagają mu w tym dwie cechy. Pierwsza z nich to niewielka wysokość. Robot sprzątający mierzy zaledwie 7,98 cm, przez co bez trudu wczołga się pod niejedną kanapę. Z kolei druga to możliwość pokonywania nawet wyższych przeszkód typu dwustopniowe progi. Roborock Saros 10R został uzbrojony w system AdaptiLift, dzięki któremu jest w stanie wspiąć się na przeszkodę o wysokości do 4 cm. Kolejna funkcjonalność przydatna w terenie to coś, o czym już wspominaliśmy, czyli możliwość omijania przeszkód. Robot jest w stanie wykryć nawet 108 różnych obiektów, w tym kable, zwierzęta (i pozostawione przez nich nieczystości) czy lustra. Co bardzo istotne, wykrywanie przedmiotów działa również w nocy.

Reklama

Na znakomity finalny efekt sprzątania istotny wpływ ma również to, w co odkurzacz został wyposażony przez producenta. Warto wymienić chociażby technologię HyperForce, za sprawą której robot legitymuje się bardzo wysoką siłą ssania. Dodajmy do tego wysuwane ramię FlexiArm i wirujące mopy, a zyskamy kompleksowe rozwiązanie, dzięki któremu na dobre zapomnimy o ręcznym dbaniu o czystość podłóg. Omijanie przeszkód? Tu uwagę zwraca technologia VertiBeam, czyli boczny czujnik unikania przeszkód, który skutecznie wykrywa ściany, krawędzie i eliminuje martwe punkty. Roborock Saros 10R został wyposażony w system nawigacyjny StarSight 2.0, dokładnie ten sam, co w modelu Saros Z70. System ten został zaprojektowany dla osób, które mają dynamiczną przestrzeń i chcą, by robot precyzyjnie omijał nawet najmniejsze przeszkody. Wykorzystuje podwójny nadajnik 3D Time-of-Flight w połączeniu z kamerą RGB. Dzięki temu robot widzi otoczenie w trójwymiarze, rozpoznaje aż 108 rodzajów przeszkód, w tym drobne przedmioty o wielkości 2x2 cm, i błyskawicznie reaguje na zmiany w otoczeniu.


Nie bez znaczenia pozostaje również warstwa oprogramowania. Roborock Saros 10R korzysta z technologii Roborock SmartPlan 2.0, opartej o sztuczną inteligencję. Dzięki niej wystarczy użyć jednego przycisku w aplikacji mobilnej, a robot sam dobierze właściwą strategię sprzątania w oparciu o AI. Co jeszcze potrafi? Podobnie jak modele Saros Z70 i Saros 10, Saros 10 R jest kompatybilny z Matter. Zgodność ta umożliwia integrację z systemami smart home, w tym Apple Home, Amazon Alexa i Google Home. Dzięki temu użytkownicy mogą sterować robotami głosowo oraz ustawiać automatyczne harmonogramy sprzątania. Roboty można uruchomić prostą komendą „Hello Rocky!”, co dodatkowo ułatwia codzienną obsługę.

Wkrótce planowana jest także integracja z Matter 1.4, która jeszcze bardziej rozszerzy możliwości inteligentnego zarządzania urządzeniami.

Wygoda, na którą warto sobie pozwolić

Wiemy już, że Roborock Saros 10R z pewnością jest jednym z tych robotów sprzątających, których zakup warto rozważyć. Pytanie tylko, ile przyjdzie nam za niego zapłacić? Sugerowana cena detaliczna to 5699 złotych. Robot pojawi się w sprzedaży 13 marca, a premierze będzie towarzyszyła oferta promocyjna, dzięki której cena zostanie obniżona do poziomu 5249 złotych. Dużo? Jak na to, co oferuje i to, jak wycenione są produkty konkurencyjne z tej samej półki, cenę można określić jako adekwatną do możliwości.


Warto pamiętać o tym, że nasz czas jest bezcenny, a Roborock Saros 10R pomaga zaoszczędzić go naprawdę sporo.

Materiał powstał we współpracy z firmą Roborock

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama