Autorem artykułu jest Marcin Przasnyski z StockWatch.pl. Zapomnijmy już o drukarkach 3D, crowdfundingu czy samochodach bez kierowcy. Dzieje się d...
Marcin Przasnyski: Trzy trendy technologiczne, z którymi nie czuję się dobrze
Autorem artykułu jest Marcin Przasnyski z StockWatch.pl.
Zapomnijmy już o drukarkach 3D, crowdfundingu czy samochodach bez kierowcy. Dzieje się dużo więcej i nadciągają nowości, na które chyba jeszcze nie jesteśmy gotowi. Przynajmniej ja zaczynam się drapać w głowę i zastanawiać, czy na pewno ich potrzebuję. Sprawy nie zawsze idą w dobrą stronę.
Na początku stycznia w Anglii ruszą testy samolotu odrzutowego, za którego sterami zasiądzie komputer. Niby nic nowego, ale tym razem nie będzie z nim leciał pilot. Odpowiednio wykwalifikowany personel będzie pilnował parametrów lotu z naziemnego centrum sterowania. Trudno jednak powiedzieć, czy da się do nazwać panowaniem nad sytuacją. Prace nad wdrożeniem do pasażerskiego ruchu lotniczego są podobno tak zaawansowane, że prędzej polecą samoloty bez pilotów niż na drogi komercyjnie wyjadą samochody bez kierowców. Więcej pisze np. The Economist.
Wraz z technologiami mobilnymi i zdalnymi, rozwija się telemedycyna. Sama konsultacja na odległość to nic nowego i nic wielkiego, ale zdalne automatyczne diagnozowanie i dawkowanie leków to już dużo cięższy temat. Mam z tym wielki problem, nie dam sobie wszczepić czujników ani zasobników z lekarstwem, a w razie czego je osobiście wytnę. Pomijam, że o funkcjonowaniu organizmu ludzkiego nadal wiemy bardzo mało, choć sporo o poszczególnych elementach, ale wciąż niewiele o całości. Większy problem leży nie w technologii, lecz w etyce. Powolutku coraz głośniej słyszymy, że system opieki zdrowotnej jest chory. Lekarze pracują na rzecz koncernów farmaceutycznych, a te z kolei skupiają się na budowaniu lojalności klienta, a nie na skuteczności produktów. Czyli leczą tak żeby nie wyleczyć, a najlepiej przy okazji uzależnić. Więcej o aspektach etycznych leczenia na odległość jest np. tutaj.
Jak nie kijem internautów, to pałką. Nie przeszła SOPA, PIPA i ACTA, ale ludzie którzy chcą uregulować internet też się uczą i nie przestają próbować. Kolejne podejście do przejęcia kontroli nad globalną siecią na szczeblu rządowym i międzynarodowym to trwająca do piątku Konferencja WCIT-12. Od strony prawnej sprawa jest skomplikowana i nie chodzi mi o niuanse, tylko o obraz ogólny. Nawet jeżeli tym razem nie przejdzie uchwalenie zmian do ITR, czyli traktatu regulującego międzynarodową telekomunikacje, próby przejęcia sieci nie ustaną. Rządy chcą nałożyć podatki, usystematyzować ruch i zyskać kontrolę nad tym co się pisze, szczególnie w krajach gdzie rządzi reżim. Prawdopodobnie także w kilku zbożnych celach, takich jak przeciwdziałanie terroryzmowi, zwalczanie pedofilii czy ściganie grup przestępczych, ale przede wszystkim chodzi o władzę i pieniądze. Co to zmieni? Podatki można znieść, z władzą da się żyć, a wolność i tak jest złudzeniem. Niestety, brudne rządowe paluchy przede wszystkim zahamują rozwój technologii, które zmieniały ten świat w lepsze i tańsze miejsce do życia. A na wszelki wypadek trzeba się będzie powoli odłączać od netu. Jak idzie praca nad dokumentami, można podglądać w serwisie z przeciekami WCITLeaks.org. Mam nadzieję że jest prawdziwy, bo już niczego nie można być pewnym.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu