Kwestia problemów z naprawami Macbooków znana jest od dłuższego czasu. Na szczęście Apple nie wykorzystało okazji, jaką jest premiera M1, do jeszcze większego ograniczenia możliwości serwisowania komputerów.
Macbooki z M1 prawie identyczne jak z Intelem. I to jest bardzo dobra wiadomość
Z Apple tak już jest, że teoretycznie ich rozwiązania mają pomagać konsumentom - zapewniać bezpieczeństwo ich danych, chronić ich przed nieuczciwymi serwisami i pomagać światu przez większą ekologiczność. Jednak w zależności, kogo zapytamy, te same stosowane przez nich technologie można uznać za bardzo antykonsumenckie. Mam tu na myśli chociażby utrudnienia w przeprowadzaniu napraw w serwisach, które nie są autoryzowanymi serwisami Apple, parowanie podzespołów w taki sposób, że ich samodzielna wymiana jest niemożliwa oraz dodawanie do swoich komputerów chipów T2, przez którego, jeżeli chcemy wymazać dane z uszkodzonego Macbooka, najlepiej jest go rozjechać walcem. W tych rozwiązaniach ciężko dostrzec ducha ekologii o której mówi Apple, zwłaszcza, że autoryzowane serwisy często wymieniają całe podzespoły (płyty główne, ekrany, obudowy) zamiast naprawiać uszkodzone komponenty. Kiedy więc Apple pokazało komputer z nowym typem procesora, byłem przekonany, że będzie to okazja do dodatkowego skomplikowania budowy komputerów do naprawy dla serwisantów. Na szczęście nic takiego się nie stało.
Macbook z M1 bardzo podobny do Macbooka z Intelem
Pomimo działań Apple serwisanci nie będący autoryzowani przez Apple dalej znajdują sposoby, by naprawić sprzęty tej firmy i to często taniej i z wykorzystaniem mniejszej liczby potrzebnych komponentów. Taką osobą jest chociażby Daniel Rakowiecki, z którym nie tak dawno przeprowadziłem dość obszerny wywiad. Choć sam nie zajmuję się naprawą laptopów, byłem bardzo ciekawy, jak zastosowanie nowego chipu M1 wpłynie na budowę wewnętrzną komputerów. Jego obecność byłaby świetnym pretekstem do dalszego sparowania ze sobą komponentów w taki sposób, by już żadna naprawa poza serwisem Apple była niemożliwa. Na szczęście - okazało się zupełnie inaczej.
Specjaliści z iFixit rozebrali nowe Macbooki (zarówno Pro, jak i Air) na części pierwsze i doszli do wniosku, że obie wersje tych komputerów są praktycznie identyczne. Z wersji z M1 zniknął oczywiście czip T2, ale tylko dlatego, że jego funkcję przejął układ wbudowany w SoC. To w połączeniu z brakiem informacji od pierwszych użytkowników o zauważalnych utrudnieniach może sugerować, że o ile naprawa Macbooków wciąż jest trudna, a możliwość zmiany konfiguracji przez użytkownika końcowego - wręcz zerowa, Apple nie wykorzystało jednak faktu włożenia nowego typu procesora do dodatkowego ograniczenia możliwości serwisowania laptopów.
I to jest bardzo dobra wiadomość.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu