Od kilku lat na rynku motoryzacyjnym dzieje się niewiele, przede wszystkim w zakresie innowacji. Nie chodzi mi o wprowadzanie nowszych mniej spalający...
LITMOTORS C-1 – rewolucja motoryzacji czy ciekawostka, o której szybko zapomnimy?
Od kilku lat na rynku motoryzacyjnym dzieje się niewiele, przede wszystkim w zakresie innowacji. Nie chodzi mi o wprowadzanie nowszych mniej spalających silników czy nową wersję IDrive od BMW, mam tu na myśli poważne, sensowne innowacje poprawiające bezpieczeństwo pasażerów czy dbające o środowisko, które otacza nie tylko kierowców. W końcu ktoś wpadł na pomysł by coś zmienić w świecie motoryzacji – poznajcie najnowsze dziecko Startupu, LITMOTORS: C-1
Techcrunch - Disrupt
Jak zapewne wiecie w San Francisco od kilku dni trwa konferencja Disrupt, podczas której prezentują się startupy zarówno związane stricte z branżą internetową, jak i technologiczną. Pisząc technologiczną mam na myśli produkty czysto twarde, namacalne, a nie kolejne portale WWW, appki mobilne itd. Śledząc poszczególne wystąpienia startupów moją uwagę swoim produktem przykuł Danny Kim- CTO w LITMOTORS, jeden z wynalazców i osób, które powołały do życia spółkę oraz jej produkt LITMOTORS`C-1. Prawdopodobnie części osób czytających ten artykuł nazwa startupu ani produktu nic nie powie, więc proponuję na początek obejrzeć film o produkcie:
Czym tak na prawdę jest C-1?
To co właśnie zobaczyliście to właśnie LITMOTORS`C-1. Jeżeli jeszcze nie powiedzieliście głośnego wow! to proponuję obejrzeć jeszcze raz. Pojazd z filmu to prototyp, który jeśli się uda zostanie wprowadzony do masowej produkcji w 2014 roku. Myślę, że zbędnym jest rozpisywanie się na temat przemian technologicznych zachodzących w świecie, a także ilości pojazdów, których codziennie przybywa na drogach. Póki co technologia hybrydowa jest relatywnie droga i niestety mało popularna pomimo aktualnego poglądu, że Eco jest trendy. Wydaje mi się, że warto przyjrzeć się bliżej alternatywom dla samochodów spalinowych choćby z tego względu, że ceny paliw rosną z miesiąca na miesiąc, a zarobki (przynajmniej w Polsce) jakoś nie chcą. Pomijając tak oczywiste fakty jak powoli kończące się zasoby naturalne. Jak już wcześniej nadmieniłem, to co zaprezentowali panowie z LITMOTORS to wersja prototypowa ich produktu. Pojazd to połączenie dobrze nam znanych samochodu i motoru, jednak dużo bezpieczniejszy i oszczędniejszy, a według założeń twórców nawet tańszy od porównywanego Nissana Leaf (koszt Nissana ok. 32 000 USD, koszt C-1 ok. 20 000 USD). Na pierwszy rzut oka na pojazd, można powiedzieć, że tego typu samochody/motory już pojawiły się na rynku, chociażby EcoMobile testowany przez Clarksona w TopGear. W odróżnieniu od innych zbliżonych wyglądem, C-1 wyróżnia się kilkoma cechami ukrytymi ale bardzo ważnymi.
- C-1 posiada pełny napęd elektryczny, bateria została zapożyczona i zmodyfikowana z Nissana leaf. W pełni naładowana wystarcza na około 200 mil czyli na ok. 321 km.
- Producenci stworzyli pierwszy na świecie dwukołowy pojazd o napędzie elektrycznym, stabilizowany żyroskopami!
- Wprowadzony jest system KERS – czyli energia kinetyczna tworzona podczas hamowania jest magazynowana i służy do ładowania baterii pojazdu.
- Wersja finalna pojazdu będzie wyposażona w poduszki powietrzne, klimatyzację a nawet będzie można nią sterować głosem – za pilota ma posłużyć posiadany smartphone ;)
Według przewidywań cena proponowana za C-1 ma wynosić około 20 000 USD, czyli i mało i dużo. Mało chociażby z tego powodu, że nabycie jakiegokolwiek pojazdu 4 kołowego z napędem elektrycznym (nowego) przekracza tę granicę pieniężną. Ale jeżeli byśmy brali pod uwagę pieniądze, które trzeba wydać na motor, to cena budzi gromki śmiech ;). W całym pomyśle zainteresowało mnie kilka rzeczy, a raczej pokazało mi jakimi wizjonerami są producenci. Pomijając fakt, że dwie osoby w domowym garażu stworzyły tak innowacyjny produkt, którego budżet nie przekroczył 750 000 USD jest naprawdę imponujący, jednak to co mnie naprawdę zainteresowało to technologia żyroskopowa. Jak twierdzą producenci stworzona przez nich. Oglądając film, na pewno zwróciliście uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza to moment gdy pojazd został uderzony na skrzyżowaniu przez auto i się nie przewrócił – tak wiem, że to tylko animacja. Drugi moment, gdy C-1, a raczej jego szkielet stoi na lodzie i trafia w niego opona samochodowa. To zwróciło moją uwagę najbardziej. Za pierwszym razem gdy oglądałem ten film miesiąc albo dwa temu, bodajże na tablicy na FB u Artura Kurasińskiego, zostałem poniekąd zlinczowany, bo zasugerowałem, że to świetne rozwiązanie do motorów. Dalej tak twierdzę, choć rozumiem wszystkich, którzy jeżdżą motorami, że właśnie chodzi o składanie się w zakrętach przy dużej prędkości, a żyroskop to uniemożliwi. Ja chciałbym przede wszystkim zwrócić uwagę na fakt, że technologia, która podejrzewam, że w tym produkcie jeszcze raczkuje, może być wykorzystana gdzie indziej np. w budynkach podczas trzęsień ziemi, na statkach podczas sztormów czy w samolotach itd.
LITMOTORS stworzyło ciekawą technologię (nie chodzi mi o sam dobrze wszystkim znany żyroskop, tylko jak ją wykorzystali), wiem że wiele osób będzie kręciło nosem na ten pojazd, bo: mały, drogi, trzeba mieć prawo jazdy na motor by je prowadzić, bateria jest słaba i tak dalej i tak dalej. Dla mnie to mały krok, który może przynieść wiele ciekawych rozwiązań zmieniających postrzeganie bezpieczeństwa człowieka. A wyobraźmy sobie chociażby płaszcz czy kurtkę, która w momencie naszego potknięcia się i lotu twarzą do ziemi, ciągnie nas do pionu – kto wie, może ta technologia będzie do tego prowadzić? Dlaczego miałoby tak nie być? Pojawiają się już samochody z wbudowanym Internetem i opcją obsługi facebooka (bodajże pierwszy był Chevrolet Cruze) – C-1 idzie dalej, gdyż będzie umożliwiał obsługę i sterowanie za pomocą głosu i smartphona, a prawdopodobnie dzięki appce 4sq wyszukiwania miejsc, a także checkinowania się. Wypada nadmienić, że tym maleństwem nie tylko moglibyśmy szybko przemieszczać się po mieście i zmniejszyłyby się korki. W końcu bez problemu, każdy znalazłby miejsce na parkingu! Z tego co obserwuję wiele osób byłoby skłonnych przesiąść się ze swojego diesla czy benzyniaka na hybrydę albo elektryka. Jednak nie przekonuje ich cena, wysokie koszta eksploatacji, czas ładowania baterii (w przypadku elektryków), a także zasięg pojazdów. Może właśnie stworzenie małych lekkich jednoosobowych pojazdów to idealne rozwiązanie, dzięki czemu zasięg samochodów się wydłuży?
Przedstawiłem moją opinię jako osoby, którą dopinguje takim pomysłom. A co by było gdybym się postawił na miejscu kupującego ten produkt? Pierwszym ograniczeniem, a raczej wadą jaką dostrzegam, biorąc pod uwagę obecne trendy i wygląd samochodów to zasięg, chociaż ma rzeczywiście niezłe osiągi. Prędkość maksymalna to ok. 100 mph (ok. 160 km/h) i do 100 poniżej 8 sekund. W porównaniu do aktualnych samochodów rodzinnych (elektrycznych) gdzie wygodnie mam możliwość przejechania 200 – 500 km (oczywiście z ładowaniem ;)), to przy wielkości C-1 zakładam, że większych odległości jak 150 km na raz nie pokonam, a to z prostego względu- klaustrofobii, której mogę się nabawić podczas jazdy. Druga sprawa, która także tyczy się wielkości. Może się czepiam, ale większych zakupów po prostu do domu nie przywiozę ;). Mimo, że wcześniej napisałem co innego to cena startowa (20 000 USD) jednak może zrazić potencjalnego ekokierowcę. Za tę kwotę wymagamy czegoś większego jak np. Nissana leaf, który jest de facto niewiele droższy. Do Nissana bez problemu zapakuję swoją żonę z zakupami, dzieciaka wrzucę na tylne siedzenie, a i teściowa się do bagażnika zmieści!
Czy coś się zmieni w postrzeganiu elektrycznych pojazdów?
Co ja sądzę jako autor tego artykułu? Nie mam wątpliwości, że wydałbym te 20 000 USD i kupił tę zabawkę, bo póki co tak ją traktuje – przynajmniej do momentu gdy zobaczę wyniki testów NCAP. Traktuję C-1 także jako krok milowy w motoryzacji, która na moich oczach ma szansę się zmienić. Pytanie czy tak się stanie? Boję się tylko o jedno, że nagle produkt zniknie albo wykupi go któryś wielki koncert samochodowy lub produkujący ropę/benzynę, bo zobaczy w nim zagrożenie i ewentualne straty finansowe. Zawsze istnieje ryzyko, że produkt pomimo swojej świetności się po prostu nie przyjmie jak np. Segway, który pomimo swojej innowacyjności i świetności okazał się najzwyczajniej za drogi. Mam jednak cichą nadzieję, że czas i pieniądze poświęcone na rozwój LITMOTORS C-1 nie pójdzie na marne i odniesie sukces. Oby nie spotkał go los podobny do Segwaya.
Jak oceniam Startup?
Jako bardzo ciekawy projekt, który ma szanse namieszać na rynku motoryzacyjnym. Jeżeli założycielom i twórcom uda się wprowadzić pojazd do masowej produkcji będzie naprawdę super, jeszcze lepiej jeżeli ktoś, niekoniecznie twórcy wpadną na pomysły jak wykorzystać tę technologie, by zapobiegać np. skutkom trzęsień ziemi.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu