Komputery i laptopy

Kupujemy (lub nie) myszkę - grzechy gryzoni w mojej garści

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

Autorem wpisu jest Michał Rawluk. Historia moich myszek jest dosyć zawirowana, jak większość rzeczy, które robię, ale po ostrej wiązance przekleństw,...

Autorem wpisu jest Michał Rawluk.
Historia moich myszek jest dosyć zawirowana, jak większość rzeczy, które robię, ale po ostrej wiązance przekleństw, podczas moich (żałosnych) prób zlutowania kabelka, stwierdziłem, że się nią podzielę. A nuż ktoś zgodzi się z moimi wnioskami? Wyjechałem na majówkę, a po powrocie dowiedziałem się, że jestem (szczęśliwym!) posiadaczem 100 dolarów kanadyjskich. Od razu wiedziałem, że sprawię sobie prezent w postaci nowego gryzonia. Studiuję informatykę i lubię wygodę. Krzesło do biurka, myszka, klawiatura... To wszystko moje narzędzia pracy, więc nie uznaje tandety i każdy element ekwipunku dobieram bardzo starannie.

W internecie szybko znalazłem masę modeli i rozpocząłem proces eliminacji. Jestem graczem od czasów DOS’a. Mimo posiadania konsoli zawsze preferowałem zestaw: myszka plus klawiatura. Więc ciekawie zerkałem w gryzonie dla graczy. Taki sprzęt ma poza tym inne zalety, często pozwala na zmianę wagi, czułości na poziomie sprzętowym, jest dokładny i dobrze działa na trudnych powierzchniach. Poza tym sterowniki wypełnione (co nie zawsze jest fajne) makrami, i wygodny chwyt pozwalają uprzyjemnić życie nawet poza grą.

Marzenia i pomysły

Dosyć szybko wypatrzyłem myszkę marzeń, ale jęknąłem bo nawet znaczna suma do wydania nie była w stanie pokryć kosztów. Razer Ouroboros odszedł wraz z moimi marzeniami o komplecie (ładnie wyglądałby by z klawiaturą BlackWidow 2013 na biurku) w niebyt.



R.A.T 5 urzekł mnie futurystycznym kształtem i możliwością zmian. Szybko mój zapał ostudziły negatywne opinie na różnych forach (do teraz nie wiem czy słuszne, bo widziałem też bardzo dobre i rzetelne recenzje). Inne myszki mi się po prostu średnio podobały. To miało być coś ekstra, a niestety jestem wybredny.

W głowie zaświtał mi szatański plan. Kup ponownie swojego kochanego Logitecha G5. Teraz będzie pewnie tańszy, a mimo 6 letniego stażu, ciągle ma wszystko czego wymagam.

Niestety wspomniana G5 ostatnio stwierdziła że będzie się resetować. W sumie mysz ma już swoje lata i była intensywnie wykorzystana, więc nie robiłem jej wyrzutów. Sentyment nie pozwolił mi jej wyrzucić, a nuż kiedyś będę jakiś projekt robił przyda się czujnik? Zastępcza myszka z laptopa mi się nie podobała z jednej przyczyny. Była zbyt lekka, co irytowało tym bardziej że reszta gryzonia była całkiem w porządku. Właśnie wagą zacznę wyliczenie co mnie irytuje w myszkach.

7 (i więcej) grzechów głównych myszek


Zacznijmy od wspomnianej wagi. Otóż ja lubię gryzonia ciężkiego, szczególnie w grach i programach graficznych. Gdy jest za lekki zbyt łatwo celownik snajperki, lub pędzelek GIMP’a schodzi mi z celu. Mimo iż ręka bardziej się męczy, ja jakoś nigdy nie odczułem zmęczenia po machaniu myszką. Ale nie dla każdego (szczególnie jakoś dziewczyny narzekały na to biorąc ją okazyjnie w dłoń) taka cecha jest pożądana, zresztą czasem zmieniamy grę i prędkość może być ważniejsza od precyzji. Na przykład, dla mnie operowanie kamerą w Assasinie jest wygodniejsze, gdy myszka jest lżejsza.

Idealnym rozwiązaniem do którego przyzwyczaiła mnie G5 jest możliwość zmiany wagi ciężarkami. Rzecz dla mnie ważna, choć nie ukrywam, że niektóre z droższych myszek jakoś trafiają dobrze z wagą i dla większości będzie w porządku.


Poza tym mamy profil myszki. I tu poważny problem dla ludzi leworęcznych. Gryzoń, co prawda może być oburęczny, ale nie oszukujmy się. Istnieje palec zwany kciukiem i bardzo fajnie jest móc nim wciskać dodatkowe guziki (nawet wstecz i dalej na stronach się przydaje). Większość myszek dla graczy występuje wyłącznie wersjach praworęcznych, ale zdarzają się wyjątki. Razer DeathAdder łączy agresywny profil, przystosowany do lewej ręki, z wysoką ceną, ale jest porządnym wyborem dla leworęcznych graczy.

Osobiście najbardziej cenie sobie profil, który zapewnia mi pewny chwyt, z miejscem na kciuka oraz raczej większego szczura, niż małą myszkę. Producenci ścigają się na wygląd, ale lepiej żeby nie świeciła, a była np. chropowata, dzięki czemu spocona ręka nie będzie się na niej ślizgać.

I ostatnie z kategorii budowa, czyli ślizg. Ogólnie wiele zależy od docelowej płaszczyzny do operowania myszką, ale fajnie jak na Allegro lub eBay (koniecznie Hong Kong, dostawa takich drobiazgów z Hong Kongu jest darmowa, mimo długiego oczekiwania na paczkę, ceny i wybór sprawiają, że warto) istnieją do naszego kupowanego gryzonia ślizgacze do kupienia. Ostatecznie można kupić teflonowe uniwersalne i przyciąć aby pasowały.


I dochodzimy do “wnętrzności” myszki. Ile guzików, jakie rozłożenie, czy można zmieniać czułość w locie, sposób podłączenia. Tutaj znowu indywidualne podejście. Grasz z MMO? Spróbuj warianty z masą guzików i naucz się z nich korzystać. Preferujesz FPS, wybierz zmianę czułości myszki w locie, a pokochasz snajperkę. Siedzisz dalej od kompa czasem? Koniecznie bezprzewodowa. Dla posiadaczy wielu monitorów duża czułość może pomagać w szybkim przerzucaniu kursora, docenią ją również gracze, ale to wymaga wprawy.

Krótko o DPI (dots per inch), to ile punktów myszka wykryje przy przesunięciu o cal. Ja potrzebuje na co dzień 800dpi. Większość myszek wyśmieje moje potrzeby, a niektóre zaoferują nawet 8000DPI, lecz cóż poradzę, że większa czułość mnie męczy i wolę więcej przesuwać, a celniej. Często korzystałem z 2000dpi ale tylko gdy miałem dwa monitory lub grę na machanie. Konieczna to takich zmian była wspomniana możliwość zmiany czułości w locie, dodatkowo przydaje się wyświetlanie wyboru na myszce. O czym zdarza się zapomnieć to czas reakcji. Te porządniejsze gryzonie wykorzystują mocniej USB i pozwalają na szybszą częstotliwość komunikacji z komputerem, co przekłada się na płynny ruch kursora.

Przewód czy nie przewód, czyli najważniejsze pytanie

Rodzynek w postaci odwiecznego pytania: kabel czy fale zostawiłem sobie na koniec. Jeżeli kabel to porządny, nie łamiący się, z porządną wtyczką. Jeżeli sieć to pamiętajmy, że póki nie zainwestujemy w porządnego gryzonia, czas reakcji będzie mniejszy niż na kablu. Co podwyższa lekko komfort szczególnie w grach. I sprawdźcie koniecznie jak bardzo wystaje “dongiel” z portu USB. Mój mimo, iż wygląda na wchodzący do końca i świetnie wyglądający, wystaje makabrycznie. Myszki na bluetooth nie polecam, gdyż są zauważalnie wolniejsze i nie powalają płynnością. Ich zaletą jest połączenie bez zajmowania cennych portów w laptopie oraz komunikacja z tabletami, gdzie całkiem się sprawdzają. Często korzystam z myszki na Nexusie 7, to nie żart. Sprzęt bez kabla to konieczność ładowania lub wymiany baterii, o czym trzeba pamiętać.


Nie samym Hardware człowiek żyje

Na koniec warto wspomnieć o sterownikach. Te z myszek dla graczy pozwalają na ustawienia makr, przypisania przyciskom poszczególnych klawiszy, a nawet rytmicznego przyciskania automatycznego. Możliwości jest od groma, a producenci prześcigają się w dopakowaniu programu w liczne drobiazgi ułatwiające życie. Czasem też przeginają. Byłem zmuszony odinstalować programik, gdyż namieszał mi w profilach czułości. Domyślny sterownik jakoś nie umiał tego, ale czułości zmieniały się lepiej i bardziej mi leżały. Wiem, że gdybym dokładnie się wczytał w suwaki czułości i prędkości kursora bym to sobie ustawił, ale domyślnie było lepiej, a ja nie miałem akurat na to czasu.


Jak stałem się złotą rączką

W końcu co ja kupiłem na obecną chwilę i mogę wam polecić? Otóż nie kupiłem nic. Żaden z producentów nie oczarował mnie swoimi produktami w przedziale cenowym. Głównie winie Logitecha. Oczarował mnie starą G5, przyzwyczaił do ślicznej obudowy, świetnego sensora, sprawnej zmiany czułości, i dobieralnej wagi. Nowe produkty posiadające te cechy (ba nawet lepiej), po prostu mnie nie przekonały. Smutno spojrzałem na czarno niebieską frakturę i spróbowałem kupić G5 ponownie.


Nie da się. Na Allegro były tylko używane sztuki lub jakieś limitowane z inną obudową. Desperacja skłoniła mnie prawie do zakupu używki (87zł za używkę to i tak drogo), żeby przełożyć obudowę. Na szczęście, gdy sprawdziłem czy można ją łatwo wymienić zauważyłem, że myszka świetnie działa, poza kablem który w miejscu zgięcia po prostu tracił kontakt. Dwie godziny lutowania w nocy, wizyta u Ojca rano, który zrobił to lepiej i szybciej i mam to co chciałem. Zestaw nowych teflonowych ślizgaczy za 15 zł i będzie jak nowa. Nawet pokusiłem się o wzmocnienie kabla, aby usterka nie wróciła.

Zaoszczędziłem, ale martwi mnie tendencja robienia wspaniałego sprzętu i ewidentne psucie go z czasem przez jeden słabszy element. Mam nadzieje, że to był przypadek, a nie celowy zabieg, choć liczba ludzi narzekających na nieszczęsny kabelek, a nawet dwa poradniki jak go wymienić (konkretnie o G5) wskazują raczej na smutny dla konsumentów obraz.

Co więc polecam kupującym, to zorientowanie się w swoich potrzebach. Nie kupujcie, kierowani potrzebą na prędko. Wizyta w sklepie, porównanie modeli i spokojna analiza wyjdzie wam na dobre.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu