Chcielibyście dostać laptopa? No dobrze, nie dostać, ale kupić za symboliczną sumę: 30 zł? Chętnych pewnie nie zabraknie. Chociaż niektórzy mają sprzę...
Chcielibyście dostać laptopa? No dobrze, nie dostać, ale kupić za symboliczną sumę: 30 zł? Chętnych pewnie nie zabraknie. Chociaż niektórzy mają sprzętu pod dostatkiem i nie do końca wiedzą, co z nim zrobić, to kolejne urządzenie elektroniczne zawsze przyjmą – od przybytku głowa nie boli. Jeżeli natraficie w Sieci na ogłoszenie mówiące, iż ktoś oddaje komputer/smartfon/tablet, to zastanówcie się dwa razy, nim skorzystacie z tej kuszącej oferty. Ale czy to na pewno dobra rada...?
Podejrzewam, że wielu naszych Czytelników kojarzy wczorajsze doniesienia o pewnym młodym oszuście z Pomorza, który oddawał swój komputer. Był przy tym bardzo hojny i oddał go aż tysiąc razy (to jedynie szacunki – póki co poszkodowanych jest pół tysiąca). Mechanizm zastosowany przez naciągacza był bardzo prosty: kilka miesięcy temu ogłosił on w Sieci, iż odda za darmo laptopa. Zainteresowanych przejęciem sprzętu nie brakowało – zgłaszali się kolejni ludzie, a młodzian doprecyzowywał swoją ofertę: owszem, prześlę sprzęt, ale trzeba zapłacić za koszt przesyłki kurierskiej. Suma 30 złotych pewnie odstraszyła część potencjalnych odbiorców, ale wielu zostało. Przecież 30 złotych za komputer, to nadal świetna okazja.
Ostatecznie interes zrobił jedynie ogłoszeniodawca, który w ciągu kilku miesięcy zgarnął od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Dla niego też biznes okazał się dość mizerny, ponieważ wpadł i teraz grozi mu osiem lat odsiadki. Morał z całej sprawy jest oczywisty: nie wierz w internetowe cuda i super okazje, gdyż zazwyczaj są to zwykle ściemy i możesz stracić pieniądze (a nierzadko znacznie więcej). Początkowo poszkodowanych osób nie było mi specjalnie szkoda, ale po kilkunastu minutach zmieniłem zdanie i stwierdziłem, że to ze mną (a nie z nimi) jest chyba coś nie tak.
Informacje na temat naciągacza usłyszałem w wiadomościach radiowych, potem prześledziłem internetowe serwisy informacyjne. W treść wpisów już się nie zagłębiałem (wszędzie ta sama) i śledziłem jedynie komentarze do tekstów. Te najczęściej wyrażały ostrą krytykę, ale nie wobec oszusta (niektórzy chwalili go za pomysłowość, inni stwierdzali, że osiem lat to stanowczo za dużo) – atakowano niedoszłych odbiorców laptopa. Zarzucano im naiwność, głupotę i chciwość. Przyznam, iż sam pod nosem stwierdziłem, iż trzeba nie mieć wyobraźni, by skorzystać z takiej okazji. Na pewno?
Jeżeli nie jestem w stanie uwierzyć w to, że ktoś chce oddać laptopa i prosi jedynie o pokrycie kosztów przesyłki, to można śmiało stwierdzić, że mam słabe zaufanie do pozostałych użytkowników Sieci, a zwłaszcza do swoich rodaków w Internecie. Jeżeli już na wstępie wyczuwam oszustwo i nie wierzę w czyjąś dobrą wolę, to chyba sam mam w sobie coś z oszusta. Nie wiem, czy to kwestia tego kraju, czy ogólnie ludzkiej natury, ale zakładanie, że każdy obcy chce mnie oszukać (szczególnie, gdy nic nie chce za swoją pomoc czy darowiznę) nie jest normalne.
Potępianie ludzi za to, że chcieli otrzymać tanio laptopa nie ma sensu, ponieważ stanowi dowód na to, iż w Polsce nie może się pojawić człowiek z ulicy, który zechce oddać coś swojego bez odniesienia korzyści z tego tytułu. Nie wiem, jak to wygląda w innych krajach (mam na myśli te bardziej "cywilizowane"), ale pewnie nie brakuje tam ani ogłoszeń w stylu „oddam…” ani chętnych, którzy przyjmą owe fanty i zapłacą za przesyłkę. Nawet jeśli trafi się tam oszust, to można uznać za mało prawdopodobne, iż piętnowane będą jego ofiary. Chyba ucząc się uczciwości, powinniśmy pamiętać także o tej kwestii.
Na koniec ciekawe zagadnienie: we wspomnianych komentarzach często poruszano tematykę religii oraz polityki. Mieszanie tych dwóch kwestii do każdego możliwego tematu wychodzi naszym rodakom po prostu wyśmienicie. Nie wiem, jak oni to robią, ale powinni pisać podręczniki z tego zakresu...
Źródło grafiki: mmzamosc.pl
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu