Wszyscy fani eksploracji kosmosu czekają na lutowy marsjański maraton, gdy na orbitę Czerwonej Planety dotrą aż trzy misje kosmiczne. Nie znaczy to jednak, że w styczniu nie będzie się czym interesować. Na dniach będziemy świadkami kilku ważnych testów, których ukoronowaniem może być kolejny test Starshipa. Jednak nie tylko SpaceX wybudziło się już ze świątecznego letargu...
SpaceX przygotowuje kolejne rakiety
Zacznijmy jednak od najważniejszej firmy i prototypu Spaceship SN9. Po uprzątnięciu bałaganu po spektakularnej eksplozji SN8 firma rozpoczęła przygotowania do kolejnych prób. Wczoraj prototyp SN9, wyposażony podobnie jak poprzednik, w trzy silniki Raptor przeszedł pomyślnie pierwszy test statyczny, co daje nadzieję na to, że niedługo będziemy świadkami kolejnego startu.
Nie wiemy co prawda na jakie dzień planują go w SpaceX, ale po zapowiedziach Gwynne Shotwell z jej ostatniego wywiadu, że spodziewa się zobaczyć Starshipa na orbicie ziemskiej jeszcze w tym roku możemy się spodziewać, że tempo testów będzie bardzo szybkie. Świadczy też o tym to, że praktycznie wykończony został kolejny prototyp - SN10, a Elon Musk zapowiedział na twitterze, że w ciągu „few weeks” coś ciekawego w związku z nimi zobaczymy.
W przypadku testu SN9 zobaczymy tymczasowe rozwiązanie w postaci uzupełnienia ciśnienia helem, tak, aby przy końcowym manewrze lądowania nie powtórzyła się sytuacja z brakiem wystarczającego ciągu silników. SpaceX nie wie jeszcze, jaką metodę ostatecznie wybierze, jak podał na twitterze Elon Musk, rozważane są różne scenariusze.
Jednak nie samym Starshipem SpaceX stoi. W Boca Chica pojawił się też, przygotowywany także do testu statycznego, środkowy człon rakiety Falcon Heavy. Prawdopodobnie jest to początek przygotowań do przewidywanej na maj misji dla amerykańskich sił zbrojnych oznaczonej kodem USSF-44. Testu można spodziewać się w najbliższych dniach, a w niedługim czasie można się spodziewać przybycia kolejnych członów.
W styczniu powinniśmy być też swiadkami powrotu na Ziemię statku transportowego Dragon CRS-21 z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (11 stycznia) oraz trzech startów regularnego Dragona z kolejnymi ładunkami.
Virgin Orbit w końcu na orbicie?
Najciekawszym styczniowym wydarzeniem będzie kolejna próba Virgin Orbit dostania się na orbitę ze swoją rakietą LauncherOne. Charakterystycznym elementem dla tego systemu jest proces startu, polegający na wyniesieniu rakiety podwieszonej pod specjalnie przygotowanego Boeinga 747 o nazwie „Cosmic Girl”. Na wysokości 15 km nastąpi zrzut, a parę sekund później silnik NewtonThree powinien rozpocząć pracę i wynieść dwustopniową rakietę na niską orbitę Ziemi.
Pomimo, że jest to misja demonstracyjna jej zadaniem jest dostarczenie na LEO dziesięciu niewielkich satelitów przygotowanych przez amerykańskie uczelnie. Dla Virgin Orbit będzie to druga próba, pierwsza (przeprowadzona w maju zeszłego roku) zakończyła się awarią silnika rakiety w kilka chwil po starcie. Aktualna próba miała być przeprowadzona jeszcze w połowie grudnia 2020, ale ze względu na sytuację epidemiologiczną przeniesiono ją ostatecznie na 10 stycznia.
Test statyczny rakiety SLS
Jeśli ktoś z Was czytuje moje artykuły o kosmosie, zapewne wie jakie jest moje zdanie na temat projektu SLS (i Orion). Delikatnie mówiąc, są to projekty przepalające kasę i spowalniające Amerykanów w wyścigu na Księżyc i Marsa i gdyby nie układy polityczne, dawno zostałyby skasowane. Nie mniej jednak na 17 stycznia zaplanowano przeprowadzenie testu statycznego rakiety, która została na stanowisko testowe dostarczona prawie rok temu. Będzie to końcowy test etapu testów o nazwie Green Run, która jak każdy z etapów tego programu była trapiona awariami i opóźnieniami.
Jeśli wszystko pójdzie tym razem zgodnie z planem, rakieta trafi do Kennedy Space Center, gdzie rozpoczną się przygotowania do misji Artemis 1. Jeśli natomiast znowu coś pójdzie źle, to najlepiej opisał to kierownik tego programu John Honeycutt „Dochodzimy do punktu, w którym mamy bardzo mały margines na błędy”. Krótko mówiąc, ewentualne problemy spowodują, że start Artemis 1 zaplanowany na końcówkę 2021, będzie raczej niemożliwy.
Cygnus leci ku swojemu przeznaczeniu
6 stycznia miało też miejsce odcumowanie statku transportowego Cygnus od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Teraz pojazd produkowany przez Northrop Grumman spędzi kilkanaście dni samodzielnie na orbicie, a następnie 26 stycznia wejdzie w atmosferę i gdzie ulegnie zniszczeniu. Warto dodać, że jest to standardowa procedura w przypadku tej konstrukcji, Cygnusy są pojazdami jednorazowego użytku.
Electron tym razem bez spadochronów
16 stycznia ma odbyć się kolejny start RocketLab z misją o nazwie „Another One Leaves the Crust”. Na orbitę zostanie wyniesiony mikrosatelita dla europejskiej firmy OHB Group. Niestety tym razem nie odbędą się próby odzyskania pierwszego członu rakiety.
Dwa chińskie starty?
Być może będziemy też świadkami startu dwu chińskich rakiet, państwowej Jielong 1 oraz prywatnej Hyperbola-1 z firmy i-Space. Nie znalazłem jednak konkretnych dat ani informacji ostatecznie potwierdzających te wydarzenia. Tak czy inaczej, w oczekiwaniu na marsjańskie święto w lutym, także i w tym miesiącu jest na co czekać.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu