Zgadniecie ile sprzedało się już 3DS-ów? Ponad 50 milionów. A podobno smartfony i tablety zabiły mobilne sprzęty dedykowane grom. 729 milionów dola...
Konsole Nintendo nie są popularne? Bzdura, liczby mówią same za siebie
Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...
Zgadniecie ile sprzedało się już 3DS-ów? Ponad 50 milionów. A podobno smartfony i tablety zabiły mobilne sprzęty dedykowane grom.
729 milionów dolarów. Tyle zarobiło Nintendo od 1 kwietnia do 30 czerwca tego roku. To aż o 20% lepszy wynik niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Przy okazji najlepszy od kilku lat. Samego zysku zanotowano 67 milionów dolarów, co jest świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę ubiegłoroczną stratę 80 milionów w tym samym okresie. Za tak dobre wyniki odpowiedzialne są przede wszystkim firurki Amiibo i świetny start przeznaczonej na Wii U, komiksowej strzelanki Splatoon (ok. 3,8 miliona sprzedanych egzemplarzy). Skoro o stacjonarnej konsoli Nintendo mowa - udało się jej przekroczyć magiczny próg 10 milionów sprzedanych egzemplarzy. Niestety sprzedaż nie rośnie, a spada.
Dobrze radzi sobie natomiast (w ujęciu ogólnym) 3DS, ponad 50 milionów sprzedanych od premiery egzemplarzy robi wrażenie. Nieźle sprzedają się również gry na obie platformy. 61,23 miliona tytułów na Wii U i 233,58 na 3DS-a. Oficjalny raport Nintendo znajdziecie tu.
A jak w Polsce? Nintendo #nikogo
Polska to specyficzny rynek dla Nintendo. Dlaczego japoński koncern go zaniedbał? Tego nie jestem w stanie zrozumieć. Popularność Pegasusa, czyli podróbki Famicona (koniec końców NES-a) pokazała, że ludzie kochają Nintendo, choć oczywiście o tym nie wiedzieli. Wystarczyło odpowiednio nakierować miłośników Pegasusa na nowsze sprzęty i przedstawić nazwę Nintendo. O polski rynek potrafiło zawalczyć Sony, potrafił też Microsoft - Nintendo tylko nieśmiało próbowało. Fani walczyli sami, kupując drogie konsole i jeszcze droższe gry. Choć sam w takich imprezach nie uczestniczyłem, wiem że miłośnicy N robili całkiem popularne zloty.
W naszym kraju Nintendo przespało popularność Wii, w którym zakochali się ludzie na całym świecie. A mogło na tym sporo ugrać, co pokazał Microsoft i Kinect. Polacy pokochali podskakiwanie przed telewizorem i choć Wii oferowało trochę inną zabawę ruchową niż Kinect, można było sprzedać u nas naprawdę pokaźną liczbę konsol. Co nie znaczy oczywiście, że nie próbowano walczyć o polski rynek - nawet w ostatnich latach. W okolicach premiery konsoli 3DS starał się o Polaków austriacki Stadlbauer, polski dystrybutor gier Nintendo. Gry pojawiały się w sklepach, reklamy w telewizji (był i Marcin Gortat z tatuażem z Mario) Ostatecznie firmy zakończyły współpracę. Później był (i wciąż jest) czeski ConQuest Entertainment, który rozbudził nadzieje. Niepotrzebnie. Jest bowiem źle.
Konsol nie ma w marketach, trudno znaleźć tam również gry. Jako posiadacz n3DS-a muszę albo wspierać się siecią, albo jeździć po małych sklepach z grami. Czasem widzę coś w Komputroniku, ale naciąłem się tam już kilka razy i staram się omijać sieć szerokim łukiem. Gry kupuję albo na Allegro, albo w warszawskim sklepie Electronic Dreams, który chce dostarczać ludziom produkcje Nintendo i zawsze udaje mi się tam kupić tytuł, którym jestem zainteresowany. I mam wrażenie, że jest ich tam coraz więcej.
Od lat staram się też pisać o konsolach i grach na konsole Nintendo z nadzieją, że zainteresuję nimi czytelników. Teraz Antyweba, wcześniej innych portali. I widzę, że są tu tacy, ale nieporównywalnie mniej niż posiadaczy konsol Sony czy Microsoftu (nie mówiąc o platformie PC). Staramy się jednak pisać o rzeczach przede wszystkim fajnych, a nie tych, które najlepiej nam się klikną. A wirtualna rozrywka od Nintendo jest czymś na co naprawdę warto zwrócić uwagę. Skoro udało mi się przekonać do n3DS-a Grześka Marczaka, może uda się przekonać również część z Was. Ostatnio skończyłem New Super Mario Bros. 2 i kupiłem zaliczone już kiedyś Super Mario 3D oraz Super Mario 64 DS - spodziewajcie się więc jakiegoś dłuższego tekstu o wąsatym hydrauliku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu