Jesteście gotowi na falę kilkunastu nowych seriali bazujących na istniejących i popularnych tytułach? To może być bardzo dobra albo bardzo zła wiadomość.
Zasady działania platform streamingowych dały zupełnie nowe możliwości twórcom i dystrybutorom w planowaniu nowych produkcji. Tak dokładne dane na temat oglądalności i popularności były marzeniem dla stacji telewizyjnych. Teraz Netflix, HBO Max, Disney+ czy Prime Video po prostu gromadzą wszystkie możliwe statystyki odnośnie konkretnych tytułów i tego, jak wiele osób je ogląda, o jakich porach, jakie inne seriale i filmy oglądają i tak dalej. Dzięki temu twórcy mogą podejmować decyzje o rozwijaniu projektów o największym potencjale, ponieważ wyraźnie widoczne jest zapotrzebowanie na dane gatunki, postacie czy historie.
Na przestrzeni ostatnich lat zmieniły się też oczekiwania i potrzeby widzów, a także ich zwyczaje. Mimo, że wiele mówi się o zmęczeniu np. produkcjami Marvela, to jednak przede wszystkim problemem jest poziom kolejnych produkcji, a nie sam fakt rozbudowywania jednego uniwersum, do którego należą ulubione postacie. Taka cecha filmów i seriali jest najwyraźniej cały czas bardzo wysoko na liście, jeśli chodzi o gusta i przyzwyczajenia widowni. W przeciwnym razie nikt nie decydowałby się na dostarczanie właśnie takich produkcji, prawda?
Czy nowe marki filmów i seriali mają szanse się przebić?
Drugą z odpowiedzi, na tak postawione pytanie, może być fakt deficytu pomysłów na nowe marki oraz IP, które mogłyby się przebić. To jednak nie z ideami i wizjami może być problem, lecz z samym rynkiem, gdzie na dobre zadomowiły się silne franczyzy pokroju Marvela, Star Wars, DC, jak również nieco mniejszych: Szybcy i wściekli lub The Walking Dead.
Przekonanie widzów do czegoś zupełnie nowego jest niesamowicie trudne, próg wejścia jest o wiele wyższy, a w dobie setek nowości każdego kwartału na platformach VOD, widzowie stali się jeszcze bardziej wygodni i roszczeniowi. Rezygnacja z seansu może nastąpić bardzo szybko, nawet po kilku minutach, jeśli serial lub film nie jest wystarczająco angażujący. Fakt przynależności do większego świata daje twórcom pewien komfort, podobnie jak widzom, którzy czują się pewniej i bardziej jak u siebie.
Trzeba jednak też zwrócić uwagę na zmianę, jaka nastąpiła w ostatnich latach na polu dystrybucji, gdzie platformy VOD stały się wspólnym mianownikiem dla każdego rodzaju produkcji, jakie są przygotowywane. To znaczy, w jednym miejscu, zaraz obok siebie, mogą być nowe seriale, filmy i dokumenty - to tworzy środowisko, w którym niezależnie od formy, dostępne są wszystkie składowe danego uniwersum. Relatywnie do niedawna nie było to możliwe.
Nowe seriale Peaky Blinders i Tyler Rake
Nic więc dziwnego, że Disney tak dynamicznie stara się rozwijać swoje marki, a w ślad zanim podążają Warner Bros., Amazon czy Netflix. Ten ostatni ma prowadzić prace nad spin-offem "Wednesday" (jednego ze swoich największych hitów), a także dla filmu "Tyler Rake" z Chrisem Hemsworthem. Druga filmowa odsłona przygód tytułowego bohatera spotkała się z jeszcze lepszym odbiorem, więc platforma dostrzegła tu przestrzeń na wykorzystanie tego.
Odnoszący sukcesy także, a może nawet głównie dzięki zasięgowi Netfliksa serial "Peaky Blinders" z Cillianem Murphym również ma się doczekać dwóch spin-offów. Wiemy, że jeden z nich ma przenieść widzów do Bostonu w połowie poprzedniego wieku (czyli kilkadziesiąt lat po tym, co widzieliśmy w głównej serii), a drugi skoncentruje się na postaci Polly, którą grała Helen McCrory.
Jak Warner Bros. i Disney wykrzystają swoje franczyzy?
Przypomnijmy, że na (HBO) Max zobaczymy niedługo "Pingwina", czyli serialowy spin-off "Batmana" z 2022 roku, natomiast Matt Reeves ma już pracować nad serią "Arkham Asylum", która nie tylko będzie spin-offem wspomnianego filmu, ale w odróżnieniu od "Pingwina" będzie należeć do budowanego od nowa uniwersum DC Jamesa Gunna. O tym, że Warner Bros. Discovery oraz Max będą stawiać na tego typu projekty świadczą także zakusy na serialowe odnogi dwóch filmowych hitów: "Diuny" oraz "To".
W pewnych aspektach runęły jednak mury ograniczające twórców, bo uniwersa nie są usilnie zamykane na jednej platformie: serial animowany "Wyspa Czaszki" trafił na Netfliksa, a serial "Monarch" oglądamy na Apple TV+. Obydwie produkcje przynależą do świata Konga i Godzilli - filmów Warner Bros., właściciela (HBO) Max. "The Continental" rozbudowujący świat Johna Wicka natomiast trafił na Prime Video.
Nowe seriale na podstawie starych seriali?
Gdyby tego było mało, w kuluarach branży mówi się o rozwijaniu seriali należących do światów "Billions" oraz "Ray'a Donovana", a coraz częściej wspomina się o powrocie "Skazanego na śmierć" czy "Z Archiwum X", gdzie te dwa ostatnie mogą nie być rebootami czy remake'ami, a raczej nowymi historiami w tej samej rzeczywistości. Pytanie o to, czy i jak długo widzowie będą znosić takie odgrzewane premiery byłoby zasadne gdyby nie fakt, że ostatnie kilkanaście miesięcy udowodniło, że tego rodzaju produkcje nadal cieszą się wystarczającym zainteresowaniem, nawet jeśli nie prezentują oczekiwanego poziomu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu