Od dłuższego czasu staram się Wam podrzucać przykłady ciekawych, zabawnych, choć najczęściej zupełnie bezsensownych działań. Sporą część z nich można wręcz skwitować tekstem „Dotarłem na koniec internetu”. Opisywałem choćby kartonowego „Dooma”, koparki krypto z 8-bitowych urządzeń, a teraz przyszedł czas na jedną z bardziej zakręconych, ale i uroczych rzeczy, na jakie się ostatnio natknąłem, czyli orkiestrę symfoniczną złożoną z supersonicznych szczoteczek do zębów i innych urządzeń elektronicznych.
Koniec internetu. Elektryczne szczoteczki i inne urządzenia grają muzyczne hity
Wszystko przez Rasputina
Na projekt Device Orchestra natknąłem się zupełnym przypadkiem. Z racji tego, że w ostatnim czasie kolejną młodość przeżywa utwór Boney M. „Rasputin”, twórcy kanału nagrali własną wersję, a krótki artykuł o niej napisało Gizmodo. Jako łowca tego typu zabawnych i absurdalnych rzeczy, nie poprzestałem na wysłuchaniu rzeczonego kawałka, ale pochłonąłem cały kanał i mogą powiedzieć, że to czyste złoto.
Na czym cały żart polega? Twórca kanału podpina do sterownika, prawdopodobnie opartego na Raspberry Pi, przeróżne urządzenia, takie jak na przykład stare drukarki, czytniki kart kredytowych, kontrolery do konsol, elektroniczne maszyny do pisania i wywołując ich określone działania, uzyskuje określone dźwięki. Następnie składa „zespół” i odgrywa przy jego pomocy nieraz całkiem skomplikowane utwory.
Główną rolę odgrywają tu supersoniczne szczoteczki do zębów, które jak sama nazwa wskazuje, mają pod tym względem duże możliwości. Dźwięk to jednak nie wszystko, każdy z teledysków jest zabawnie i w przemyślany sposób nakręcony, z efektami specjalnymi dostarczanymi np. przez sterowane w ten sam sposób żelazka. Każde z urządzeń ma dorobiony zabawny fizys, a nawet wybrane przez miłośników kanału imiona.
O takie internety nic nie robiłem
Czy to jest komukolwiek do czegokolwiek potrzebne? Nie. Czy oglądanie tego jest bezproduktywnym zmarnowaniem paru minut życia. Tak. Jednak to bardzo przyjemne i odstresowujące parę minut. O ile przeglądając ten kanał widać, że zaczęło się to od dość prymitywnych zabaw z domową elektroniką, to w pewnym momencie twórca wpadł na świetny pomysł jak je zabawnie rozwinąć.
Na kanale znajdziemy między innymi kilka wersji Marszów Imperialnych wykonywanych przez tostery, motyw muzyczny z „Piratów z Karaibów” na szczoteczki do zębów, i „orkiestrowe” wersje hymnów państwowych czy popularne kawałki rockowe, takie jak choćby „Believer” Imagine Dragons. Szczególnie ostatnie, bardzo rozbudowane „instrumentalnie” projekty robią duże wrażenie. Widać tu po prostu pasję, ogrom pracy i to, że twórca cały się rozwija, a nie odcina kupony.
Podsumowując, jeśli początek tygodnie jest dla Was wstrząsem, wpadliście w postweekendową depresję, szczerze polecam Wam przesłuchać (i koniecznie obejrzeć) parę bezpretensjonalnych coverów od Device Orchestra, a ja będzie Wam mało, to poprawić np. kartonowym „Doomem”, którego też wszystkim bardzo polecam. Takich twórców zdecydowanie warto i polecać i wspierać.
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu