Budowa konstelacja satelitów komunikacyjnych Starlink, której celem jest dostarczanie internetu chętnym na całym świecie, niedługo osiągnie ważny etap. Cała powierzchnia naszej planety znajdzie się w jej zasięgu i to pomimo tego, że jak na razie na orbitę trafiło tylko 1800 z 12 tys. satelitów, na których umieszczenie Starlink uzyskał już zgody regulatorów.
Informację o tym fakcie podała prezes SpaceX Gwynne Shotwell na specjalnej konferencji internetowej. Według niej globalny zasięg sieci zostanie osiągnięty we wrześniu tego roku, gdy wszystkie 1800 Starlinków krążących już na LEO osiągną swoje orbity operacyjne.
Prezes zastrzegła, że nie będzie to oznaczało, że z automatu wszędzie świadczenie takich usług będzie możliwe. Starlink, jak każda legalnie działająca firma musi w każdym z państw uzyskiwać zgody regulatorów na sprzedaż i świadczenie swoich usług.
Sama usługa, ciągle znajdująca się w fazie beta, dostępna jest już w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Nowej Zelandii, Australii, Francji, Austrii, Holandii oraz Belgii. W drugiej połowie tego roku ma trafić do Polski i kilkunastu innych państw (jest już u nas prowadzona jej przedsprzedaż).
Nie wiadomo dokładnie, ile osób już dziś testuje tę usługę, w lutym było ich około 10 tys. Starlink ogłosił też w maju, że zebrał kolejne 500 tys. zamówień na swoje usługi. Oczywiście pokrycie całej powierzchni Ziemi zasięgiem to jedno, a odpowiednie nasycenie to drugie. Użytkownicy Starlinka wersji beta jak narazie narzekają na stabilność sieci, a nawet dłuższe przerwy w dostawie sygnału.
Dla ogarnięcia tych problemów potrzeba będzie kolejnych i kolejnych satelitów na orbicie. Przy jakim poziomie usługa straci status „beta”, jeszcze niewiadomo. SpaceX stara się cały czas o zgodę na wyniesienie 30 tys. kolejnych satelitów, tak, że w efekcie cała konstelacja Starlink miałaby ich mieć na orbicie aż 42 tys. sztuk.
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu
