Jeszcze przed wczorajszą konferencją koledzy z redakcji nieco nabijali się ze mnie, że tak żywo podchodzę do wydarzenia organizowanego przez Microsoft...
Microsoft pokazał się wczoraj od świetnej strony - szkoda tylko, że tak późno
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
Jeszcze przed wczorajszą konferencją koledzy z redakcji nieco nabijali się ze mnie, że tak żywo podchodzę do wydarzenia organizowanego przez Microsoft. W trakcie te nastroje ucichły tylko po to, by zaniknąć na dobre - tutaj nie ma już z czego się śmiać. Można się tylko cieszyć, że niegdyś taplający się w bajorku stagnacji gigant ruszył wreszcie z kopyta. Smucić się natomiast należy dlatego, że... mało to na razie zmienia.
Spodziewałem się mocnego wejścia. Nie spodziewałem się natomiast tak ogromnej pompy. Równając tę konferencję do tej od Apple, czy Google mogę stwierdzić, że Microsoft pozamiatał i jednych i drugich pod dywan. Dwóm mobilnym gigantom powinno być zwyczajnie wstyd, bo wczoraj to w Nowym Jorku działo się więcej i zdrowiej. Był "amazing", ale nie tak nachalny jak u Apple. Było rzeczowo, ale nie tak nudno i bezpłciowo jak w Google. Pokazano genialne urządzenia - takie, które wzbudzają pożądanie. Pytanie tylko, czy jest to pożądanie powszechne - nie tylko wśród zapaleńców skupionych wokół nowych technologii.
Absolutnym hitem dla mnie była prezentacja HoloLens. Jeżeli to będzie działać tak dobrze, jak wyglądało to na konferencji, to świat VR czeka naprawdę świetlana przyszłość. Podobnie jak i Microsoft w tej kwestii. HoloLens ma ogromny potencjał i pytanie tylko, czy wykorzystają go deweloperzy. Wczoraj im co i rusz puszczano oko, podkreślano ich rolę w rozwoju tej technologii, oczywiście w oparciu o rozwiązania Microsoftu. Jeśli tylko podchwycą oni temat, to może nie w najbliższym czasie, ale w trochę dalszej perspektywie czasu będziemy mówić o prawdziwym rozkwicie VR. Tego bym życzył także sobie jako entuzjaście tej technologii - interakcja oprogramowania ze światem realnym wkroczyłaby wtedy na jeszcze wyższy poziom.
Lumie - jak wspomniałem wczoraj w tym wpisie to nie tylko sprzęt, ale odpowiednio skrojone oprogramowanie. Windows 10 Mobile to i ewolucja i rewolucja zarazem. Fakt, odświeżono system, wprowadzono szereg nowości w świecie mobilnych okienek, ale wartość dodana w formie Continuum naprawdę zmienia to, co myśli się o tych urządzeniach. Mały komputer schowany w kieszeni, zdatny do podłączenia do klawiatury oraz myszy - pracownicy biurowy będą ucieszeni. Wystarczy, że w każdej firmie znajdzie się taki hub, pracownikom rozda się obsługujące ten tryb smartfony, a oni będą mogli swobodnie korzystać z dobrodziejstw Windows 10 na malutkim urządzeniu. Jak dla mnie - świetna sprawa. Poza tym, to świetne urządzenia na papierze, choć można mieć co do nich wątpliwości w kwestii ich wyglądu. To jednak nie powinno stanowić problemu. Ważne, by Microsoft kładł odpowiedni nacisk na oprogramowanie i tej sprawy nie pokpił.
Surface Book zaskoczył wszystkich - Pro 4 jak oceniłem, jest raczej subtelną ewolucją w rodzinie Surface. Book to akurat już bezkompromisowy sprzęt dla profesjonalistów. Duży, wydajny, wygodny (i drogi). Do niego iPad Pro absolutnie nie ma startu. MacBook natomiast będzie mieć z nim pewien kłopot. Jeśli nie teraz, to w przyszłości, która dla Microsoftu zaczyna się rysować w nieco żywszych, bardziej pozytywnych barwach.
Jest jeden kłopot
Mamy świetnych komentatorów pod wpisami - znacie zapewne Damiana Jaroszewskiego, człowieka mocno związanego z nowymi technologiami. Wypowiedział się on wczoraj, iż różnica między Google oraz Apple i Microsoftem jest taka, że urządzenia tych pierwszych się zwyczajnie sprzedają. To brutalne stwierdzenie, ale potrzebne w debacie na temat Microsoftu. O ile jeśli chodzi o Surface jestem spokojny, tak niezmiennie mam problem z Lumiami. HoloLens dla mnie nosi w sobie cechy, które pozwolą być temu sprzętowi hitem. Natomiast smartfony z Windows 10 Mobile dalej cierpią za grzechy poprzednich zaniedbań giganta i temu raczej nie będzie końca - choć nie można odmówić Microsoftowi ogólnego rozmachu.
Obecny rynek technologii mobilnych jest wręcz zabetonowany przez Google i Apple, Microsoft bije w ten mur od dłuższego czasu i niewiele z tego wynika. W ogólnym rozrachunku Windows Phone radzi sobie co najmniej miernie i nie widzę żadnych sposobności ku temu, by miało się to zmienić. Tak, chcę w tym momencie powiedzieć, że rynek mobilny taki, jaki znamy jest dla Microsoftu stracony, ale warto na nim istnieć, by być przygotowanym na kolejne zmiany - te zajść muszą. Technologie jak żadna inna dziedzina naszego życia... nie lubią próżni i stagnacji.
Co mogę powiedzieć na końcu? Konferencja genialna. Urządzenia świetne. Oprogramowanie lepiej niż dobre i ich forma odpowiednia. Kłopot polega na tym, że Microsoft mógł tak pozamiatać kilka lat wcześniej i dzisiaj rozmawialibyśmy zupełnie inaczej. Ale tego nie zrobił. Największym problemem Microsoftu, takim nie do przeskoczenia jest okrutne spóźnienie - nawet postępowemu Nadelli trudno będzie te rzeczy nadgonić.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu