Doniesienia o kolejnych wirusach atakujących smartfony pojawią się coraz częściej. Jednak tym razem twórcy trojana zaatakowali bardzo perfidnie ukrywa...
Kolejny trojan zawitał na Androida i to w szatach antywirusa. Pora na zmianę przyzwyczajeń
Doniesienia o kolejnych wirusach atakujących smartfony pojawią się coraz częściej. Jednak tym razem twórcy trojana zaatakowali bardzo perfidnie ukrywając wirusa pod aplikacją, która miała być… antywirusem. Z czym obecnie mamy do czynienia?
Niedawno Kaspersky Lab odkrył nowego wirusa przeznaczonego na system mobilny Android. Jest to kolejny klon znanego ZeuSa, a właściwie ZitMo (ZeuS in the Mobile). Trojan ten jest naprawdę wredny, ale co istotniejsze, niezwykle niebezpieczny. Jego zadaniem jest przechwytywanie SMSów i wysyłanie ich na zdalny serwer. Co więcej, twórcy wirusa mogą niezauważenie go usunąć z zainfekowanego telefonu, kraść informacje o systemie czy za jego pośrednictwem uruchamiać inne programy. Najgorsze jednak jest to, że wirusa ukryto pod aplikacją Android Security Suite Premium, która udawała antywirusa. Po uruchomieniu i wygenerowaniu odpowiedniego kodu aplikacja zaczynała działać w tle i otwierała nasz telefon na atak.
Ten przypadek to tylko kolejna z szeregu informacji o złośliwych programach, robakach i wirusach, które infekują smartfony. Nie bez przyczyny Android jest dość popularnym celem cyberprzestępców, działa tutaj prosta zasada: im bardziej otwarty i popularny system tym większa szansa na sukces. Nie chcę jednak w tym momencie dokonywać analizy ani wdawać się w dyskusję, który system jest bezpieczniejszy, a który mniej, gdyż nie w tym rzecz. Nawet najbezpieczniejszy system nic nie da, gdy w grę wchodzi czynnik ludzki.
W ostatnich latach rynek telefonów komórkowych przeżył technologiczną rewolucję. Coraz więcej ludzi posiada zaawansowane komórki działające pod kontrolą systemów operacyjnych. Problem moim zdaniem jednak tkwi w tym, że choć korzystamy z nowoczesnych smartfonów, często nie zachowujemy ostrożności. Wygląda to tak, jakbyśmy dalej mieli w rękach komórki z lat 90tych.
Sytuacja jest bardzo analogiczna do tego, co mieliśmy jeszcze kilka-kilkanaście lat temu z Windowsem. Windows jest najpopularniejszym systemem na świecie dającym możliwość niemal nieograniczonego pobierania programów z „niezatwierdzonych” źródeł (podobnie, jak obecnie Android). Użytkownicy przez lata uczyli się i byli edukowani o zagrożeniach, jakie niesie internet i brak zabezpieczeń. Teraz coraz trudniej znaleźć użytkownika Windowsa, który nie ma świadomości, że musi chronić swój komputer za pomocą odpowiedniego oprogramowania (oczywiście o twórcy systemu zależy również jak wiele „dziur” się w nim znajdzie). Ta świadomość dopiero rodzi się w przypadku smartfonów.
Twórcy systemów mobilnych muszą przygotować się na to, że takich złośliwych programów będzie coraz więcej i starać się chronić swoje produkty przed nimi. Ale również sami użytkownicy muszą uświadomić sobie, że ich smartfon to tak naprawdę mały komputer w kieszeni, który należy chronić i korzystać z niego zachowując ostrożność. Inaczej ani całkowita kontrola systemu ani najlepsze programy antywirusowe nie pomogą. Może pora na jakąś kampanię edukacyjną?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu