Ciekawostki technologiczne

Kobi, czyli robot, który przyda się w każdym domu

Maciej Sikorski
Kobi, czyli robot, który przyda się w każdym domu
Reklama

Coraz więcej mówi się o rozwoju robotyki, wprowadzaniu maszyn do przeróżnych sfer naszego życia. Z jednej strony istnieje niepokój, że będą one odbierać ludziom kolejne miejsca pracy, z drugiej nadzieja, że wyręczą nas w nieprzyjemnych czy czasochłonnych zajęciach (nierzadko te niepokoje i nadzieje pokrywają się). Człowiek nie chce tracić etatu na rzecz robota, ale nie ma nic przeciwko temu, by maszyny służyły w jego domu. W tym drugim przypadku dobrym przykładem będzie Kobi.

Kobi w założeniu jest sprzętem modułowym i wielofunkcyjnym. Czytając o nim, stwierdziłem, że przypomina to wizje niektórych producentów smartfonów, firm eksperymentujących z modułami. O ile jednak tym ostatnim nie do końca wychodzi i można sobie zadawać pytanie o to, czy pomysł ma sens, o tyle modułowy robot ogrodowy brzmi całkiem rozsądnie. Idea może przypaść do gustu każdemu, kto przynajmniej rok spędził w domu z dużym ogrodem i zmagał się koszeniem trawnika, grabieniem liści orz odśnieżaniem podjazdu. Wspominam akurat o tych pracach, bo to im ma podołać prezentowana maszyna.

Reklama

Widziałem już autonomiczne kosiarki, urządzenia przypominające roboty-odkurzacze, ale działające w ogrodach i Kobi jest kolejnym sprzętem tego typu. Jest jednak coś jeszcze: maszyna nie staje się bezużyteczna, gdy spadnie śnieg i przykryje trawnik - w tym przypadku wystarczy zmienić moduł i wypuścić ją na podjazd, by zrobiła porządek i umożliwiła wyjazd/wjazd samochodem. A w okresie przejściowym, jesienią, Kobi posprząta liście, które też potrafią być utrapieniem: można je grabić godzinami, a parę dni później proces trzeba będzie powtórzyć. Tym samym, robot znajdzie zastosowanie w ogrodzie i jego otoczeniu przez cały rok. Ciekawe, jak to wpływa na jego żywotność?

Do pojazdu dorzucono oczywiście aplikację, ale sprzętem nie trzeba będzie sterować z poziomu sprzętu mobilnego - producent zapowiedział pracę autonomiczną, maszyna wyjedzie do pracy, gdy będzie potrzebna. Posiada moduły łączności i GPS, wyposażono ją w różne sensory, więc w założeniu ma sobie radzić sama. Na temat parametrów technicznych i wydajności na razie nie można napisać zbyt wiele, bo robot jest w fazie tworzenia i testów. Na stronie widzę jednak, że w trybie kosiarki ma ogarniać do siedmiu akrów, w trybie odśnieżarki do 0,4 akra, posprząta też liście na 3 akrach (jeden akr to 40 arów). To powinno wystarczyć wielu gospodarstwom domowym.

Dla niektórych zaporowa będzie pewnie cena urządzenia: 4 tysiące dolarów. Początkowo stwierdziłem, że to zbyt dużo, ale z drugiej strony... Gdyby maszyna rzeczywiście pracowała w trzech trybach i wywiązywała się ze swoich zadań, to oszczędziłaby człowiekowi sporo czasu, a może i pieniędzy. Wiele zależy od tego, ile lat urządzenie wytrwa pracując na okrągło, ile trzeba będzie zainwestować w naprawy czy konserwację. Jeśli po 2-3 sezonach Kobi odmówi posłuszeństwa, a koszt naprawy będzie wysoki, to klient raczej nie wyjmie portfela, by kupić kolejne urządzenie.

Pomysł nie jest zły i nawet jeśli tym razem nie wypali, jeśli Kobi okaże się bublem, to mam nadzieję, że do pracy wezmą się inne zespoły, może nawet więksi, dobrze znani producenci sprzętu ogrodowego. Wielofunkcyjny robot tego typu ma sens i rzeczywiście może pomóc rodzinie. Skoro coraz więcej osób decyduje się na inwestycję w robota odkurzającego, to czemu nie mieliby kupić maszyny typu Kobi? Potencjał spory - teraz potrzebny jest solidny produkt.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama