Felietony

Kłamstwo 2.0 nas przerosło

Grzegorz Marczak

Rocznik 74. Pasjonat nowych technologii, kibic wsz...

Reklama

Niektórzy uważają, że rozpoznawanie kłamstwa przyczyniło się w istotny sposób do rozwoju inteligencji i co za tym idzie, ewolucji człowieka. Inni naukowcy twierdzą, że w pewnych okolicznościach kłamstwo jest usprawiedliwione, inni zaś chcą całkowicie potępić takie zachowania. Wszystko to jednak dramatycznie ewoluowało w momencie kiedy pojawił się internet, a szczególnie media społecznościowe. Czy dziś mamy kontrolę nad ogólnie powszechnym kłamstwem i kłamaniem? Moim zdaniem przegrywamy tę bitwę sromotnie. Nie tylko dlatego, że nie potrafimy walczyć z kłamstwem, ale przede wszystkim dlatego, że tak mało promujemy prawdę.

Ludzi permanentnie kłamiący dla własnych korzyści, przekonań czy po prostu dla robienia zamieszania powinien czekać społeczny ostracyzm. Tymczasem stają się oni często bohaterami grup, które nie poszukują prawdy i skupiają się na teoriach pasujących do ich poglądów. Niestety social media i internet pomagają im nie tylko utwierdzać się w swoich przekonaniach ale również budować wokół nich społeczność. Nie przypadkiem teorie o płaskiej ziemi, szczepionkach zmieniających DNA znajdują tak wielu zwolenników. Nie bez powodu jest tak liczna grupa, która nie wierzy w COVID-19.

Reklama

Wszystko to zaczęło się jednak dużo wcześniej, od mutacji kłamstwa w różne mniej lub bardziej popularne formy. Zanim zajmiemy się współczesnym kłamstwem przyjrzyjmy się samej definicji

Kłamstwo jest to twierdzenie niezgodne z rzeczywistością, mające wprowadzić kogoś w błąd (za SJP PWE)

Dość prosta i jasno mówiąca definicja. I teraz wróćmy do naszych czasów, czy kłamstwem jest MEM? Czy kłamstwem można nazwać żartownisia, który w mediach społecznościowych opisuje zmyślone sytuacje aby rozbawić swoich znajomych? Czy PASTA (tekst, najczęściej w formie krótkiego opowiadania, tworzony głównie w celach humorystycznych) jest kłamstwem i jej autor zasługuje na napiętnowanie? Zapewne za jakiś czas poznamy odpowiedź na to pytanie. Ale już teraz można założyć, że nie będzie ona jednoznaczna, ponieważ tylu ilu jest filozofów tyle jest opinii.

Pytanie tylko czy nie daliśmy się za bardzo rozpuścić tym mniejszym, niegroźnym, kłamstwom, powodując, że mimochodem doprowadziliśmy do ewolucji tych większych bardziej niebezpiecznych?

Osobiście niepokoi mnie jednak zupełnie inne zjawisko. Obcując z siecią, a zwłaszcza z social mediami, musi się zachowywać jak saper na polu minowym. Bez dokładnego sprawdzenia kto napisał daną informację, bez potwierdzenia że pochodzi ona z oryginalnego źródła, nie możemy być pewni, że to co czytam czy oglądam jest prawdą. Oczywiście tak zachowywać się będzie osoba, która chce być odpowiedzialna i mieć kontrolę nad prawdziwością przyswajanych informacji. Co jednak z tymi, którzy konsumują treści jedynie w celach rozrywkowo-informacyjnych? Co z tym, którzy zmęczeni codziennymi obowiązkami po prostu uwierzą w perfidnie spreparowanego mema (a często są one tworzone nie jako przekaz rozrywkowy) czy czytając o prawdach naukowych związanych z płaską ziemią “zasadzą” w sobie zalążek nieufności do faktów naukowych.

Każdy z nas (naprawdę każdy) przynajmniej raz dał się nabrać na fake news czy po prostu dobrze skonstruowany mem. Podając go w mediach społecznościowych przyczyniliśmy się do rozpowszechniania czasem niegroźnego, a czasem bardzo groźnego, kłamstwa. Przykładów na to jest tak dużo, że nie warto się na nich skupiać. Nawet duże media, znani politycy czy artyści czasem raczą nas fake newsami tylko dlatego, że nikt nie sprawdził czy to co podają dalej jest prawdą.

Kłamstwa stały się w ostatnich latach bardzo silną bronią polityczną, potrafiącą wpływać na wyniki wyborów na najważniejsze funkcje państwowe, potrafiące rujnować kariery ludzi czy też doprowadzać do ludzkich tragedii. Wszystko to robione jest niestety z premedytacją i z jasnym planem na osiągnięcie konkretnych efektów.


Niestety wraz z akceptacją mniejszych kłamstw zaczęliśmy też usprawiedliwiać te duże kłamstwa. Towarzyszy temu zjawisko brak skruchy czy wstydu w momencie kiedy ktoś nas na kłamstwie przyłapie. Najwyżej skasuje się Tweeta czy post na Facebooku w formie przyznania się do “pomyłki”, a nie do kłamstwa. Szczególnie dotkliwe jest taki zachowanie wśród polityków, księży, urzędników państwowych. Ludzi, którzy powinni się cieszyć ogólnym zaufaniem społeczeństwa

Reklama

Wystarczy tylko nie powiedzieć do końca prawdy i nie reagować na kłamstwo. Tak rodzą się wszystkie afery, która nas dziś dotykają i które z kompletną bezradnością możemy jedynie obserwować. A kłamstwo jest w tych aferach używane również do obrony przed prawdą. W najgorszej sytuacji, kiedy nie możemy zidentyfikować kto ma racje zostaje w nas przekaz “coś w tym musi być” i stajemy się nieświadomie oszukani.

Walki z kłamstwem nie jesteśmy w stanie wygrać. Umówmy się, że wszystkie organizacje i koncepcje walki z fake newsami powstają głównie w obronie interesów tych, którzy mogą przez nie stracić pieniądze czy pozycję. Nie wierzę w żadne inne motywacje jeśli chodzi o szefostwo największych social mediów. Zresztą nawet gdyby być naiwnym i wierzyć, że chcą oni walczyć o lepszy świat to i tak nie mają szans wygrać. Banowanie nawet najgłupszej wypowiedzi prezydenta to tylko pyrrusowe zwycięstwo. Największą bronią wykorzystywaną dziś w internecie są farmy trolli wynajmowanych do szerzenia dezinformacji. Są one bardzo tanie, a przy tym bardzo skuteczne. Walka z nimi jest praktycznie niemożliwa, bo dojście do zleceniodawcy może być jedynie poszlakowe bazując na tym kto na tej dezinformacji korzysta. Niestety przy sprytnym zleceniodawców, jest on praktycznie nieidentyfikowalny.

Reklama

Nie będę wierzył w nic co czytam i widzę w mediach to nikt mnie nie oszuka? To naiwna prawda, która czasem może być specjalnie wymuszonym efektem. Jak to? Podważenie zaufania do wszystkich źródeł informacji oddaje nas w ramiona “prawdy internetowej” a to jest często pułapka bez wyjścia.

Musimy wierzyć w autorytety, w ludzi których znamy i których dokonania jesteśmy w stanie zweryfikować. Musimy sobie stworzyć naszą własną prywatną “white list” z źródłami informacji, którym ufamy i które regularnie weryfikujemy. Niestety jest to w dzisiejszych czasach syzyfowa praca za sprawą zaniku wartościowego dziennikarstwa na rzecz mediów bazujących na emocjach.

Kłamstwo nas przerosło. Tylko nie wiem czy większość to interesuje, czy nie przeczytam pod tym tekstem komentarza “ale o co ci chodzi?”

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama