Internet

Kim Dotcom w tarapatach. Ekstradycja przedsiębiorcy "całkiem możliwa"

Jakub Szczęsny
Kim Dotcom w tarapatach. Ekstradycja przedsiębiorcy "całkiem możliwa"
8

Wraca sprawa Kima Dotcoma - przedsiębiorcy stojącego m. in. za sławnym niegdyś serwisem MegaUpload, który został zamknięty w 2012 roku. Jak się okazuje, osobistość internetowa musi liczyć się z tym, że wkrótce może dojść do jego ekstradycji do Stanów Zjednoczonych, gdzie miałby stanąć przed sądem i odpowiedzieć za liczne naruszenia praw autorskich.

Kim Dotcom obecnie znajduje się w Nowej Zelandii, gdzie walczy z miejscowym wymiarem sprawiedliwości o wolność. Cały czas odwołuje się od wyroków sądów powołując się na kolejne apelacje. Wiele wskazuje na to, że już wkrótce braknie mu argumentów prawnych i będzie musiał poddać się woli instytucji: sąd apelacyjny odrzucił jego wniosek i cały czas opowiada się za jego ekstradycją do USA. Prawnik Kima Dotcoma jest zawiedziony tą decyzją i wraz z samym zainteresowanym będą pracować nad ostatnią już apelacją, która trafi do najwyższej instancji sądu w Nowej Zelandii.

Kim Dotcom, jako właściciel serwisu MegaUpload jest podejrzany o umożliwienie użytkownikom dzielenia się materiałami, co do których nie mieli żadnych praw autorskich, naruszając przy okazji interesy firm, które wspomniane prawa posiadały. Prawnicy twierdzą natomiast, że brakuje dowodów na to, że Kim Dotcom popełnił jakiekolwiek przestępstwo, a cała sprawa jest napędzana przez lobby pracujące dla koncernów filmowych.

 

Kim Dotcom obecnie znajduje się w Nowej Zelandii, gdzie walczy z miejscowym wymiarem sprawiedliwości o wolność. Cały czas odwołuje się od wyroków sądów powołując się na kolejne apelacje. Wiele wskazuje na to, że już wkrótce braknie mu argumentów prawnych i będzie musiał poddać się woli instytucji: sąd apelacyjny odrzucił jego wniosek i cały czas opowiada się za jego ekstradycją do USA. Prawnik Kima Dotcoma jest zawiedziony tą decyzją i wraz z samym zainteresowanym będą pracować nad ostatnią już apelacją, która trafi do najwyższej instancji sądu w Nowej Zelandii.

Kim Dotcom, jako właściciel serwisu MegaUpload jest podejrzany o umożliwienie użytkownikom dzielenia się materiałami, co do których nie mieli żadnych praw autorskich, naruszając przy okazji interesy firm, które wspomniane prawa posiadały. Prawnicy twierdzą natomiast, że brakuje dowodów na to, że Kim Dotcom popełnił jakiekolwiek przestępstwo, a cała sprawa jest napędzana przez lobby pracujące dla koncernów filmowych.

 

Kim Dotcom jest pewien swoich racji

Jak twierdzi sam Kim Dotcom, jest on pewien swojej wygranej w najwyższej instancji sądu. Przyznaje, że śledził sporo podobnych spraw, które przegrywały w niższych szczeblach drabiny prawnej, natomiast już w przypadku trafienia ich do sądu najwyższego okazywało się, że orzeczenia sędziów są zupełnie inne. Dotcom uważa, że podobnie będzie z jego sprawą i ostatecznie zamknie to drogę USA do skutecznego pociągnięcia go do odpowiedzialności - w niesłuszny sposób według oskarżonego.

Kim Dotcom jest pewien swoich racji

Jak twierdzi sam Kim Dotcom, jest on pewien swojej wygranej w najwyższej instancji sądu. Przyznaje, że śledził sporo podobnych spraw, które przegrywały w niższych szczeblach drabiny prawnej, natomiast już w przypadku trafienia ich do sądu najwyższego okazywało się, że orzeczenia sędziów są zupełnie inne. Dotcom uważa, że podobnie będzie z jego sprawą i ostatecznie zamknie to drogę USA do skutecznego pociągnięcia go do odpowiedzialności - w niesłuszny sposób według oskarżonego.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu