Autorem tego wpisu jest Nauczyciel BK Regularnie na łamach Antyweb.pl pojawiają się artykuły o naszym pięknym szkolnictwie i jego poziomie. Otóż ła...
Autorem tego wpisu jest Nauczyciel BK
Regularnie na łamach Antyweb.pl pojawiają się artykuły o naszym pięknym szkolnictwie i jego poziomie. Otóż łatwo jest krytykować wszystkich i wszystko nie mając zielonego pojęcia na temat tego co się dzieję.
W tym artykule zajmę się tylko tzw. nową reformą (od tego roku w szkołach średnich i od wielu lat w gimnazjach oraz podstawówkach). Uczeń przychodzi z pewną wiedzą do liceum:
- Podstawówka (klasy 1-6) 190h- zajęcia z komputerem
- Gimnazjum 65h- informatyka
oraz
- Szkoła średnia 30h- informatyka
Razem w od pierwszej klasy podstawówki do trzeciej klasy liceum uczeń powinien wysiedzieć przed komputerem 285h. Obrazując na język pracownika, to tak jakbyśmy pracowali po 7-8h dziennie przez dwa miesiące. Aż lub tylko tyle czasu uczniowie mają na ogarnięcie świata komputerów.
Czy to wystarczy?
Przeszkoliłem kilkaset osób z materiału ECDL (obsługa komputera + pakiet MS Office na całkiem niezłym poziomie) poświęcając na grupę około 60-80h. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że tyle czasu wystarczy, aby zdał on wymagający egzamin na poziomi 85-90% skuteczności. Reasumując twierdzę, że można wbić uczniom do głowy podstawy informatyki w 200h bez większych problemów.
Może uczymy nie tego co potrzeba?
Oskarża się nauczycieli, że uczą nie tego co trzeba, albo lekcje nie są wystarczająco „kreatywne” (przepisywanie do zeszytu menu Word’a itp). Niestety nauczyciel ma do zrealizowania podstawę programową, gdzie jest napisane co uczeń powinien umieć. W tym dokumencie czytamy, że w podstawówce oraz gimnazjum realizowane jest:
- Budowy komputera,
- Komunikować się za pomocą poczty elektronicznej, komunikatorów i sieci społecznościowych,
- Sprawnie wyszukiwać informacje w sieci,
- Przygotowanie dokumentacji tekstowej,
- Przygotowanie prezentacji multimedialnej,
- Prezentowanie danych w arkuszu kalkulacyjnym,
- Tworzenie prostych algorytmów (tak to są podstawy programowania).
(Uwaga: powyższa lista jest wyciągiem istotniejszych punktów z podstawy programowej dla podstawówki i gimnazjum. Pełna lista liczy sobie kilka stron i zawiera dużo więcej treści. Wybór został dokonany subiektywnie)
Także jeżeli patrzymy na zapisy tego co być powinno zrealizowane to odpowiadam: tak uczymy tego co trzeba, a przynajmniej na papierze tak to wygląda. Nie ukrywajmy nie każdy musi być geniuszem komputerowym, ale każdy powinien w miarę sprawnie operować komputerem.
Jaki jest efekt tego nauczania?
Po gimnazjum uczniowie trafią do szkoły średniej (uczę w: technikach, zawodówkach i liceach więc mam pełen przekrój). Obecnie zakładamy że uczniowie umieją wszystko to co było w gimnazjum i podstawówce (oczywiście wiemy, że mogli zapomnieć np. 30 czy nawet 50% materiału, ale to nic to się jakoś da). Na pierwszych zajęciach robimy test diagnostyczny i wychodzi, że mamy zróżnicowaną klasę przy czym:
- Zdecydowana większość nie ma pojęcia z czego zbudowany jest komputer,
- Uczniowie nie mają pojęcia że MS Office to pakiet programów,
- Uczniowie nie umieją posługiwać się podstawowymi edytorami tekstów (dokumenty powyżej 5-7 stron się rozsypują, a wcięcia i marginesy to wiedza tajemna, którą opanowali tylko mędrcy),
- Uczniowie nie mają pojęcia jak zrobić zrzut ekranu,
- Zapisanie jakiegokolwiek działania matematycznego w arkuszu kalkulacyjnym jest dla większości nowością,
- Praktycznie nikt nie wie co to są rozszerzenia plików,
- Niektórzy mają problem z założeniem maila,
- Część uczniów ma maila, ale nie pamięta hasła,
- Wszyscy doskonale rozumieją czym jest i jak się zalogować na FB lub NK,
- 99% uczniów potrafi znaleźć filmik na youtube.com, którego motywem przewodnim jest tekst „ale urwał” lub „naleśniki”:),
Oczywiście są również uczniowie „wyjątkowi” którym nie straszne takie „magiczne” zagadnienia jak algorytm czy procesor, niestety takich jest nie wielu.
W średniej zaczyna się lament, bo nauczyciel wymaga znajomości materiału z poprzednich lat. A jednym z pierwszych zajęć jest przygotowanie 40 stron tekstu w którym należy osadzić wykresy, obrazy oraz wstawić spis treści (tekst przygotowany przez nauczyciela). Oprócz tego trzeba szybko połapać się co to jest grafika rastrowa i wektorowa itd.
Co jest zatem nie tak?
Proste, w podstawówkach zajęć z komputerem uczy Pani Krysia, która jest z wykształcenia filologiem lub geografem, a informatykę zrobiła podyplomowo w weekendy. Taka osoba ledwo składa pracę dyplomową w Wordzie, a potem pokazuje dzieciom jak tego dokonała, co w gruncie rzeczy nie jest całkiem złym pomysłem.
W gimnazjach mamy tylko 65h informatyki zatem po zmarnowanych 190h w podstawówce ciężko jest nadgonić wszystko co trzeba. Nauczyciel (często również Pani Krysia) uczy tego samego co w podstawówce, ale na pół gwizdka bo trzeba zdążyć z materiałem. Efekt mamy w szkole średniej.
Bardziej skrajnym przypadkiem są nauczyciele, którzy w ogóle nie prowadzą zajęć. Rozumiem, że ktoś może mieć słabszy dzień i zajęcia mu nie wyjdą, ale powiedzenie „róbta co chceta” jest karygodne.
Zatem co robić w szkole średniej? Realizować materiał najprostszymi metodami jakimi się da, tak aby „przemycać” w nim treści, które młodzież już dawno powinna znać. Efekty są takie, że młodzi ludzie mający po 16- 19 lat uczą się ponownie lekko poszerzonych podstaw, bo nie są w stanie ogarnąć tego co powinni. Próby realizowania normalnych treści kończą się dziesięcioma ocenami niedostatecznymi (grupa czternaście osób) na sprawdzianie, a tym samym porażką nauczyciela.
Czemu się tak dzieje?
Bo Pani Krysia ma w podstawówce tylko kilka godzin i musi dorobić, aby miała za co żyć. W przeciwnym przypadku nie będzie nawet na opłaty. A zajęcia z komputerem to „pikuś” nikt tego nie kontroluje, dzieci nie rozrabiają bo siedzą przy komputerach, nie ma żadnego egzaminu więc po co się starać? Pani Krysia prowadzi podobnie jeszcze kilka innych przedmiotów i zapewne w kilku z nich jest świetnym fachowcem, ale jej fachowość w kilku przedmiotach nie ma znaczenia bo jest za mało kasy. Bardziej się opłaca uczyć 5-7 przedmiotów i mieć za co żyć, niż uczyć dobrze i głodować.
A w gimnazjum? Podobnie nauczyciel również uczy kilku rzeczy na raz i nie ma szans być specem we wszystkim. Dostaje „uszkodzoną” młodzież i nie jest w stanie jej pomóc bo zwyczajnie nie ma na to siły ani czasu.
W szkole średniej mamy 30h informatyki (1h tygodniowo przez rok zazwyczaj w pierwszej klasie). Tu już w zasadzie nie ma co zbierać. W skrajnych przypadkach edukacja przypomina reanimowanie trupa bo do zrealizowania jest np. tworzenie filmów i grafika wektorowa, a uczeń nie ma pojęcia czy na jego 16Gb pendrivie zmieści się dokument Worda. Więc po co uczyć dobrze? Informatyka nie podlega żadnej weryfikacji, nie ma z tego żadnego egzaminu ani testu zewnętrznego. Nauczyciel może wystawić piątki za nic i z głowy.
Co musi się zmienić, aby wszystko zaczęło działać?
Wystarczy obowiązkowy zewnętrzny egzamin na każdym poziomie edukacji. Nauczyciel będzie musiał robić bo uczniowie będą musieli zdać. Tylko kto przy zdrowych zmysłach by robił egzamin z takiego przedmiotu jak informatyka?
Pani Krysia
Proszę nie zrozumieć mnie źle. Przytoczona tu Pani Krysia jest osobą znacznie przerysowaną i nie można całej winy zwalić na nią i obwiniać za brak kompetencji. Jednak przez te wszystkie lata brak jakiejkolwiek kontroli nad informatyką powodują, że każdy nauczyciel dorzuca od siebie kilka groszy do kiepskiego nauczania. Do momentu kiedy nie skończy się nauczanie przedmiotów przez „specjalistów” którzy uczyli się informatyki zaocznie podyplomowo co drugi weekend nie spodziewam się wielkiej zmiany.
Dwa słowa o mnie
Sam nie jestem geniuszem i zdaje sobie sprawę z własnych braków. Na tą chwilę uczę sześciu przedmiotów z czego 4 są całkowicie nowe. Siedzę nocami, aby przygotować zajęcia i często sam zadaje sobie pytanie, czy aby na pewno mam kompetencje żeby uczyć np. grafiki 3D i diagnostyki komputera skoro nie mam kilkuletniego doświadczenia w tych dziedzinach?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu