Jakub Szumielewicz od wielu lat związany był z Legią Warszawa na początku jako dyrektor wykonawczy a potem jako wiceprezydent Legii. Dziś zarządza jedną z najlepszych polskich organizacji esportowych AGO Esports. AGO w swojej krótkiej karierze ma już na koncie kilka znaczących sukcesów. Dywizja CS:GO jest blisko TOP20 najlepszych drużyn na świecie i jest wyżej klasyfikowana w rankingach niż znane Virtus Pro. W poniższym wywiadzie Jakub opowiada o tym jak zarządza się organizacją esportową, ile to kosztuje, jak buduje się markę w esporcie i jak ważny jest dobry kontakt z drużyną i biznesowa transparentność.
Jakub Szumielewicz dla Antyweb "esport nie potrzebuje sportu, to sport potrzebuje esportu"
Jesteś doświadczonym menedżerem. Chciałbym się dowiedzieć czym Twoim zdaniem różni się zarządzanie organizacją sportową, od zarządzania organizacją esportową.
Z mojego punktu widzenia niczym. W Legii Warszawa zajmowałem się stroną wizerunkową, marketingową, a także sprzedażą, czyli wszystkimi działaniami komercyjnymi. Tutaj jest podobnie. Moim zadaniem jest zorganizowanie przedsięwzięcia, jakim jest AGO Esports, w taki sposób, aby wszystkie osoby, które pracują razem ze mną, miały określony rodzaj kompetencji i realizowały to przedsięwzięcie w odpowiedni sposób. Jeśli chodzi o stronę sportową, to zawodnicy są prowadzeni przez Sebastiana Krzepotę - naszego Performance Coacha, który dba o kwestie mentalne, psychologiczne i fizyczne. Od strony taktycznej i przygotowania gry pod konkretnego przeciwnika, przez Mikołaja "miNIr0xa" Michałkowa. Oni dwaj są trenerami drużyny. Moja rola to, w porozumieniu ze sztabem sportowym, odpowiednio organizować rytm wyjazdów, dobierać turnieje na których warto zagrać, a z których propozycji zrezygnować. W AGO odpowiadam również za planowanie przyszłości organizacji, a przede wszystkim za jej wizerunek i bezpieczeństwo finansowe.
A coś Cię zaskoczyło, jeśli chodzi o świat esportowy, przez te miesiące od kiedy przejęliście organizację w grudniu 2017?
Zaskoczyli mnie bardzo nasi zawodnicy. Są to bardzo ciekawe osoby. Funkcjonują tu bardzo specyficzne mechanizmy, które trzeba zrozumieć i się do nich dostosować. Bycie profesjonalnym graczem Counter-Strike’a wymaga spędzania ogromnej ilości czasu bezpośrednio przed komputerem i to przez wiele lat. Są to ludzie, którzy poświęcają całą swoją młodość na granie. Jeśli chcielibyśmy przyrównać ich pracę z pracą w korporacji, to w wielkich firmach ludzie ciągle są na jakichś spotkaniach, na zebraniach, gdzieś wyjeżdżają, są w stałej interakcji z innymi ludźmi. Profesjonalni gracze zaś są, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, fanatykami, którzy całe swoje młode życie poświęcają na to, żeby grać. Przez to nie są osobami automatycznie otwartymi na relacje z innymi i wymaga czasu, aby do nich dotrzeć i zbudować poziom zaufania, który jest niezbędny do komunikacji.
Chciałem zapytać o edukację. Często esportowcy to są bardzo młodzi ludzie. Czy Wy przykładacie do ich wykształcenia wagę? Czy macie wytyczne co do poziomu edukacji?
Przekazujemy im doświadczenie życiowe. Staramy się zbudować z nich zawodowych sportowców. Aby zajść naprawdę daleko w wymiarze „competitive” wymagane są określone kompetencje społeczne, predyspozycje mentalne oraz umiejętności uczenia się jak funkcjonuje organizm . Zarówno ja jak i Sebastian staramy się robić wszystko, aby przekazać im nasze doświadczenie z wyżej wymienionych obszarów .Jest to takie mentorskie podejście. Z drugiej zaś strony, oni również z nami dzielą się doświadczeniami.
To są bardzo młodzi ludzie, którym staramy się kształtować otwartość na nowe doświadczenia i zrozumienie, że mogą być również inne drogi osiągania sukcesu niż ta, którą doświadczyli wcześniej.
A czy mają, albo mieli spotkania z psychologami sportowymi?
Jako organizacja mamy swoją drogę, specyficzny plan prowadzenia naszych zawodników. Odpowiada za nią Sebastian Krzepota.
Od wielu lat współpracuje z pracownikami Instytutu Sportu w Warszawie.
Będąc w Legii,dzięki jego rekomendacji podpisaliśmy porozumienie z tą placówką naukową i zapoczątkowaliśmy projekt tworzenia Ośrodka szkoleniowego w Grodzisku. Sebastian odpowiadał za tworzenie Laboratorium Naukowego, którego głównym celem miało być określenie koncepcji zbierania wiedzy o zawodniku i podnoszenia jego performance.
U nas pracuje z zawodnikami w aspekcie zarówno fizycznym jak i mentalnym, oraz rekomenduje konsultacje ze specjalistami, które są dobierane w zależności od potrzeb zawodników oraz etapu rozwoju drużyny. Ma doświadczenie ze sportów indywidualnych, pracował z Mistrzami Olimpijskimi, Świata czy Europy, jak między innymi: Otylia Jędrzejczak czy Mateusz Kusznierewicz oraz drużynowych, praca w Akademii i Pierwszej Drużynie Legii Warszawa. Sebastian ma kontakt na bieżąco z psychologami, dzieląc się z nimi obserwacjami i wiedzą z doświadczeń w Esporcie.
Oczywiście możemy porównać esport do sportu, ale w dwóch wymiarach. Mamy wymiar konkurowania o prymat z rywalami, a także ten drugi wymiar, czyli walkę z samym sobą.
Zawodnicy uczą się jak reagować po wygranej i po przegranej. Dla sportowca pogodzenie się z przegraną to bardzo ważna umiejętność. Zawodnicy różnie na nią reagują. Jedni tracą motywację, a inni chcą wtedy wymagać od siebie więcej . I z drugiej strony wygrana, która dla jednych jest dodatkowym napędem do pracy i potwierdzenia wyniku, dla innych powoduje zbyt dużą wiarę w to, że to co do tej pory zrobił wystarczy, żeby móc dalej wygrywać.
I tu zapleczem dla nas jest właśnie osoba Sebastiana.Oczywiście rozmawiamy i konsultujemy w ramach potrzeb ze specjalistami z branży, ale w pierwszej kolejności stawiamy na jasny i spójny przekaz organizacji jaki sami kreujemy w oparciu o nasze doświadczenia, przekonanie i czucie.
Bez rozbudowanego sztabu w dzisiejszym esporcie nie widzimy możliwości osiągania sukcesu, jednak stawiamy na balans i perspektywy czasowe w wprowadzaniu nowych osób do sztabu. Nasze doświadczenia pokazują,że trzeba dbać właśnie o balans zarówno u zawodników jak i sztabów. Wprowadzanie do sztabów dużej ilości osób o różnym charakterze, sposobie zarządzania emocjami i kompetencjach musi być przemyślane i umiejętne.
Przejdźmy do kwestii organizacji jaką jest AGO Esports. Jakie są Wasze cele na 2018? Nie chodzi mi o cele konkretnej dywizji, ale AGO jako całości.
Weszliśmy w ten projekt ponieważ jest to branża niezwykle interesująca, będąca branżą przyszłości. Będą w nią wchodzili wszyscy począwszy od marek związanych z handlem detalicznym, poprzez nowe technologie, media, bukmacherów, firmy związane z odżywkami a skończywszy na markach związanych z alkoholem. W Polsce ten rynek dopiero się tworzy i nie jest rynkiem zamkniętym, jak na przykład na rynku telekomunikacyjnym, na który ciężko wejść nowemu podmiotowi. Jako, że bariera wejścia była stosunkowo niska a potencjał kolosalny to postanowiliśmy, wykorzystując nasze zaplecze finansowe, intelektualne i organizacyjne zrealizować swój projekt w ramach tego rynku. Byliśmy zdeterminowani do podjęcia rękawicy i wejścia w tę branżę możliwe jak najszybciej chcąc zostać znaczącym podmiotem na tym rynku. Druga sprawa to kwestie rywalizacji, od której jesteśmy uzależnieni. Podjęliśmy się wyzwania, aby rywalizować z topowymi drużyną Counter-Strike na świecie i być tam na stałe, co nas - uzależnionych od adrenaliny po prostu „jara”.
Celem jest pięcie się w rankingu HLTV i “wykręcenie” możliwie najlepszego wyniku, przy użyciu wszelkich możliwych znanych nam środków, aby sobie dać po raz kolejny szansę uczestnictwa w pewnej przygodzie. Spędzamy z zawodnikami czas, podróżujemy razem na turnieje, żartujemy razem, cieszymy się razem, ale mamy też wspólne smutki. To jest naszym sensem życia. Nie jest ciekawym przejście przez życie spędzając czasu przy biurku, pisząc maile, czy tworząc jedynie tabele w excelu.
Co jest najważniejsze w budowaniu esportowej marki?
Solidność. Szanowanie partnerów, zawodników, reguł gry i traktowanie ludzi poważnie, a nie ich jak kogoś, kto dziś jest, a jutro można go wymienić. Dotrzymywanie słowa, dawanie przykładu zarówno wewnątrz organizacji jak i na zewnątrz poprzez konsekwencję w działaniach. Transparentność działań, czyli komunikowanie się w dobrych jak również w trudnych momentach. Szacunek do symbolu, który noszony jest na koszulkach. To wszystko sprawia, że organizacja jest brana na poważnie. My dopiero zaczynamy, jesteśmy kilka miesięcy na rynku i staramy się iść do przodu, ale aby o nas można było powiedzieć, że jesteśmy poważną organizacją potrzeba czasu na tego uwiarygodnienie w trudnych momentach i po prostu w czasie.
Ja patrzę na Was jak na Start-Up. Kiedy można będzie Was surowo i na poważnie oceniać jako gotowy zespół, który będzie można traktować jak inne drużyny?
To jest bardzo dobre pytanie, na które nie jestem w stanie do końca odpowiedzieć precyzyjnie. Ale mamy naprawdę dobrych graczy, którzy są obdarzeni wielkim talentem, ale wypracowali też dużo ciężką pracą. Sporo aspektów wymaga natomiast dalszej pracy, korekt, dotarcia się ze sobą i nabycia doświadczeń na wielkich turniejach. Takich gdzie dochodzi duża bezpośrednia presja, oko kamery przy twojej twarzy, tłum wiwatujący na cześć drużyny przeciwnej, konieczność udzielania wywiadów. Nasi zawodnicy zrobili postęp ze 121 miejsca w rankingu na 24, jeszcze przed naszym dołączeniem. Grali wtedy ze sobą z domów, tylko czasem na turniejach offline. W momencie kiedy weszli do organizacji pojawili się sponsorzy. Wtedy zawodnicy musieli, ze względów zapisów kontraktowych wymagań sponsorów, wejść jak gdyby w inny świat. Uczestnictwo w sesjach fotograficznych, konferencjach ze sponsorami, konieczność noszenia koszulek z logotypami sponsorów, spotkania z dziennikarzami podczas których opowiadali o technologiach danego producenta, te wszystkie dodatkowe obowiązki się pojawiły, ale nadal najważniejsze musiało pozostać zaangażowanie esportowe i rywalizacja. To wszystko wymaga od nich czasu, bo nikt z dnia na dzień nie posiądzie takich umiejętności łączących rywalizację z aspektami biznesowymi. Zatem odpowiadając na pytanie - jeszcze rok, półtora i wówczas będziemy mogli mówić o solidnej wielowymiarowej organizacji.
Gniazdo Ago od środka to w profesjonalnie przygotowane zaplecze dla graczy :
A mieliście już jakieś pytania o możliwość sprzedania któregoś z zawodników? Któraś organizacja próbowała podkupić kogoś?
Nie mogę o tym rozmawiać, to jest też ten wymiar wiarygodności. Jak zacznę rozmawiać z mediami i mówić o tym na lewo i prawo, to tę wiarygodność stracimy. Jesteś osobą, która zdaje sobie sprawę, że jesteśmy w kręgu zainteresowań różnych organizacji, bo mamy naprawdę dobrych zawodników.
A czy Ty jako szef byłbyś dziś w stanie wymienić zawodnika, gdyby się okazało, że przez tę konkretną osobę wyniki są słabe?
To funkcjonuje inaczej niż w piłce nożnej, czy koncernie. Tu nie szef kogoś zwalnia, a jest to decyzja drużyny, która daje sygnał, że ktoś powinien zostać wymieniony. To jest grupa 5 chłopaków, którzy walczą o życie, zrezygnowali ze studiów, z innych planów. Oni podporządkowali wszystko temu jednemu projektowi i nie będą nieść na plecach kogoś słabszego, oni czują, że muszą iść w jednym kierunku. Jeśli ktoś będzie odstawał, to oni będą to prędzej czy później sygnalizowali, a pewne rzeczy też się widzi.
Jeszcze wracając do aspektu biznesowego. Czy widzisz szanse na to, aby stworzyć taki model biznesowy, który będzie przynosił zyski, a nie tylko wartość sportową?
Jeśli spojrzymy na to z punktu widzenia jedynie pionu sportowego, to jest szansa na zbilansowanie wszystkiego na poziomie zrównania przychodów z kosztami. Projekt będzie finansowany przez korzyści, które osiągają sponsorzy. Sponsoring to jest, o czym często się zapomina, nie kwestia logo na koszulce, ale koszyk korzyści, które mają się przyczynić do wzrostu sprzedaży produktów czy usług sponsora. My chcemy pokazać, że to nie jest koszyk, lecz kosz. Ciężko dla naszych sponsorów pracujemy. Pracujemy, aby więcej się sprzedawało dezodorantów AXE od innych, aby więcej się sprzedawało klawiatur Corsair od innych i żeby monitor LG był uznawany za najlepszy monitor na świecie. I to jest praca, za którą dostajemy konkretne pieniądze. Oczywiście im jest się lepszym, to kuriozalnie utrzymanie mniej kosztuje gdyż dzisiaj chcąc wysłać drużynę na turniej w Chinach bardzo często robimy to za pieniądze organizacji.
Ile potrzeba pieniędzy, aby utrzymać przez rok organizację AGO? W jednym z wywiadów powiedzieliście chyba, że 200 000 zł miesięcznie.
Zależy jak to traktujemy. Jeśli pominiemy utrzymanie i wyposażenie tego miejsca czy media (Gniazdo Ago - przyp. red.) a uwzględnimy tylko utrzymanie drużyny to są to koszty na poziomie 250 do 300 tysięcy złotych miesięcznie, zależnie od okresu.
Szukacie w związku z tym inwestorów?
Nie, choć w biznesie zawsze trzeba być otwartym, gdyż czasami może być sens takiego aliansu większy niż same kwestie finansowe. Wsparcia finansowego nie poszukujemy, ale poszukujemy szans wzrostu. Jeśli ktoś może nam dać „dopalacz” do wzrostu, to jesteśmy zainteresowani, ale czysto finansowo nie, bo jest to świadoma inwestycja z odpowiednim zapleczem finansowym.
Słyszałem taką plotkę na rynku, aczkolwiek bliska źródła, że od początku pomysłem biznesowym Bogusława Leśnodorskiego było stworzenie solidnej organizacji esportowej, a następnie jej sprzedaż i to będzie główny zysk.
Nie da się czegoś takiego od początku założyć. To trochę jakby powiedzieć, że Ty założyłeś Antyweb, aby potem go sprzedać. Na samym początku rozmowy powiedziałem dlaczego to zrobiliśmy i powiedziałem to całkowicie uczciwie. Mamy do czynienia z branżą, której wartość wkrótce będzie wynosiła miliard dolarów, a 300 milionów osób będzie nią zainteresowane. Jest to niesamowite, ponieważ już teraz mamy ogromną oglądalność, 250 000 000 ludzi gra w Fortnite na świecie, 30 000 ludzi ogląda faceta na scenie, na ekranach za nim wyświetlane są sceny z Fortnite i wszyscy szaleją, to pewien fenomen kulturowy, który już istnieje na świecie. Mamy gigantyczny spektakl esportowy w Spodku w Katowicach, który ogląda na żywo kilka tysięcy młodszych i starszych osób. W branżę wchodzą poważne instytucje i firmy, a także mówi się o tym coraz więcej dlatego postanowiliśmy wejść na rynek polski i robić przy tym jak najlepszą robotę. Jeżeli się tą organizację kiedyś sprzeda, to się sprzeda, ale absolutnie nie było to zamysłem żadnym od początku i przede wszystkim wciąż nie jest.
Wspomniałeś o rynku polskim. Na naszym rynku w zasadzie nie ma dużych pieniędzy. Wy jesteście pewnym fenomenem, jeśli chodzi o umiejętności pozyskiwania sponsorów. Dodatkowo międzynarodowe turnieje, takie jak IEM mają gigantyczną oglądalność, ale już tych polskich jest często kilkukrotnie niższa niż popularnych streamerów. Czy jest to dla Was problem? Czy Twoim zdaniem sytuacja będzie się poprawiać, czy może wszystko dąży w kierunku dużych globalnych imprez?
My się czujemy organizacją polską i częścią społeczności esportowej tego kraju. I mamy tu też do wykonania pracę. Tak jak powiedziałem, nie da się wszystkiego zbudować od razu. Spotykam się jednak z ludźmi, którzy mają wpływ na to jak wygląda esport w Polsce i jak to jest wszystko poukładane także pod względem turniejowym. Naszą powinnością jest zrobienie wszystkiego, aby ten rynek rósł, bo my potrzebujemy również konkurencji w Polsce. Konkurencji, która będzie na poziomie marki Virtus.pro, czy Kinguin. Skoro w tych polskich turniejach nie grają wielkie drużyny takie jak FaZe, Cloud9, czy Astralis, to muszą one postawić na format, który będzie intrygujący i interesujący dla widza po prostu inny i intrygujący. Czy ktoś miałby przejechać kilkaset kilometrów, żeby zobaczyć na żywo jak gra AGO w małej salce? Chyba nie. Podobnie w Legii musieliśmy znaleźć swoją drogę, aby się wyróżniać. Nie mogliśmy kupić zawodnika za 120 milionów Euro jaki przyciągnie na trybuny masy kibiców, więc trzeba było znaleźć swoją drogę. Więc wszystko jest możliwe, tylko potrzeba zaangażowania i pomyślunku.
Nie drażni Cię to, że w Polsce na turniejach mecze przesuwają się o kilka godzin? Albo trafiają się sytuacje gdy w drużynach są ciągłe rotacje, bo organizacje nie potrafią się dogadać czy to w kwestiach finansowych, czy innych? A może nie tyle drażni, co irytuje, bo owszem są w Polsce profesjonalne drużyny, ale też masa złych sytuacji, które dla fana esportu wyglądają nieprofesjonalnie.
Ja nigdy nie załamuje rąk. Rynek w Polsce jest otwarty, dlatego w niego weszliśmy. Oczywiście, że są nieprofesjonalne sytuacje. Ale jeśli nam się uda postępować właściwie i rzetelnie, nie chcąc aby to zabrzmiało buńczucznie, staniemy się jakimś punktem odniesienia dla innych organizacji. Mam nadzieję, że inne organizacje również będą takimi wizytówkami polskiego esportu. My ze swojej strony chcemy stworzyć pewne standardy, które być może przez inne drużyny będą naśladowane. Chcemy je pokazywać w praktyce i w trudnych sytuacjach umieć się zachować. Ktoś musi jako pierwszy takie standardy pokazać i ich u siebie pilnować. Dlatego spotykamy się z ludźmi, opowiadamy jak działamy. My stawiamy się w pozycji marki z Polski, ale która jest marką globalną bo konkuruje z innymi globalnymi markami na całej planecie Ziemia. Planujemy stworzyć polską akademię, która będzie rywalizowała w Polsce z polskimi drużynami w ramach rozgrywek realizowanych na rodzimym gruncie. Dzięki temu nasz podstawowy skład, nie musiał dokonywać wyboru czy grać w ESL Mistrzostwach Polski, Polskiej Lidze Esportowej, czy też lecieć do Chin, czy na Dreamhack.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że brakuje pewnej struktury turniejowej w esporcie, który znamy chociażby z piłkarskiego świata. Wiemy, kiedy jest Ekstraklasa, Liga Mistrzów, Mistrzostwa Świata i Europy, na jakich zasadach się do nich kwalifikuje. Esport ma mnóstwo różnych turniejów, które odbywają się jeden po drugim, a czasami nawet na zakładkę dlatego trzeba dokonywać wyborów nawet podczas trwania turnieju.
Mnie i Tobie może tego brakuje, bo my jesteśmy z pokolenia, które wyrosło na sporcie, który ma Ligę Mistrzów, Mistrza świata, Europy, Ekstraklasę i ligi krajowe, ale esport nie potrzebuje sportu i tego rygoru. Esport ma swoją dynamikę, swoją wyrazistość, pulsuje swoim tempem oraz tym, że to się wszystko przenika, że drużyna przegrywa, a ma szansę się już następnego dnia odrodzić. Odmiennie niż w sporcie, drużyna, która przegrała na Mistrzostwach świata, ma szansę dopiero za 4 lata. W esporcie przegrywamy i już następnego dnia możemy wygrać i być mistrzami. To jest produkt na nasze czasy odzwierciedlający rush hours na ulicach Nowego Jorku chcąc użyć jakiejś parafrazy.
Ale emocje są mniejsze. Te topowe drużyny spotykają się “50 razy” w roku.
Świat esportu jest ułożony przez organizatorów turniejów. Wracając do CS’a, mamy Dreamhack, mamy Starladder, etc. Jedna drużyna woli format Dreamhacka, inna Starladdera, ale to są dwa rodzaje turniejów, ale trzeba w nich grać, żeby zdobywać punkty rankingowe. Jeden turniej wygrasz, w innym uplasujesz się na 3 miejscu, ale i tak punkty do rankingu HLTV dostaniesz. Sam ranking jest też świetnie przemyślany i ułożony. Wygrywasz z drużynami uplasowanymi wyżej, zdobywasz więcej punktów, wygrywasz ze słabszymi dostajesz ich mało, albo wcale. To zmusza do uczestnictwa w turniejach i ciągłej poprawy swoich umiejętności. Zwycięstwo w znaczącym turnieju daje oglądalność, rozpoznawalność zawodników, którzy są przez organizatora promowani. A nawet samo uczestnictwo w dużym turnieju jest ważne, bo można się pokazać, nawet jeśli finalnie zajmie się 5-6 miejsce. Esport jest dostosowany do obecnej rzeczywistości, do tempa w którym żyjemy i w którym wszystko jest szybko, tu i teraz. Esport jest wyrazem współczesności. Mnie to odpowiada, bo mnie odmładza, jest wymagające i zmusza do myślenia, a przede wszystkim permanentnej rywalizacji.
Te emocje są budowane i rosną. Jak ja widzę mecz Astralis kontra FaZe, bo przez pewien czas te drużyny walczymy o 1. miejsce rankingu, po raz piętnasty, to już nie jest to. Nie da się grać we wszystkich turniejach, być wszędzie i zawsze.
To jest właśnie umiejętność dobierania turniejów. Wracając do jednego z pierwszych pytań, kiedy będzie można nas rozliczać. Kiedy będziemy w takiej sytuacji kiedy będziemy wiedzieli gdzie jeździć i gdzie grać. Ale nie tylko my, ale też zawodnicy. Nie można im powiedzieć, tu Panowie jedziecie, a tam nie. Bo jak zapytają dlaczego, a my odpowiemy: bo tak chcemy, to to nie jest organizacja sportowa a wojsko. Wszystko musi być zrozumiałe i czytelne. Musi być zrozumienie wśród zawodników w zakresie decyzji Zarządu dotyczące tego gdzie jedziemy, a gdzie nie.
Na podsumowanie najważniejsze pytanie. Twoja ranga w Counter Strike’u, albo w Fortnite. A jak nie tam, to w co ostatnio grałeś?
Nie gram, ale zamierzam w Fortnite pograć, ale nie ukrywam, że chciałbym w CS’a również. Choć rozumiem grę, gdy ją oglądam. Wiem czy drużyna grała dobrze, coraz więcej rozumiem i wiem. Ja oglądam wszystkie mecze, a jak rozmawiam z innymi organizacjami, to większość prezesów albo właścicieli patrzy tylko na wynik. Ja oglądam mecze i sprawia mi to przyjemność. Często też jeżdżę na turnieje, ale nie gram. Ale ta praca bardzo poprawia relację z dziećmi. Z synem mam mnóstwo wspólnych tematów, jest moim doradcą. Uczestniczę aktywnie w życiu mojego dziecka, w wymiarze, który go interesuje. Oczywiście sport, piłka nożna czy rower jest dla mnie i dla niego turbo ważny ale to dzięki AGO Esports doskoczyłem do jego świata co jest dla mnie niezwykle cenne.
Dziękuję za rozmowę.
Poczynania Ago Esports możecie śledzić na ich mediach społecznościowych
facebook.com/agoesports
youtube.com/agoesports
twitter.com/agoesports
instagram.com/agoesports
twitter.com/szumiel19
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu