Im popularniejsi stają się wirtualni asystenci w smartfonach, tym więcej będzie badań skupiających się na ich faktycznej przydatności i bezpieczeństwi...
Jakoś trudno mi uwierzyć, że podczas jazdy samochodem asystent głosowy rozprasza bardziej niż rozmowa przez telefon
Im popularniejsi stają się wirtualni asystenci w smartfonach, tym więcej będzie badań skupiających się na ich faktycznej przydatności i bezpieczeństwie korzystania z nich. Badacze z Uniwersytetu w Utach postanowili wziąć po lupę Siri, Cortanę i Google Now sprawdzając, jak mocno rozpraszamy się korzystając z nich podczas jazdy samochodem.
Wynikami jestem trochę zaskoczony, nie zaprzeczam. Po użyciu asystenta podczas jazdy autem, odzyskujemy pełne skupienie po 27 sekundach. Dopiero po 27 sekundach, można powiedzieć. To dużo, szczególnie, że przecież przez pół minuty na drodze może się wiele wydarzyć.
Badając stopień dekoncentracji podczas jazdy, przyjęto pięciostopniową skalę. I tu kolejne zaskoczenie. Cortana od Microsoftu uzyskała 3,8 punktu, Siri natomiast 3,4 punktu. W przypadku Google Now było to „jedynie” 3 punkty. Samo Google dodaje, że aplikacja pomaga ludziom uzyskać szybszy dostęp do telefonu, ale nie jest zaprojektowana do jazdy samochodem. Skoro operujemy punktami, warto dodać jakąś skalę porównawczą. Rozmawianie przez telefon podczas jazdy to 2,5 punktu, ta sama rozmowa przez zestawy głośnomówiące/słuchawkowe to punktów 2,3. Radio 1,2, audiobooki 1,7. Z badania wynika więc, że asystenci głosowi są w użyciu bardziej niebezpieczni niż trzymanie w dłoni telefonu komórkowego.
Zaskoczeni? Ciekawi mnie sposób przeprowadzania badania, bo jakoś trudno mi uwierzyć, że rozmawianie z wirtualnym asystentem rozprasza mnie bardziej niż trzymanie w dłoniach telefonu, szczególnie kiedy automatycznie ta sama dłoń jest praktycznie całkowicie nieużyteczna w samochodzie. No chyba, że chodzi wyłącznie o rozmowę, a idealne skupienie osiągamy wyłącznie patrząc z pełnym skupieniem na drogę. Ale ręka do góry - kto nie rozprasza się prowadząc auto. Świeżak z nowym prawem jazdy przez pierwszy miesiąc w samochodzie rodziców? Pamiętam, że ponad 16 lat temu, podczas kursu na prawo jazdy, szczególnie na samym początku, rozpraszała mnie zarówno muzyka jak i rozmowa z instruktorem. Potem przestała - nie mówię tu oczywiście o zyskiwaniu skupienia dzięki muzyce (jak na przykład Doug Masters w filmie Żelazny orzeł podczas lotu odrzutowcem), ale nie lubię i nie jeżdżę w całkowitej ciszy. Nie stronię również od rozmów podczas jazdy z pasażerami. Przez to nie uważam, by rozmowa z cyfrowym asystentem rozpraszała mnie bardziej.
Próbowałem to robić swego czasu z Siri i po prostu nie było wygodnie. Ale ja z góry zakładam, że jak mam zrobić coś rozpraszającego i skupiającego moją uwagę w stopniu większym niż minimalny, po prostu zjeżdżam na pobocze i zatrzymuję samochód. Nie piszę podczas jazdy smsów, nie przeglądam maili i serwisów społecznościowych. Staram się nawet minimalizować ingerencję w nawigację podczas jazdy.
Ale badania mówią swoje i warto mieć to na uwadze. Okazuje się bowiem, że nawet z pozoru bardziej przyjazne dla kierowców rozwiązania nie są idealne. Co innego systemy zaprojektowane z myślą o kierowcach. W nich pokładam największe nadzieje.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu