Samsung

Jak zhakują nam maila? Przez lodówkę

Maciej Sikorski
Jak zhakują nam maila? Przez lodówkę
5

Idea inteligentnego domu zdobywa kolejnych fanów, przybywa firm działających w tej branży, temat przestaje funkcjonować wyłącznie w dyskusjach futurologów i obniża się cenowy pułap wejścia dla klientów. Ci ostatni widzą w reklamach i folderach producentów wspaniały świat, który utworzą dla nich nowe...

Idea inteligentnego domu zdobywa kolejnych fanów, przybywa firm działających w tej branży, temat przestaje funkcjonować wyłącznie w dyskusjach futurologów i obniża się cenowy pułap wejścia dla klientów. Ci ostatni widzą w reklamach i folderach producentów wspaniały świat, który utworzą dla nich nowe technologie w ich własnym "M". Wizja kusząca, będzie o niej coraz głośniej, ale warto pamiętać i mówić także o zagrożeniach.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja dotycząca nowoczesnej lodówki Samsunga. Sprzęt nie tylko chłodzi i mrozi, ale gwarantuje też nowoczesne funkcje, które z samym przechowywaniem żywności nie mają zbyt wiele wspólnego: producent zapewnił urządzeniu ekran, procesor, możliwe stało się korzystanie z Sieci. Część klientów będzie pewnie zachwycona, można z pomocą lodówki obejrzeć TV, posłuchać muzyki, zrobić listę zakupów, przeczytać maila... Z tym ostatnim jest jednak pewien problem.

Twórcy urządzenia nie zapewnili mu odpowiedniego poziomu zabezpieczeń, zostały po prostu dziury, które ułatwiają drogę hakerom. Korzystając ze sprzętu stojącego w kuchni są oni w stanie włamać się na konto Gmail właściciela. Ten ostatni pewnie nie podejrzewałby nawet, że dokonano tego za sprawą AGD - podejrzewałby komputer, smartfon, ale nie chłodziarkę czy inny sprzęt domowy podłączony do Sieci. Tymczasem to właśnie pralka, system oświetlenia, piekarnik albo ekspres do kawy mogą być oknem, przez które wpakują się nowocześni złodzieje. Muszą sobie z tego zdawać sprawę twórcy wspomnianych produktów, muszą o tym pamiętać także użytkownicy.

Idea inteligentnego domu zdobywa kolejnych fanów, przybywa firm działających w tej branży, temat przestaje funkcjonować wyłącznie w dyskusjach futurologów i obniża się cenowy pułap wejścia dla klientów. Ci ostatni widzą w reklamach i folderach producentów wspaniały świat, który utworzą dla nich nowe technologie w ich własnym "M". Wizja kusząca, będzie o niej coraz głośniej, ale warto pamiętać i mówić także o zagrożeniach.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja dotycząca nowoczesnej lodówki Samsunga. Sprzęt nie tylko chłodzi i mrozi, ale gwarantuje też nowoczesne funkcje, które z samym przechowywaniem żywności nie mają zbyt wiele wspólnego: producent zapewnił urządzeniu ekran, procesor, możliwe stało się korzystanie z Sieci. Część klientów będzie pewnie zachwycona, można z pomocą lodówki obejrzeć TV, posłuchać muzyki, zrobić listę zakupów, przeczytać maila... Z tym ostatnim jest jednak pewien problem.

Twórcy urządzenia nie zapewnili mu odpowiedniego poziomu zabezpieczeń, zostały po prostu dziury, które ułatwiają drogę hakerom. Korzystając ze sprzętu stojącego w kuchni są oni w stanie włamać się na konto Gmail właściciela. Ten ostatni pewnie nie podejrzewałby nawet, że dokonano tego za sprawą AGD - podejrzewałby komputer, smartfon, ale nie chłodziarkę czy inny sprzęt domowy podłączony do Sieci. Tymczasem to właśnie pralka, system oświetlenia, piekarnik albo ekspres do kawy mogą być oknem, przez które wpakują się nowocześni złodzieje. Muszą sobie z tego zdawać sprawę twórcy wspomnianych produktów, muszą o tym pamiętać także użytkownicy.

Takie przypadki miałem na myśli pisząc o edukacji z zakresu Internetu (temat przewinął się w kilku ostatnich tekstach). Jeden z Czytelników pisał o integrowaniu się z Facebookiem czy Instagramem i stwierdzał, że na przekazywanie takiej wiedzy szkoda czasu, ale mnie nie do końca o Facebooka chodziło. Ja nie chcę, by uczono, jak wykonać poprawne selfie, nie zamierzam tworzyć z Internetu osobnego bytu, lecz trzeba ludziom tłumaczyć, że ich AGD też będzie funkcjonować w ramach Sieci, a o bezpieczeństwo w cyfrowym świecie będzie coraz trudniej zadbać.

Jedną sprawą jest to, by wyjaśnić czym jest farming, że w Sieci nie rozdaje się smartfonów bez folii, że nie klika się wszystkiego, co tylko można, inną uświadomienie tempa, zakresu i mocy zmian, jakie zachodzą w naszej rzeczywistości. Ogarnianie tego w skalach mikro i makro nie jest, moim zdaniem, stratą czasu, a pominięcie tego tematu może być niebezpieczne. Jasne, też jestem za tym, by rozwijać w ludziach umiejętność myślenia, ale nawet myślący człowiek nie musi być świadom tego, że ktoś ma dostęp do jego prywatnej korespondencji, bo w kuchni stanęła nowoczesna lodówka.

Nie chodzi o to, by na siłę zrobić teraz z każdego informatyka. Trzeba jednak wytłumaczyć, przynajmniej powierzchownie, jak to wszystko działa, jakie są wady, zalety i skala zmian, co się zyskuje, a co traci w wyniku tego rozwoju. W przeciwnym razie nawet myślące społeczeństwo będzie miało problem. Zaznaczę przy tym, że o myślące tłumy naprawdę trudno, a dzisiaj masy wychowuje nieokiełznany Internet - wracamy do punktu wyjścia i stwierdzenia, że potrzebna jest edukacja w zakresie funkcjonowania w świecie zdominowanym przez nowe technologie.

Takie przypadki miałem na myśli pisząc o edukacji z zakresu Internetu (temat przewinął się w kilku ostatnich tekstach). Jeden z Czytelników pisał o integrowaniu się z Facebookiem czy Instagramem i stwierdzał, że na przekazywanie takiej wiedzy szkoda czasu, ale mnie nie do końca o Facebooka chodziło. Ja nie chcę, by uczono, jak wykonać poprawne selfie, nie zamierzam tworzyć z Internetu osobnego bytu, lecz trzeba ludziom tłumaczyć, że ich AGD też będzie funkcjonować w ramach Sieci, a o bezpieczeństwo w cyfrowym świecie będzie coraz trudniej zadbać.

Jedną sprawą jest to, by wyjaśnić czym jest farming, że w Sieci nie rozdaje się smartfonów bez folii, że nie klika się wszystkiego, co tylko można, inną uświadomienie tempa, zakresu i mocy zmian, jakie zachodzą w naszej rzeczywistości. Ogarnianie tego w skalach mikro i makro nie jest, moim zdaniem, stratą czasu, a pominięcie tego tematu może być niebezpieczne. Jasne, też jestem za tym, by rozwijać w ludziach umiejętność myślenia, ale nawet myślący człowiek nie musi być świadom tego, że ktoś ma dostęp do jego prywatnej korespondencji, bo w kuchni stanęła nowoczesna lodówka.

Nie chodzi o to, by na siłę zrobić teraz z każdego informatyka. Trzeba jednak wytłumaczyć, przynajmniej powierzchownie, jak to wszystko działa, jakie są wady, zalety i skala zmian, co się zyskuje, a co traci w wyniku tego rozwoju. W przeciwnym razie nawet myślące społeczeństwo będzie miało problem. Zaznaczę przy tym, że o myślące tłumy naprawdę trudno, a dzisiaj masy wychowuje nieokiełznany Internet - wracamy do punktu wyjścia i stwierdzenia, że potrzebna jest edukacja w zakresie funkcjonowania w świecie zdominowanym przez nowe technologie.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu