Felietony

Jak to jest z dostępem do internetu, albo „szokujące” statystyki na temat Europejczyków

Michał Majchrzycki
Jak to jest z dostępem do internetu, albo „szokujące” statystyki na temat Europejczyków
Reklama

Eurostat opublikował właśnie badania dotyczące dostępu do internetu w Unii Europejskiej (a także kilku innych krajach). Czy dowiedzieliśmy się czegoś ...


Eurostat opublikował właśnie badania dotyczące dostępu do internetu w Unii Europejskiej (a także kilku innych krajach). Czy dowiedzieliśmy się czegoś nowego? Częściowo tak - zwłaszcza, jeżeli chodzi o postępy w cyfryzacji. Z drugiej strony raport nie zaskakuje żadnymi rewelacjami. Dziwią natomiast pojawiające się komentarze o „szokujących” wynikach badań.

Reklama

Zacznijmy od cyfr. W Polsce z internetu nie korzystało nigdy około 33% obywateli. To znaczna poprawa w porównaniu z 2006 rokiem, kiedy liczba ta wynosiła ponad połowę badanych. Zwiększyła się natomiast liczba Polaków posiadających dostęp do internetu szerokopasmowego. Podczas gdy 7 lat temu było ich ledwie 22%, teraz z szybkich połączeń cieszy się 61% domostw. Ogólnie dostęp do internetu ma 67% polskich gospodarstw.

W porównaniu ze średnią wypadamy całkiem dobrze. Stały dostęp do globalnej sieci posiada 73% europejskich gospodarstw, a szybki internet 68%. Liczby te bardzo wzrosły w ostatnich latach, zaś cyfryzacja nadal postępuje. W czołówce krajów z największym odsetkiem gospodarstw z internetem są Skandynawowie (Islandia - 93%, Norwegia - 92%) oraz najbogatsze państwa (Niemcy - 83%). Gorzej w biedniejszych krajach.



O ile cyfry są jasne, problem pojawia się, gdy chcemy zinterpretować dane. No bo - zgodnie z przysłowiem - szklanka może być do połowy pusta, albo do połowy pełna. 24% Europejczyków bez internetu to dobrze, czy wręcz przeciwnie? Łatwo tutaj wpaść w przesadę i zacząć głosić, że źle się dzieje z Europą. Słaby dostęp do internetu powoduje cyfrowe wykluczenie, gorszy rozwój i mniejszą konkurencyjność na rynku.

Czytam raport Eurostatu i jakoś nie widzę, co w nim szokującego. Przemysław Pająk, jako jeden z zatrwożonych badaniami, zapewne się ze mną nie zgodzi. Jasne, dostęp do internetu jako forma edukacji powinien być zapewniony jak najszerzej. Nie oznacza to jednak, że każdy dom w Europie koniecznie musi mieć własne łącze.


Nie przerażałbym się też podziałem na północ z upowszechnionym dostępem do sieci oraz południe Europy, gdzie statystyki są znacznie niższe. Oczywiście, wynika to z sytuacji finansowej naszego kontynentu, jednak nawet w takich państwach jak Rumunia czy Grecja różnice między tym, co było jeszcze parę lat temu, a obecnym statusem są bardzo duże. Dla przykładu w Grecji wprawdzie dostęp do szerokopasmowego internetu ma tylko 45% gospodarstw, ale w 2006 roku było ich... 4%. W Rumunii liczba osób niemających dostępu do sieci spadła z 74% jeszcze kilka lat temu do 54% obecnie.

Reklama

Nie ma więc co załamywać rąk, ani też twierdzić, że jedna trzecia Polaków nie wie, co to jest internet. Wie, a w dodatku cyfryzacja cały czas postępuje i wkrótce pewnie nawet ci, którym specjalnie nie zależy na dostępie do sieci, będą go mieli.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama