Od dwóch dni obserwuję zażartą dyskusję toczącą się w sieci związaną z oceną gier. Wszystko to, oczywiście, przez Cyberpunk 2077 — grę ocenianą bardzo wysoko, ale. No właśnie - pojawia się sporo ale. Bo widząc cały zestaw wymienianych minusów (związanych przede wszystkim z błędami w rozgrywce) naprawdę przecieram oczy ze zdziwienia widząc 8, 9 czy nawet 10. Argumentem recenzentów jest to, że będzie lepiej. No może i będzie, ale mój punkt widzenia jest taki, że oceniam to co mam. Tu i teraz. A nie obietnice, że kiedyś będzie lepiej.
I nie, to nie jest żadna złośliwość w kierunku CDPR. Bardzo się cieszę że ich ambitny projekt sprostał oczekiwania recenzentów — i mam nadzieję, że gracze którzy przez lata wyczekiwali premiery Cyberpunk 2077 będą zadowoleni. Sam po prostu nie do końca rozumiem jak produkt — o którym wprost pisze się w kontekście dużej ilości bugów — otrzymuje tak wysokie noty. Bo co do tego, że może się podobać, nie mam żadnych wątpliwości.
Zobacz też: Cyberpunk 2077 to gra bliska ideału? Recenzje są bardzo przychylne!
Jak oceniać gry, które się zmieniają?
Nie jestem fanem "cyferkowych" ocen w ogóle. Uważam, że są kompletnie bez sensu. Recenzent nie po to pisze ścianę tekstu, by wszystko spłycić do jakiejś cyferki, która — jak dobitnie (kolejny raz) pokazały ostatnie dni — jest bezwartościowa. Regularnie jednak czytam, że te błędy to czas przejściowy. Że będą łatki, będą udoskonalenia, wszystko będzie działać znacznie lepiej — kiedyś. Tak samo zresztą sprawy wyglądały z Wiedźminem 3. Ale to problemy która nie dotyczą wyłącznie CDPR, a całej współczesnej branży gier — przynajmniej tych AAA. Z podobnymi kłopotami i mechanizmami zmagają się też inne produkcje, a Skyrim, mimo że debiutował 9,5 lat temu, po dziś dzień dostarcza uśmiechu swoimi bugami. Będąc cyfrowym emigrantem, pamiętając (znacznie skromniejszą i mniej skomplikowaną) branżę sprzed kilku dekad, mam jednak dość ortodoksyjne podejście do tematu oceny gier.
I uważam, że nie ma absolutnie niczego złego w napisaniu kilku recenzji tego samego produktu w odstępach kilku tygodni, miesięcy czy nawet lat. Przykład No Man's Sky pokazuje, że tytuły zniszczone na premierze po czasie zyskują zupełnie nową jakość i dostarczają od groooma frajdy. Ale kupując grę typu single player: czy to w wersji cyfrowej, czy pudełkowej, w dniu premiery - oceniam to, co jest tu i teraz. A nie to, co może być kiedyś: za kilka miesięcy czy kilka lat. Dlatego nawet w kontekście Cyberpunk 2077 — dla mnie gra dostępna na płycie jest już produktem, który producenci uznali za kompletny. W takiej formie kod trafił do tłoczni, najwyraźniej więc uznano że gra jest skończona. Dlatego tak na dobrą sprawę nie widzę niczego złego w opiniach graczy o produktach BEZ instalacji day1 patcha — tym bardziej, że dla niektórych pobranie kilkudziesięciu gigabajtów danych jest poza zasięgiem. Choć jako jeden z tych, który ma przyjemność zapoznać się z wieloma produkcjami przed premierą doskonale rozumiem, że nikt o zdrowych zmysłach nie bawiłby się w takie tortury w przypadku ogrywania do recenzji. Bo to często odbiera przyjemność zabawy.
I pewnie pojawi się wiele głosów, że łatka dnia pierwszego jest po coś — no tak. Ale płacąc 239 złotych za płytę z grą nie chcę kupować wersji beta, której drugą część dopiero sobie ściągnę. Nie chcę też produktu który rozwinie skrzydła za kilka(naście/dziesiąt) miesięcy. Bo takie rzeczy to mogę sprawdzić w ramach Early Access — zresztą po to powstał. Tutaj jest produkt skończony który i day1 patcha powinien działać jak należy. Dlatego, w mojej opinii, recenzje powinny skupiać się na wersji jak najbardziej obecnej. Tej, tu, tej teraz, możliwie zaktualizowanej — ale nie tej, która potencjalnie będzie za jakiś czas. Bez wróżenia z fusów co będzie kiedyś. Po czasie można powrócić, dopisać coś nowego, albo nawet napisać nową recenzję — bo na przestrzeni miesięcy zmienić się może... dosłownie wszystko.
Stare schematy przestają się sprawdzać w nowej dynamice
Gry od co najmniej kilkunastu lat pozostają tworem żywym: nawet te dla pojedynczego gracza. Dlatego non-stop toczy się dyskusja co / kiedy powinno być przedmiotem oceny. Stąd też pytanie do Was, Czytelników: jak to widzicie. Recenzować to co jest, tu i teraz? Czekać (jeżeli trzeba, to nawet kilkanaście tygodni)? A może po prostu aktualizować? To zadanie jest o tyle zabawne, że jeszcze półtorej dekady temu tej dyskusji by w ogóle nie było, a już na pewno nie w kontekście gier dla pojedynczego gracza.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu